piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 21

Udałyśmy się w miejsce gdzie miał być koncert. Podeszłyśmy do budki z biletami.
-Prosze dwa najlepsze bilety.- powiedziała moja przyjaciółka
-Prosze. Razem 300zł.- powiedziała do nas dziewczyna stojąca za stolikiem. Wyciągnęłyśmy obie pieniądze i położyłyśmy na blacie. 
-Dziekuje i życze miłej zabawy na jutrzejszym koncercie.- uśmiechnęła się
-Dziekujemy.- odwzajemniłyśmy uśmiech i poszłyśmy
-Trzymamy już to w rękach. Nie moge się doczekać jutra. Jeszcze są to miejsca w pierwszym rzędzie.
-Chyba dzisiaj nie zasnę ,tak się ciesze.- doszłyśmy do momentu kiedy musiałyśmy się rozdzielić. Pożegnałam się z nią i poszłam. Tak się ciesze ,że to już jutro. Kiedy doszłam do domu Daniel kszątał się po kuchni. 
-Hej. Dostałam pięć i mam już bilety.- uśmiechnęłam się
-Wreszcie zobaczysz swojego męża ,a nie sory ty już przecież jednego masz.
-Niby kogo ?
-Dziwie się mu ,że się o ciebie nie boi.
-Ale o kogo ci chodzi?
-No o Lysa. Ja na jego miejscu bałbym się o swoją żonę ,że jej coś lub ktoś zrobi.
-To nie jest mój mąż.- zaczerwieniłam się.
-Tak, tak. Wiem jedną rzecz o której ty nie wiesz.- zaśmiał się
-Jakiej rzeczy ?
-Nie moge powiedzieć.
-No powiedz.

-Nie.
-Prosze.
-Nie i jeszcze raz nie. Nie proś bo i tak ci nie powiem.- zamruczałam z niezadowoleniem i poszłam do swojego pokoju. Położyłam bilet na górnej półce i poszłam się umyć. Odrobiłam lekcje i włączyłam laptopa. Zaczęłam oglądać koncerty STARISH. Jest tam tak super. Bardzo ładnie, dużo świateł itd. To jest już jutro. Bardzo się ciesze. Uznałam ,że jutro musze mieć dużo energii więc położę się wcześniej spać. Zasnęłam dość szybko


Następnego dnia ubrałam czarne, krótkie spodenki, rajstopy koloru czarnego, różową bluze i tego samego koloru trampki. Spięłam włosy w wysokiego kucyka. Oczy podkreśliłam tuszem i czarnym cieniem. Zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kanapki. Zjadłam je i gdy już miałam wychodzić ktoś zapukał do drzwi. Był to mój "mąż" jakby to powiedział Daniel.
-Hej. Chcesz ze mną iść ?
-Tak. Wejdź.- wszedł i akurat Daniel wyszedł z kuchni.
-Cześć mężu.- kiedy to powiedział zatkał szybko usta ,a ja zaczęłam się głośno śmiać.
-O co chodzi ?- spytal białowłosy
-O nic. Pa Daniel.
-Narazie.- wzięłam rzeczy i wypchnęłam cały czas nie wiedzącego o co chodziło Lysa. Szliśmy w kierunku szkoły w ciszy aż do momentu kiedy spytałam.
-Co to była za dziewczyna ? Nina ,tak ?
-To dziewczyna ,która jest na naszym każdym koncercie i prowadzi mój fanklub który sama wymyśliła. Chodzi do gimnazjum...
-Ok już rozumiem.
-A co?
-Nic, poprostu się pytam kto to jest.
-No dobra bo już myślałem ,że jesteś zazdrosna czy coś.- zarumieniłam się
-N-nie.
-Wiem ,że jesteś.
-Nie, nie jestem.
-Nie drocz się już ze mną.- pocałował mnie.- a tak wogule idziesz dzisiaj na ten koncert z Rozalią
-Tak.
-To dobrze.
-A to dlaczego ?
-Ciesze się ,że będziesz się dobrze bawić.- uśmiechnął się i w tym momencie doszliśmy do szkoły.
Podszedł do nas Kastiel.
-Oj Lysiu, Lysiu tego się tak nie robi.- podszedł do mnie bliżej i złapał za rękę. Wyglądało to jakbyśmy byli parą ,ale szybko wyrwałam się z jego uścisku.- kiedy ci jeszcze twoja wybranka nie będzie uciekać będziesz to robić perfekcyjnie.- uśmiechnął się ironicznie ,a ja złapałam się za głowe.
-Kastiel, ty nie masz nic innego do roboty?- powiedziałam
-Nie. A pozatym ucze twojego męża jak się z tobą obchodzić.
-Co wyście się wszyscy uwzięli na tego "męża" co ?
-Mówie jaka jest prawda.- zaczął się śmiać. Zobaczyłam kontem oka całego czerwonego Lysa więc wzięłam go za ręke i zaciągnęłam do szkoły.
-Jak on mnie dobija. Nie wierze ,że jesteście przyjaciółmi. Przecież ty i on to kompletne przeciwieństwa.
-Nie wiem. Chyba dlatego ,że się uzupełniamy. Ja jestem spokojny ,a on wręcz przeciwnie.
-Podziwiam cię.- kiedy to powiedziałam zadzwonił dzwonek i weszliśmy razem do klasy...


Po lekcjach poszłyśmy z Rozalią do mnie. Ustaliłyśmy ,że najpierw idziemy do mnie ,a później do niej. Weszłyśmy do mnie. Daniel siedział w salonie. 
-Cześć.
-Dzień dobry.
-Hej i Rozalia możesz do mnie mówić poprostu cześć lub hej. Nie jestem jakimś czterdziestoletnim dziadkiem do którego trzeba mówić dzień dobry.
-Dobrze, bede mówić hej.
-Zaraz wychodze.- wstał i podszedł do mnie.
-Tylko uważaj na siebie. Miej przy sobie telefon, dokumenty, klucze i ciepłą czapkę.
-Nic mi się nie stanie.
-Jeszcze raz powtórze. Uważaj na siebie.- przytulił mnie
-Będę uważać, nie martw się tak.
-Wiesz ,że zawsze będziesz moją małą kuzynką.- zaśmiał się i ja też. Poszłam z Rozalią za góre
-Twój kuzyn się naprawde o ciebie martwi.
-Wiem. Czasami jest to uciążliwe ,ale wiem ,że nie jestem mu obojętna.- wzięłam z szafki bilet i zaczęłam wszystko pakować do torebki. Kiedy wszystko było ładnie poukładane poszłyśmy do Rozali. Przed wyjściem z mojego domu nie obeszło się jeszcze bez mówienia abym uważała na siebie. Po dwudziestu minutach doszliśmy do domu mojej przyjaciółki. Powiedziała ,że ona tylko weźmie rzeczy i wyjdzie. Po 5 minutach wyszła i udałyśmy się w strone koncertu. Kiedy byłyśmy u celu naszej podróży było już bardzo dużo osób. Podeszłyśmy do strażnika i pokazałyśmy bilety. Wpuścił nas i poszłyśmy pod samą scenę. Spojrzałam na zegarek. Za pięć minut miało się wszystko zacząć. 
-Zaraz się zaczyna.- powiedziałam do mojej przyjaciółki.
-Serio? Ile jeszcze ?
-Pięć minut.
-Ok. Jeszcze tyle wytrzymam.- po tych paru minutach czekania. Zaczęło się. Cały STARISH wyszedł na scene. Był też Syo. Jak go zobaczyłam myślałam ,że nie wytrzymam. W pewnej chwili nadepnęłam przez przypadek na jakąś dziewczyne.
-Przepraszam.
-Co ty robisz ?!?! To moje najlepsze buty!! Wiktor!!- kiedy to powiedziała podszedł do mnie jakiś chłopak. Miał tak z 200cm wzrostu. Podniósł mnie do góry. Rozalia chciała coś zrobić ,ale nie mogła. Rzucił mną tak ,że przeleciałam nad barierkami i upadłam centralnie przed Syo. Czułam ,że trace przytomność i poczułam jeszcze jak ktoś mnie podnosi i niesie...


------------------------------------------------------
Hej. Mam nadzieje ,że się podobał rozdział ;3
Troszke dziwny ,ale ta sprawa się dopiero rozkręca i wiem, 
że to nie zbyt prawdopodobne żeby dziewczyna rzucona przez
chłopaka przeleciała tak daleko xd hehe do następnego i piszcie
czy wam się podobał. Sorki ,że krótki ;C


P.S. Musimy świętować! Nasz mensz miał urodziny 22 listopada ! Trzeba otworzyć szampana i i zrobić spóźnioną impreze :D

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 20

Kiedy zobaczyłam białowłosego podeszłam do niego. Stuknęłam go palcem w ramię.
-Proszę.- wyciągnęłam rękę z notatnikiem kiedy odwrócił się w moją stronę. 
-Dziek... Co się stało ? Jesteś jakaś smutna.- powiedział Lys kiedy podniosłam głowę.
-Nie, to nic takiego.
-Wiesz ,że nie umiesz kłamać? Powiesz o co chodzi ?
-K-kastiel przed chwilą...pociągnął mnie za szkołę i...i...pocałował mnie. Wyrywałam się ,ale to nic nie dało.- spuściłam głowę na dół ,ale on złapał mnie za podbródek i pocałował.
-Nie przejmój się nim , pójdę z nim porozmawiać, dobrze ?- pokiwałam głową ,a chłopak poszedł...


                                                            ...Lysander...

Poszedłem porozmawiać z Kastielem. To mój najlepszy przyjaciel ,ale on chyba nie rozumie jak się do niego mówi. Zobaczyłem go na dziedzińcu i podszedłem do niego.
-Do ciebie chyba czasami coś nie dociera.
-Ale o co ci chodzi?- spojrzał na mnie z wybałuszonymi oczami.
-Nie rozumiesz ,że ją ranisz ? Ona tego nie chce.- spojrzałem na niego z wyrzutem.
-Wielki obrońca się znalazł.- uśmiechnął się ironicznie
-Kastiel prosze cię, zostaw ją w spokoju. Nie chce aby przez ciebie się tak czuła.
-Ojojojoj, mój mały Lysander się zakochał.- zaśmiał się pod nosem ,a ja się zaczerwieniłem.- No dobra. Zostawie ją bo widze ,że naprawde ją kochasz.- nie wierzyłem własnym oczom i uszom ,ale jak się zgodził to wolałem odrazu iść.- Dzieki.- powiedziałem i poszedłem szukać blondynki ,ale zatrzymała mnie pewna osoba.


                                                              ...Zuza...

W tym czasie kiedy białowłosy poszedł się zobaczyć z Kastielem to ja przysiadłam się do Rozalii.
-Hej.
-Cześć. Udało ci się znaleźć notatnik? Ja szukałam wszędzie i nic.
-Znalazłam go i Lysander ma go już przy sobie.
-To dobrze. Już się nie moge doczekać kiedy to ty przejmiesz moje zadanie.
-O czym ty mówisz ?
-No mówie ,że jak będziecie parą to ty mu będziesz pomagać szukać jego rzeczy.
-Rozalia, nie mów tak...
-Dobra, doba ja już swoje wiem.- puściła mi oczko i zjawił się białowłosy.
-Zuza, mam pytanko.
-Jakie ?
-Chcesz żebym cię odprowadził po szkole ?
-Z przyjemnością.
-To widzimy się o 15.00.
-Ale ja dzisiaj muszę zostać dłużej. Jak nie chcesz to nie musisz na mnie czekać godzine.
-Ja z chęcią zaczekam. Bardzo chętnie będę patrzeć na ciebie dłużej w ten piękny dzień.- uśmiechnął się i poszedł.
-Założe się ,że kiedyś będziecie parą.- zaśmiała się ,a ja się tylko uśmiechnęłam...


Po lekcjach miałam się udać do pokoju gospodarzy więc tak zrobiłam. Zapukałam do drzwi i usłyszałam głos który mnie zapraszał do środka. Kiedy weszłam do środka standardowo siedział przy nim Nat.
-Cześć.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Hej. Proszę siadaj.- usiadłam na krześle które znajdowało się obok blondyna.
-Chce na początku jeszcze powiedzieć ,że mnie nie jest łatwo nauczyć.
-Poradzimy sobie jakoś. No to czego nie rozumiesz ?
-W-wszystkiego.- powiedziałam i się zawstydziłam
-Powiem jeszcze raz. Poradzimy sobie jakoś.- i wtedy zaczął mi tłumaczyć. Po jakiejś nie całej godzinie wszystko już umiałam. Nataniel jest naprawdę świetnym nauczycielem. Słuchać go jak tłumaczy to sama przyjemność.
-A może teraz pouczymy się czegoś innego ?- kiedy to powiedział wstał, podał mi rękę. Kiedy wstałam objął mnie w pasie i zaczął całować. Były to delikatne pocałunki. Trwało to dobrą chwilę ,ale niespodziewanie do pokoju weszła Melania.
-Co tu się dzieje ?!?!?!?!?!- zaczęła się na nas wydzierać.- Nat jak możesz mi to robić ?!- podszedł do niej i złapał ją za ramie ,a mi powiedział żebym wyszła. Uczyniłam tak jak mi powiedział. Usłyszałam tylko jak mówił jej imię. Wyszłam na dziedziniec. Zobaczyłam białowłosego i podeszłam do niego.
-Chciało ci się tak długo na mnie czekać?
-Jak widać tak.- uśmiechnął się.
-No to idziemy.
-Oczywi...
-Lysander!!!- biegła w naszą stronę jakaś dziewczyna. Niższa odemnie. Miała bląd włosy związane w dwa kucyki. Stylem przypominała mi Lysandra...
-Nina mówiłem ci ,że masz wracać do gimnazjum.- powiedział zażenowany białowłosy. Ona jest z gimnazjum ?!
-Wiem ,ale wiesz jak cię loffciam i musze cię jeszcze raz wyściskać.- przytuliła się do Lysa ,a ja stałam jak wryta. Kto to jest ? Lysander to zauważył i nas ze sobą przedstawił
-Zuza to jest Nina. Nina to jest Zuzia.
-Miło mi cię poznać.- przytuliła mnie. Kiedy mnie trzymała powiedziała mi na ucho.- Nie odbierzesz mi Lysia Pysia. On jest mój.- kiedy mnie póściła podeszła do Lysa.
-Pójdziesz gdzieś dzisiaj ze mną ?- pociągnęła go za rękaw płaszcza.
-Nie moge. Ide odprowadzić tą piękną panią do domu.- popatrzał na mnie ,a ja się zarumieniłam.
-No to najpierw ją odprowadźmy pod dom ,a później gdzieś pójdziemy, zgoda?
-No dobrze.- szliśmy w stronę mojego domu. Ta mała cały czas nawijała o czymś nieistotnym dla mnie. Nie przypadła mi do gustu. Coś czuje ,że nie będę jej lubić. Kiedy doszliśmy pod mój dom Lysander mnie przytulił ,a Nina spojrzała na mnie ze wściekłością w oczach. Weszłam do domu. Daniel siedział w salonie i rozmawiał przez telefon.
-Ok, musze kończyć, Zuzia przyszła. Papa.- odłożył telefon na szawkę
-Hej. Jak było w szkole ?
-Fajnie, tak jak zawsze.
-A jak korepetycje z Natanielem ? Udane?
-Tak.
-A tak wogule, ta dziewczyna za oknem, kto to był ?
-Taka znajoma Lysandra.
-Bo wiesz, widywałem ją na jego koncertach i zawsze się pchała do pierwszego rzędu i krzyczała cały czas teksty takie jak "Lysander kocham cię" lub "Lysander wyjdź za mnie".
-Co??
-No, tak. Widze ,że zazdrość się w tobie uruchamia.- uśmiechnął się
-O czym ty mówisz? Wcale nie.
-Ja już swoje wiem. Żyje na tym świecie trochę dłużej niż ty i jestem bardziej obeznany w tych sprawach.
-Chyba ja pójde do siebie.
-Zazdrosna jesteś i tyle.- zaśmiał się pod nosem ,a ja mruknęłam i poszłam na góre. Nat powiedział żebym jeszcze raz sobie wszystko powtórzyła więc tak zrobiłam. Kiedy skończyłam poszłam na dół coś zjeść. Zrobiłam sobie kanapki i poszłam na góre. W tej chwili zadzwoniła do mnie Rozalia.
-Nauczyłaś się?
-Tak, wszystko ładnie, pięknie jest w mojej głowie. A ty się nie uczysz ?
-Uczę, uczę. Ja szybko przyswajam nową wiedzę w przeciwieństwie do ciebie.- zaśmiała się
-Ej, ja sobie wypraszam, dzisiaj bardzo szybko wszystko zrozumiałam.
-Dobrze, dobrze do jutra.
-No papa.- odłożyłam telefon i zjadłam kanapki. Poszłam się umyć. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.


Rano bolał mnie brzuch. Za bardzo się denerwuje. Ubrałam fioletową koszulę w kratę i czarne rurki. Do tego jeszcze czarne trampki. Uczesałam się i umalowałam. Zeszłam na dół. Daniela nie było, pewnie jeszcze spał. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i zjadłam. Poszłam po swoje rzeczy i wyszłam. Po 20 minutach byłam w szkole. Na pierwszej lekcji mam test czyli zaraz. Boże jak się denerwuje.
Mam nadzieje ,że nie będzie to takie trudne. Po chwili podeszła do mnie Rozalia.
-Hej. Nauczona ?
-Tak. A ty ?
-Też.- zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy i usiadłam w mojej ławce. Pani rozdała testy i powiedziała ,że możemy zacząć pisać. Dzieki Bogu wszystko umiałam. Było wszystko to co ćwiczyłam z Natem. Kiedy skończyłam pisać zadzwonił dzwonek. Ulżyło mi. Wyszłam na przerwę z przeczuciem ,że to zdałam...



Następnego dnia...

-Dostałam pięć!- rzuciłam się na Rozalie
-Też się ciesze. To teraz idziemy kupić bilety ok ?
-Jak najbardziej.- kiedy ją póściłam poszłyśmy w stronę naszego celu...


-----------------------------------------------------------------
Nowy rozdział już jest ;) mam nadzieje ,że się spodobał 
i jakby jakieś momenty były dziwne to sory bo połowe rozdziału pisałam
po 23.00 a o tej godzinie mój mózg nie pracuje dobrze xD Do następnego papa :3

niedziela, 16 listopada 2014

Pytanie

Hej. Mam do was pytanie :D















Czy tylko ja bym ogoliła ją na łyso, wbiła nóż w brzuch i wyrzuciła do lasu ? xDDD
Nienawidze jej -.- Ona zabiera mi mojego Lyśka ;-; Mojego męża ;-; Jednym słowem do wora i do jeziora xD Pisać co wy o niej sądzicie. xd

sobota, 15 listopada 2014

Informacja

W tym tygodniu nie ma rozdziału ponieważ mam bardzo ważną sprawę rodzinną ;-; przepraszam i widzimy się za tydzień

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 19

Odrobiłam lekcje i poszłam na dół. Chciałam po naciskać na Daniela żeby się zgodził. Weszłam do pokoju gdzie przebywał mój kuzyn.
-Zastanowiłes się już nad kwestią koncertu ?
-Tak. Możesz iść...ale jest jeden warunek...
-Jaki ?-  spojrzałam na niego z lekkim zniecierpliwieniem
-Masz sprawdzian z matematyki, prawda?
-Tak...- poirytowałam się
-No to musisz dostać z niego piątke to ci pozwole.
-Co?!- ja nic nie umiem
-Jak dostaniesz słabszą ocenę to nie.
-No dobra.- powiedziałam przez zęby i poszłam do siebie się uczyć. Sprawdzian jest pojutrze więc musze się uczyć ile wlezie. Po dwóch godzinach nic nie umiałam. Chwile... przecież Nat jet dobry z matematyki. Zadzwonie do niego i się spytam czy by mnie nie poduczył. Chwyciłam telefon i wybrałam numer.
-Hej Nat, mam pytanko.
-Hm...?
-Pojutrze mam sprawdzian z matematyki i czy byś nie mógł mnie troche poduczyć ?
-Bardzo chętnie. Po lekcjach przyjdź do pokoju gospodarzy. Będe czekał.- jakieś przeczucie mi mówiło ,że się uśmiechnął
-Dzieki. Do jutra.
-Papa.- zadzwoniłam jeszcze do Rozalii.
-Zgodził się ?
-Powiedział ,że jak dostane piątkę z testu to mi pozwoli.
-To teraz mi tylko tego nie zawal.
-Wiem. Właśnie dzwoniłam do Nataniela i się pytałam czy by mnie trochę nie poduczył.
-Ok, to do jutra papa.
-Pa.- rozłączyłam się i poszłam się umyć. Założyłam piżame i poszłam spać...



Następnego dnia ubrałam czarną spódniczkę, białą bluzkę. czarny sweter i trampki. Zostawiłam rozpuszczone włosy i wytuszowałam rzęsy. Poszłam na dół. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbe i pożegnałam się z Danielem i wyszłam. Po 10 minutach byłam pod szkołą. Kiedy do niej weszłam wpadłam na Lysandra i Rozalię.
-Hej, pomożesz nam ?
-W czym ?
-Ten oto jegomość zgubił swój notatnik już chyba setny raz w tym miesiącu.- popatrzała wymownie na Lysa.
-To nie moja wina ,że mam krótką pamięć.
-Haha. Pomogę wam.
-Dzięki.- powiedziała Rozalia i zaczęliśmy poszukiwania. Rozdzieliliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Ja udałam się w stronę dziedzińca. Szukałam wszędzie. Na ławka, pod, za drzewem ,ale nie znalazłam. Zostały mi jeszcze krzaki. Zaczęłam się przedzierać przez te wszystkie gąszcze. Nagle zauważyłam mój cel. Ciężko było go wyciągnąć ,ale jest. Udałam się poszukać Rozali i Lysa ,ale przecież nie mogłam do nich dojść w spokoju. Był to Kastiel.
-Co tam masz ?- spytał się czerwonowłosy i wyrwał mi z ręki notatnik.
-Kastiel oddaj mi to.- podniósł do góry notatnik ,że nie mogłam go dosięgnąć. Zaczęłam skakać aby go dosięgnąć. Musiało to dziwnie wyglądać. Kiedy uznałam ,że mi się to nie uda przestałam. Złapał mnie za ręke i zaczął mnie gdzieś ciągnąć. Po chwili byliśmy za szkołą. Przystawił twarz do mojej i powiedział
-Chcesz to ?
-Tak.
-Oddam ci to no ,ale coś za coś.
-Kast...- nie dokończyłam bo mnie pocałował. Kiedy skończył oddał mi notatnik. Spuściłam głowę w dół.
-Co się stało ?- spytał czerwonowłosy
-Nic...
-Dobra.- poszedł sobie. Spuściłam głowę na dół. Poszłam z notatnikiem w ręku w stronę wejścia. Szukałam Lysa aby mu oddać zgubę...


------------------------------------------------------
Przepraszam za spóźnienie ,ale miałam nagły brak weny ;-;
i sorki ,że taki krótki. Mam pytanie. Czy tylko ja uważam ,że Lys byłby świetnym wampirem xDD ?
Zapraszam na kolejny rozdział ;)