Taką sukienke ma nasza bohaterka (to jest ta sama bohaterka co jest głównej histori ;3) |
---------------------------------------------------------------------------------
Akcja dzieje się w dzień Halloween. Zuza wraz z całą ekipą czyli Rozalią,Leo, Lysem, Natem, Kasem, Arminem i Kentinem poszli do starego, opuszczonego domu na skraju miasta. Rozalia uznała ,że tam nie wejdzie bo się za bardzo boi wiec zostala na zewnątrz z Leo ,a reszta weszła do środka...
Obudziłam się na trawie w lesie. Obejrzałam się za siebie i na boki. Nikogo nie widziałam, tylko las. Byłam ubrana w czarno-biało sukienkę z kokardkami i falbankami, czarne buty do kolan na koturnie i biało-czarne rajstopy w pasy. Moje włosy były spięte w dwa kucyki i zamiast gumek do włosów miały czarną i białą kokardę. Uznałam ,że nie będe tak tu siedzieć i czekać więc poszłam przed siebie. Było ciemno ,a ja nic nie widziałam wiec musiałam bardzo uważać aby o nic sie nie potknąć. Lecz ,że jestem straszną niezdarą wpadłam w dziure. Zaczęłam spadać coraz głębiej i głębiej. Krzyczałam. Zobaczyłam światło. Dostrzegłam też ,że zbliżam się powoli w stronę ziemi. Myślałąm ,że to już koniec bo przecież upadek z takiej wysokości jest śmiertelny. Zamknęłam oczy przygotowując się na upadek. Lecz tak się nie stało. Jakaś siła utrzymywała mnie w górze. Spojrzałam w bok i moim oczom ukazał się...
-Kastiel ?? Co ty tu robisz ??- wytrzeszczyłam oczy.
-To prawda, nazywam się tak ,ale skąd ty to wiesz ? Nigdy cię nie spotkałem. Znamy się ?
-Nie poznajesz mnie ? Przecież razem chodzimy do liceum.
-Co ? Przecież jestem panem tego oto złego królestwa.- wskazał ręką całą salę w której byliśmy. Czy jemu do reszty odbiło ?!
-Kas, posłuchaj mnie. Chodzisz ze mną do liceum i to w dodatku do klasy. Jesteś bad boy'em. Grasz w zespole ze swoim najlepszym przyjacielem. Jak możesz tego nie pamiętac ?!
-Dobra, dobra, stop. Nie wiem kim jesteś i dlaczego tak o mnie myślisz ,ale z tym ,że jestem bad boy'em mogę się zgodzić.- uśmiechnął się zadziornym uśmiechem. Cały Kastiel...- Nawet żełuje ,że wcześniej sie nie spotkaliśmy. Jak tak na ciebie patrze to wydajesz mi sie bardzo ładne...- spuścił mnie na ziemię.
-D-dzieki.- zdziwiłam się.
-Królu!- dwójka strażników wbiegła do sali.- ona jest szpiegiem!
-Co ?! Zamknąć ją w najgłębszym i najciemniejszym lochu mojego królestwa!
-Czy coś mnie ominęło?- spytałam nie wiedząc o czym oni mówią
-Dlaczego ty się jeszcze pytasz ? Nie udawaj głupiej! Jesteś od tego "naukowca" od siedmiu boleści. Powtarzam jeszcze raz. Pojmać ją!- kiedy strażnicy mięli mnie już złapać udało mi się wyślizgnąć i wybiegłam z sali. Usłyszałam jeszcze głos Kastiela jak krzyczy "szybciej głupcy". Skręciłam w prawo ,a później w lewo. Teraz znajdowałam się w długim korytarzu. Było tam pełno drzwi. Kiedy przechodziłam obok nich zauważyłam ,że nad każdym pisze jakaś nazwa miejsca. W pewnej chwili zobaczyłam drzwi z napisem "do miasta". Nie myśląc co może mnie za nimi czekać przeszłam przez nie. Ku mojemu zdziwieniu nie było to moje miasto. Szłam tak dobre 10 minut. Kiedy nagle na kogoś wpadłam. Moim oczom ukazał się...Armin! Ale chcwileczke. Dlaczego on wygląda jak zombie ?!
-A-a-armin!?
-Tak, miło mi poznać ,ale teraz nie przeszkadzaj bo szukam sklepu.- spojrzał na mnie przelotnie
-Jakiego ?- juz sie domyślam...
-Z grami.- wiedziałam.- Chce kupić nową grę.- podszedł do mnie bliżej.-Chcesz pomóc mi go szukać ?
-T-tak.- może przez ten czas znajde jakieś wyjście z tej chorej sytuacji.
-Nie bój się. Przecież cię nie zjem.- uśmiechnął się. Te jego słowa nie zbyt mnie przekonały...Złapał mnie za ręke co było dla mnie troche dziwne no ,ale wolałam to niż zostać zjedzoną przez przyjaciela. Kiedy doszliśmy do tego przeklętego sklepu z grami Armin wszedł do środka ,a ja zostałąm na dworze. Po chwili ze sklepu wybiegł sprzedawca. Weszłam szybko do środka i zobaczyłam chłopaka oglądającego jakąś grę.
-C-co? J-jak ?!
-No wiesz, od czegoś tak wyglądam.- powiedział ,a ja spojrzałam na jego "zakup" . Była to gra "Five nights at Freedy's". Znam tą grę. Grałam w nią.
-Znasz ?
-Znam. Bardzo fajna tylko jak dla mnie nie straszna.- zaczęłam się z nim doczyć
-Nie straszna ?
-Tak
-No to się przekonamy jak w nią zagramy.- znowu mnie złapał za ręke i wyszliśmy ze sklepu. Prowadził mnie nie wiadomo gdzie. Po 10 minutach doszliśmy pod stary dom. Weszliśmy do środka.
-Cześć. Przyprowadziłem kolerzankę. Będziemy grać w grę.
-Dobrze, tylko nie siedźcie długo przy tym.- musiała być to jego mama bo był to damski głos. Weszliśmy na piętro ,a Armin otworzył drzwi do swojego pokoju. Była w nim konsola, telewizor, komputer. Jednym słowem było widać ,że lubi takie rzeczy.
-Czekaj, włącze konsole i zobaczymy czy nie jest straszna jak ty to powiedziałaś.- zaczął majstrować przy tym całym sprzęcie. Bałam się. Ta gra jest straszna, a ja tylko tak powiedziałam. Kiedy zaczęła lecieć muzyka z gry cofnęłam się.
-Nie mów mi ,że się boisz ?
-T-t-t-trochę.
-Nie bój się. Cały czas tu będe.- powiedział i uśmiechnął się. Usiedliśmy na podłodze.
-Panie mają pierszeństwo.- wyciągnął w moją stronę ręke z padem. Wziełam do rąk tą rzecz i nacisnęłam start. Po 10 minutach byłam w drugim dniu. Bałam się ,że coś wyskoczy nagle na ekranie. Nie myliłam się. Z krzykiem i strachem przytuliłam się do chłopaka. Za bardzo się bałam aby zauważyć co robie.
-Nie bój się. Wszystko dobrze. To tylko gra. Jestem tu.- pogłaskał mnie po głowie. Zrobiło mi się owiele lepiej gdy sie do niego przytuliłam. Przestałam się bać. Kiedy mnie póścił spytał...
-Już lepiej ?-popatrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami
-Tak, dzieki.- uśmiechnęłam się i wstałam.- zaraz wrócę
-Ok.- uśmiechnął się i wyszłam. Chciałam chwile odetchnąć. Poszłam prosto korytarzem ,aż do momentu kiedy zobaczyłam czerwone drzwi. Wiem ,że nie powinno się tak szperać po domu innej osoby ,ale za bardzo zżerała mnie ciekawość. Nacisnęłam klamkę i przeszłam przez drzwi. Znalazłam się w lesie. Znowu. Miałam dość tych podróży. Szłam i szłam gdy nagle usłyszałam szelest w krzakach. Wyskoczył z nich i upadł na mnie... Kentin!
-Ken! Zejdź ze mnie!
-Nie nazywaj mnie tak! Ale zaraz, zaraz. Skąd wiesz jak się nazywam ?
-Długo by opowiadać.- przewróciłam oczami i sie uśmiechnęłam
-Co ty tutaj wogóle robisz ?
-Też bym chciała to wiedzieć.- popatrzałam na niego. Miał uszy i było mu widać cały brzuch. Czułam się nie zbyt komfortowo leżąc pod nim. Zaczerwieniłam się.- K-k-kentin.
-Co?
-Zejdziesz ze mnie ?- zaróżowiłam się jeszcze bardziej i on też. Szybko ze mnie zszedł i pomógł mi wstac.
-Sory.- podrapał się po głowie.
-Ok.- powiedziałam cały czas czerwona na policzkach.
-Czekaj. Coś słysze.- nastroszył uszy. Ja osobiście nic nie słyszałam.- Nataniel mnie woła. Powiedział mi też ,że chce cię widzieć razem ze mną.
-N-n-nataniel?- robi sie to coraz dziwniejsze...
-Tak. Znasz ?
-Można tak powiedzieć...- chłopak zaczął biec ,a ja musiałam go dogonić. Biegł za szybko. Dlatego musiałam co jakiś czas przystawać i krzyczeć aby się zatrzymał.
-Zmęczyłaś się ?
-Tak.
-No to wskakuj.- kucnął i kazał mi wejść na swoje plecy.
-Moge ?
-Tak. Nie chce abyś mi tu padła na zawał.- bez zastanowienia wskoczyłam na jego plecy i znowu zaczął biec. Wiatr bardzo przyjemnie głaszczył moje policzki. Po chwili znaleźliśmy się przy wielkich wrotach zamku.
-To już tu.- powiedział mój towarzysz.- Nataniel chce cię widzieć samą.
-To znaczy ,że nie wejdziesz tam ze mną ?
-Niestety. Miło było cię poznać.- pomachał mi i pobiegł w swoją stronę. Zapukałam w drzwi ,które po chwili same się otworzyły. Weszłam do pomieszczenia. Co ja mówię ?! To była wielka sala. Na środku sali stał Nataniel! Grzebał przy jakiejś maszynie. Podeszłam bliżej. Odwrócił się w moją stronę.
-N-n-n-nat?!
-We własnej osobie.-uśmiechnął się ,ale tak jakoś nie Natanielowo tylko bardziej...Kastielowo, zadziornie.- potrzebujesz czegoś śliczna ?
-Ś-śliczna ?!
-No tak. Czy wolisz abym do ciebie mówił kotku ?- zbliżył moją twarz do swojej. Co się z nim dzieje ?!
-Nat, przestań.- nie wiedziałam co powiedzieć. Nigdy nie widziałam żeby sie tak zachowywał. Już miał mnie pocałować kiedy nad naszymi głowami przeleciał kamień.
-Czy ja wam czasami nie przeszkadzam ?
-Amber, ile razy ci mówiłem żebyś się nie wtrącała w moje życie ?!- kiedy zaczeli się kłócić wymknęłam się i pobiegłam w stronę drzwi. Wybiegłam stamtąd ja poparzona. Dobiegłam na cmentarz. Czułam się nie swojo przechadzając się alejkami. Czułam się jakby ktoś na mnie patrzył. W pewnej chwili usłyszałam jak ktoś nuci piosenkę. Przyspieszyłam kroku ,ale to nic nie dało. Zaczęłam biec. Schowałam się za kapliczką kiedy poczułam na swoim brzuchu ciepłe ręce. Ta osoba przyciągnęła mnie bardzo mocno do siebie wiec nie mogłam się odwrócić i zobaczyć kto to jest.
-Myślałaś ,że przedemną uciekniesz ? Myliłaś się.- poczułąm oddech na moim policzku. Wiedziałam momentalnie kto to jest.
-Lys ?- udało mi się odwrócić.
-Skąd wiesz jak się nazywam ?- spojrzał na mnie z zaciekawieniem w oczach.
-Bo wiem.
-To już nie istotne. Chcę ci powiedzieć ,że kiedy cię zobaczyłem pomyślałem ,że jesteś tą jedyną, tą najpiękniejszą, tą najwspanialszą dziewczyną jaką będe miał zaszczyt i przyjemność oglądać każdego dnia po przebudzeniu. Wiem ,że ty mnie kiedyś pokochasz. Lecz ja wiem to tu i teraz. Kocham cię.- ostatnie słowa wypowiedział mi do ucha. Czy on przed chwilą powiedział ,że ,że mnie kocha ?! Nie moge uwieżyć.
-N-n-naprawde?
-Tak.- wpiął w moje włosy czerwony kwiat. Był piękny.
-Moge zrobić to co będziemy robić kiedyś codziennie ? Coś co będzie taką naszą rutyną ?
-T-tak.- i kiedy to powiedziałam położył swoje ręce na moich barkach ,a ja się w niego wtuliłam.Pocałował mnie. Kiedy skończyliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy powiedział...
-Kocham cię
-Ja ciebie też.- przytuliłam się do niego jeszcze mocniej i w jednej chwili leżałam na podłodze ,a obok mnie Lysander. Jeszcze dalej Armin, Nat. Kas i Kentin.ja pierwsza wstałam do pozycji siedzącej i zdałam sobie sprawe ,że trzymam Lysa za ręke. Zaczął otwierać oczy ,a ja go puściłam. Kiedy wszyscy wstali nie brakowało komentarzy typu "Jezu, moja głowa" lub "Co się stało?" Wyszliśmy z budynku. Kiedy pokazaliśmy się Rozalii spojrzała na nas jakby zobaczyła ducha
-Co wam się stało ?!
-Nie wiemy.- powiedzieliśmy chórem
-Czekaliśmy na was i czekaliśmy.
-No nie denerwuj się.- powiedziałam
-No dobra. Wybaczam wam ostatni raz. Ale ładny kwiat. Skąd go masz ?
-To bardzo długa historia.- spojrzałam przelotnie na Lysa. Po naszej rozmowie ruszyliśmy w stronę domów. Z tej całej histori chyba tylko ja pamiętam co się wydarzyło. Lecz najważniejszy był ten moment kiedy usłyszałam słowa Kocham cię...
------------------------------------------------------------
Fajny ? :D Mam nadzieje ,że tak. Jeszcze wyjaśnie jedno.
Tylko Zuza pamięta całą tą historię ,a więc Lys nie wie ,że wyznał jej miłość.
Wyjaśniłam na wypadek :3 Piszcie jak wam się podobało i do zobaczenia papa ;3