poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 19

Odrobiłam lekcje i poszłam na dół. Chciałam po naciskać na Daniela żeby się zgodził. Weszłam do pokoju gdzie przebywał mój kuzyn.
-Zastanowiłes się już nad kwestią koncertu ?
-Tak. Możesz iść...ale jest jeden warunek...
-Jaki ?-  spojrzałam na niego z lekkim zniecierpliwieniem
-Masz sprawdzian z matematyki, prawda?
-Tak...- poirytowałam się
-No to musisz dostać z niego piątke to ci pozwole.
-Co?!- ja nic nie umiem
-Jak dostaniesz słabszą ocenę to nie.
-No dobra.- powiedziałam przez zęby i poszłam do siebie się uczyć. Sprawdzian jest pojutrze więc musze się uczyć ile wlezie. Po dwóch godzinach nic nie umiałam. Chwile... przecież Nat jet dobry z matematyki. Zadzwonie do niego i się spytam czy by mnie nie poduczył. Chwyciłam telefon i wybrałam numer.
-Hej Nat, mam pytanko.
-Hm...?
-Pojutrze mam sprawdzian z matematyki i czy byś nie mógł mnie troche poduczyć ?
-Bardzo chętnie. Po lekcjach przyjdź do pokoju gospodarzy. Będe czekał.- jakieś przeczucie mi mówiło ,że się uśmiechnął
-Dzieki. Do jutra.
-Papa.- zadzwoniłam jeszcze do Rozalii.
-Zgodził się ?
-Powiedział ,że jak dostane piątkę z testu to mi pozwoli.
-To teraz mi tylko tego nie zawal.
-Wiem. Właśnie dzwoniłam do Nataniela i się pytałam czy by mnie trochę nie poduczył.
-Ok, to do jutra papa.
-Pa.- rozłączyłam się i poszłam się umyć. Założyłam piżame i poszłam spać...



Następnego dnia ubrałam czarną spódniczkę, białą bluzkę. czarny sweter i trampki. Zostawiłam rozpuszczone włosy i wytuszowałam rzęsy. Poszłam na dół. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbe i pożegnałam się z Danielem i wyszłam. Po 10 minutach byłam pod szkołą. Kiedy do niej weszłam wpadłam na Lysandra i Rozalię.
-Hej, pomożesz nam ?
-W czym ?
-Ten oto jegomość zgubił swój notatnik już chyba setny raz w tym miesiącu.- popatrzała wymownie na Lysa.
-To nie moja wina ,że mam krótką pamięć.
-Haha. Pomogę wam.
-Dzięki.- powiedziała Rozalia i zaczęliśmy poszukiwania. Rozdzieliliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Ja udałam się w stronę dziedzińca. Szukałam wszędzie. Na ławka, pod, za drzewem ,ale nie znalazłam. Zostały mi jeszcze krzaki. Zaczęłam się przedzierać przez te wszystkie gąszcze. Nagle zauważyłam mój cel. Ciężko było go wyciągnąć ,ale jest. Udałam się poszukać Rozali i Lysa ,ale przecież nie mogłam do nich dojść w spokoju. Był to Kastiel.
-Co tam masz ?- spytał się czerwonowłosy i wyrwał mi z ręki notatnik.
-Kastiel oddaj mi to.- podniósł do góry notatnik ,że nie mogłam go dosięgnąć. Zaczęłam skakać aby go dosięgnąć. Musiało to dziwnie wyglądać. Kiedy uznałam ,że mi się to nie uda przestałam. Złapał mnie za ręke i zaczął mnie gdzieś ciągnąć. Po chwili byliśmy za szkołą. Przystawił twarz do mojej i powiedział
-Chcesz to ?
-Tak.
-Oddam ci to no ,ale coś za coś.
-Kast...- nie dokończyłam bo mnie pocałował. Kiedy skończył oddał mi notatnik. Spuściłam głowę w dół.
-Co się stało ?- spytał czerwonowłosy
-Nic...
-Dobra.- poszedł sobie. Spuściłam głowę na dół. Poszłam z notatnikiem w ręku w stronę wejścia. Szukałam Lysa aby mu oddać zgubę...


------------------------------------------------------
Przepraszam za spóźnienie ,ale miałam nagły brak weny ;-;
i sorki ,że taki krótki. Mam pytanie. Czy tylko ja uważam ,że Lys byłby świetnym wampirem xDD ?
Zapraszam na kolejny rozdział ;)

3 komentarze:

  1. haha pięknie ;p Lysio taki arystokrato to na bank by się nadawał ;p Cieszę się że odnalazłam twojego bloga, bo bardzo tęskniłam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Neee dobry Kas ^^
    Pisz dłuższe, bo nawet się nie rozkrecilam z czytaniem a tu ooooo i koniec -,-' :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaborczy ten Kast. Gdyby nie pan czerwony to życie Zuzi byłoby łatwiejsze, no ale cóż.... bywa. Pozdro!

    OdpowiedzUsuń