wtorek, 24 lutego 2015
Smutek ;_;
Chyba porzuce tego bloga ;-; Nikt chyba juz tego nie czyta wiec po co? A mialam tyle planow zwiazanych z tym blogiem ;-; Piszcie czy mam usuwac czy dalej pisac ;__;
sobota, 21 lutego 2015
Rozdział 27
Rano obudziłam się w świetnym humorze. Nie wiem dlaczego. Może dlatego ,że była piękna pogoda za oknem? Ubrałam czarną bluzę i spodnie. Włosy spiełam w kucyk i umalowałam się. Jeszcze raz spojrzałam czy wszystko mam. Legitymacja była, zgoda też i zdjecie. Zeszłam na dół i przywitałam się z Danielem. Zrobiłam sobie kanapki po czym je zjadłam. Poszłam jeszcze po swoje rzeczy i wyszłam. Znowu padał śnieg. Teraz się cieszyłam bo byłam ciepło ubrana. Po chwili doszłam pod szkołe. Na dziedzińcu było pusto. Chyba wszystkim było zimno i weszli do szkoły. Miałam rację. Na korytarzu było strasznie tłoczno. W pewnym momencie jakaś dziewczyna mnie popchnęła i kiedy miałam upaść tajemnicza osoba złapała mnie.
-Uważaj bardziej.- był to Lysander
-Dziekuje.- uśmiechnęłam się
-Pójdziesz ze mną do klasy bo boję się ,że znowu ci się coś stanie.
-Haha, dobrze.- udaliśmy się w kierunku sali lekcyjnej...
Lekcje minęły dość szybko pomijając kartkówkę z biologii. Wątpie ,że dostane z niej dobrą ocenę. Spotkaliśmy się wszyscy na dziedzińcu. Brakowało nam tylko Armina.
-Gdzie jest twój brat ?
-Nie wiem. Ostatni raz go widziałem na korytarzu. Chyba czegoś szukał.
-Ide go poszukać.- powiedziałam i weszłam do szkoły. Zaglądałam do każdej klasy ,ale nigdzie go nie było. Poszłam na klatkę schodową. Armin siedział na schodach i podpierał głowę swoimi rękami.
-Cześć. Wszyscy na ciebie czekamy. Coś się stało?
-Tak. Moja konsola gdzieś się zapodziała. Szukałem jej wszędzie ,ale nie mogę jej znaleźć.
-Chodź, pomogę ci jej szukać.- wyciągnęłam rękę w jego stronę. Złapał ją i wstał.
-No to chodźmy.- powiedział chłopak i zaczęliśmy poszukiwania. Czułam się jak jego mama. Musiałam pomóc swojemu synkowi znaleźć jakąś jego rzecz. Haha. Po 10 minutach szukania cały czas nie mogliśmy jej znaleźć. Armin już chciał zrezygnować kiedy olśniło mnie ,że nie patrzeliśmy za szafkami. Spojrzałam w szparę za rzędem szafek i co się okazało... była tam!
-Armin, co ty robiłeś ,że twoja konsola wylądowała tam ?!
-Yyy... Nie pamiętam.- zawstydził się.
-To już nie ważne. Czekaj...- położyłam się na podłodze i próbowałam wyciągnąć konsolę... Po paru nieudanych próbach wreszcie była w moich rękach. Wręczyłam ją ucieszonemu czarnowłosemu.
-Dziekuje.- uśmiechnął się i mnie przytulił.- zaczęłam się śmiać.
-Haha. Nie ma za co.- poszliśmy w stronę wyjścia. Kiedy otworzyliśmy drzwi zobaczyliśmy zmarzniętą i zdenerwowaną grupkę.
-Co tak długo ?!- spytał Alexy
-Moja konsola gdzieś się zapodziała i... no wiecie... trzeba ją było znaleźć.
-Ech... ty jak zwykle nie dbasz o swoje rzeczy.
-Może już chodźmy? Zimno mi jest.- powiedziała Rozalia i ruszyliśmy w stronę sztabu.
Po 20 minutach doszliśmy na miejsce. Na nasze szczęście nie było kolejki. Można było wchodzić po dwie osoby. Pierwsi weszli Leo i Rozalia. Później byli Armin i Alexy ,a kolejni to Nataniel i Kastiel. Na końcu byłam na i Lys. Podeszliśmy do biurka gdzie przyjmowali. Dziewczyna na przeciwko mnie pytała się mnie o imię, nazwisko i inne takie rzeczy. Za to dziewczyna która "obsługiwała",że tak to mogę ująć Lysa cały czas na niego spoglądała.
-A ,więc Lysandrze. Robisz coś dzisiaj? Może jakaś kawa?- czy ona go zaprosiła na randkę?!
-Panienko, to bardzo kusząca propozycja ,ale mam już plany związane z tą oto siedzącą obok mnie kobietką.- uśmiechnął się do mnie.
-Acha... Przepraszam za kłopot.- jej policzki stały się czerwone. Zawstydziła się pewnie. Po tym całym zapisywaniu się wyszliśmy na zewnątrz.
-No to papa.- powiedzial Nataniel i poszedł do domu.
-Do zobaczenia jutro obywatele tego jakże pięknego kraju.- dodał Kastiel i też poszedł
-Papa.- dwójka bliźniaków powiedziała i poszła.
-My z Leo też pójdziemy gdzieś papa.- białowłosa złapała chłopaka za rękaw i poszli. Zostałam ja i Lys.
-A więc czy kobietka chce ze mną pójść do parku?
-Tak, młody paniczu.- zaśmialiśmy się. Nagle Lys zaczął się schylać.- Co ty robisz?
-Wskakuj.
-Nie mogę.
-Dleczego?
-Bo jestem za ciężka.
-Nie jesteś. Wchodź.
-No dobrze.- wdrapałam się na jego plecy. Czułam się taka wysoka. Zaczęłam się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?
-Z tej całej sytuacji.
-Acha.- uśmiechnął się. Zaczęłam robić z jego pasm włosów warkoczyki. Wyglądał bardzo słodko.
-Co ty mi robisz z włosami?
-Plote warkoczyki.
-Jesteś niemożliwa.- zaczerwienił się
-Wiem.- uśmiechnęłam się. Po 10 minutach obeszliśmy cały park. Chciałam zejść z pleców białowłosego ,ale on mi nie pozwolił. Później doszliśmy pod mój dom.
-Daj mi klucze to otworze.- powiedział
-Poprostu daj mi zejść.
-Nie.
-No już ci daje.- podałam mu klucze i on otworzył.
-Uwaga na głowę.- schyliłam się. Daniela nie było. Zaczął wchodzić po schodach. Otworzył drzwi do mojego pokoju i posadził mnie na łóźku. Pocałował mnie i powiedział.
-Kiedyś będę robił tak codziennie. Obiecuje...- powiedział i wyszedł zamykając za sobą powoli drzwi...
----------------------------------------------------------------
Przepraszam za spóźnienie z mojej strony ;_; A tak w ogóle zastanawiam się czy by nie ominąć
Świąt i przejść odrazu do koncertu ;P decyzja należy do was ;3 Do następnego
-Uważaj bardziej.- był to Lysander
-Dziekuje.- uśmiechnęłam się
-Pójdziesz ze mną do klasy bo boję się ,że znowu ci się coś stanie.
-Haha, dobrze.- udaliśmy się w kierunku sali lekcyjnej...
Lekcje minęły dość szybko pomijając kartkówkę z biologii. Wątpie ,że dostane z niej dobrą ocenę. Spotkaliśmy się wszyscy na dziedzińcu. Brakowało nam tylko Armina.
-Gdzie jest twój brat ?
-Nie wiem. Ostatni raz go widziałem na korytarzu. Chyba czegoś szukał.
-Ide go poszukać.- powiedziałam i weszłam do szkoły. Zaglądałam do każdej klasy ,ale nigdzie go nie było. Poszłam na klatkę schodową. Armin siedział na schodach i podpierał głowę swoimi rękami.
-Cześć. Wszyscy na ciebie czekamy. Coś się stało?
-Tak. Moja konsola gdzieś się zapodziała. Szukałem jej wszędzie ,ale nie mogę jej znaleźć.
-Chodź, pomogę ci jej szukać.- wyciągnęłam rękę w jego stronę. Złapał ją i wstał.
-No to chodźmy.- powiedział chłopak i zaczęliśmy poszukiwania. Czułam się jak jego mama. Musiałam pomóc swojemu synkowi znaleźć jakąś jego rzecz. Haha. Po 10 minutach szukania cały czas nie mogliśmy jej znaleźć. Armin już chciał zrezygnować kiedy olśniło mnie ,że nie patrzeliśmy za szafkami. Spojrzałam w szparę za rzędem szafek i co się okazało... była tam!
-Armin, co ty robiłeś ,że twoja konsola wylądowała tam ?!
-Yyy... Nie pamiętam.- zawstydził się.
-To już nie ważne. Czekaj...- położyłam się na podłodze i próbowałam wyciągnąć konsolę... Po paru nieudanych próbach wreszcie była w moich rękach. Wręczyłam ją ucieszonemu czarnowłosemu.
-Dziekuje.- uśmiechnął się i mnie przytulił.- zaczęłam się śmiać.
-Haha. Nie ma za co.- poszliśmy w stronę wyjścia. Kiedy otworzyliśmy drzwi zobaczyliśmy zmarzniętą i zdenerwowaną grupkę.
-Co tak długo ?!- spytał Alexy
-Moja konsola gdzieś się zapodziała i... no wiecie... trzeba ją było znaleźć.
-Ech... ty jak zwykle nie dbasz o swoje rzeczy.
-Może już chodźmy? Zimno mi jest.- powiedziała Rozalia i ruszyliśmy w stronę sztabu.
Po 20 minutach doszliśmy na miejsce. Na nasze szczęście nie było kolejki. Można było wchodzić po dwie osoby. Pierwsi weszli Leo i Rozalia. Później byli Armin i Alexy ,a kolejni to Nataniel i Kastiel. Na końcu byłam na i Lys. Podeszliśmy do biurka gdzie przyjmowali. Dziewczyna na przeciwko mnie pytała się mnie o imię, nazwisko i inne takie rzeczy. Za to dziewczyna która "obsługiwała",że tak to mogę ująć Lysa cały czas na niego spoglądała.
-A ,więc Lysandrze. Robisz coś dzisiaj? Może jakaś kawa?- czy ona go zaprosiła na randkę?!
-Panienko, to bardzo kusząca propozycja ,ale mam już plany związane z tą oto siedzącą obok mnie kobietką.- uśmiechnął się do mnie.
-Acha... Przepraszam za kłopot.- jej policzki stały się czerwone. Zawstydziła się pewnie. Po tym całym zapisywaniu się wyszliśmy na zewnątrz.
-No to papa.- powiedzial Nataniel i poszedł do domu.
-Do zobaczenia jutro obywatele tego jakże pięknego kraju.- dodał Kastiel i też poszedł
-Papa.- dwójka bliźniaków powiedziała i poszła.
-My z Leo też pójdziemy gdzieś papa.- białowłosa złapała chłopaka za rękaw i poszli. Zostałam ja i Lys.
-A więc czy kobietka chce ze mną pójść do parku?
-Tak, młody paniczu.- zaśmialiśmy się. Nagle Lys zaczął się schylać.- Co ty robisz?
-Wskakuj.
-Nie mogę.
-Dleczego?
-Bo jestem za ciężka.
-Nie jesteś. Wchodź.
-No dobrze.- wdrapałam się na jego plecy. Czułam się taka wysoka. Zaczęłam się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?
-Z tej całej sytuacji.
-Acha.- uśmiechnął się. Zaczęłam robić z jego pasm włosów warkoczyki. Wyglądał bardzo słodko.
-Co ty mi robisz z włosami?
-Plote warkoczyki.
-Jesteś niemożliwa.- zaczerwienił się
-Wiem.- uśmiechnęłam się. Po 10 minutach obeszliśmy cały park. Chciałam zejść z pleców białowłosego ,ale on mi nie pozwolił. Później doszliśmy pod mój dom.
-Daj mi klucze to otworze.- powiedział
-Poprostu daj mi zejść.
-Nie.
-No już ci daje.- podałam mu klucze i on otworzył.
-Uwaga na głowę.- schyliłam się. Daniela nie było. Zaczął wchodzić po schodach. Otworzył drzwi do mojego pokoju i posadził mnie na łóźku. Pocałował mnie i powiedział.
-Kiedyś będę robił tak codziennie. Obiecuje...- powiedział i wyszedł zamykając za sobą powoli drzwi...
----------------------------------------------------------------
Przepraszam za spóźnienie z mojej strony ;_; A tak w ogóle zastanawiam się czy by nie ominąć
Świąt i przejść odrazu do koncertu ;P decyzja należy do was ;3 Do następnego
sobota, 14 lutego 2015
Życzonka ;D
A więc z okazji walentynek życze wam wspaniałego męża, słodkości i w ogóle ;* Obróć się ,a za tobą stoi Lys w samych bokserkach :D
środa, 11 lutego 2015
Pytanie *.*
Chcecie specjalny rozdział walentynkowy ? *.* A może poczekacie jak dojdziemy do walentynek w historii ? *.* Piszcie jak chcecie <3
Czy tylko mi się ten rysunek STRASZNIE podoba? *.*
wtorek, 10 lutego 2015
Informacja ;D
Wraz z koleżanką napisałyśmy pierwszą część fanfiku o UtaPri ;D Prosze, nie bierzcie tego na poważnie bo my się tylko wygłupiamy i nie przykładamy się do treści xD Zapraszam do przeczytania xDD http://jokertrap-fanfiki-anime.blogspot.com/
niedziela, 8 lutego 2015
Rozdział 26
Rano obudziłam się i pomyślałam ,że przecież jest sobota ,więc nie musze odrazu wstawać. Spojrzałam na zegarek żeby zobaczyć która jest godzina. Była 9.36 ,ale co? Dzisiaj jest 10? Czyli tylko dwa tygodnie i święta! Nareszcie! Uwielbiam Boże Narodzenie. Ta cała świąteczna atmosfera... Kocham! Pogrzebałam trochę w moim telefonie kiedy nagle przyszedł SMS od Rozalii.
R: Wczoraj do mojej głowy przyszedł pomysł. Może będziemy wolontariuszami w "Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy" ? Odpisz jak najszybciej.
Uznałam ,że nie będę odpisywać tylko zadzwonie.
-To jest bardzo dobry pomysł.
-Też tak uważasz? To świetnie.
-Wiesz co i jak ? Co jest potrzebne ?
-Tak. Zgoda podpisana przez pełnoletniego opiekuna, zdjęcie i inforamacje takie jak imie nazwisko...
-A skąd mam wziąć tą zgode ?
-Wydrukuj sobie ze strony "WOŚP-u".
-A pytałaś się jeszcze kogoś?
-Lysa, Kastiela, Nataniela, Leo, Alexy'ego i Armina.
-To dobrze.
-Tylko jeszcze uprzedzam ,że możemy się nie dostać. To komputer losuje ,więc mogą się dostać wszyscy lub nikt.
-Rozumiem ,ale trzymajmy kciuki żeby każdy się dostał.
-Dokładnie. Zadzwonie do ciebie kiedy wszyscy dadzą mi znać.
-Ok. To papa.
-Narazie.-odłożyłam telefon i zeszłam na dół spytać się Daniela co sądzi o tym pomyśle. Zauważyłam go jak stał w kuchni i robił sobie kawe,
-Cześć.
-Hej. Jak się spało?
-Bardzo dobrze...A tak w ogóle mam do ciebie pytanie.
-Hmm...?
-Przed chwilą rozmawiałam z Rozalią i pytała się czy byśmy nie zostały wolontariuszkami na "Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy".
-Uważam ,że jest to bardzo dobry pomysł. Sam kiedyś byłem wolontariuszem. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, nowi ludzie itp.
-To czyli się zgadzasz ?
-Oczywiście.
-Dziekuje.- przytuliłam go i poszłam na góre drukować zgode...
Po 10 minutach walki z drukarką udało mi się! Zeszłam ponownie na dół ze zgodą i długopisem w ręku. Mój kuzyn siedział na kanapie i popijał kawe.
-Prosze.- podałam mu obie rzeczy. Wziął je i paroma pociągnięciami długopisu wypełnił dokument.
-Oddaje.
-Dziekuje.- uśmiechnęłam się najpiękniej jak mogłam i poszłam do mojego pokoju. Zadzwoniłam do Rozalii.
-Halo?
-Zgodził się!
-No to świetnie.
-Ktoś ci jeszcze oprócz mnie dał odpowiedź?
-Tak. Lysander i Leo powiedzieli ,że z wielką chęcią będą z nami chodzić.
-Ok. Jak ci wszyscy odpowiedzą to zadzwoń.
-Dobrze. Papa.
-Pa...
30 minut później...
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Była to Roza.
-I co ?
-Wszyscy się zgodzili!
-Cudownie!
-No właśnie.
-A tak w ogóle kiedy tam pójdziemy się zapisać?
-Może jutro po szkole? Leo do nas poprostu dojdzie.
-No to dobrze. Musze iść tylko zrobić zdjecie bo żadnego nie mam.
-No to idź. Do zobaczenia jutro.
-Papa.- rzuciłam telefon na łóżko i ubrałam się w czarną sukienke przed kolana żeby wyjść na tym zdjeciu chociaż troche elegancko. Upięłam włosy w kucyka i umalowałam się. Wzięłam drobne i zeszłam na dół.
-Daniel! Wychodze zrobić zdjecie, za pół godziny będę.
-Dobrze, tylko uważaj na siebie.
-Ok.- założyłam zimowe buty, kurtke, czapke, szalik i wyszłam. Kiedy przekroczyłam próg domu odrazu pomyślałam ,że złym pomysłem było zakładanie krótkiej sukienki. Było strasznie zimno! Jeszcze na dodatek śnieg zaczął padać. Uwielbiam zime ,ale kiedy mam na tyłku ciepłe spodnie!
Jak dobrze ,że idzie się tam tylko pare minut. Weszłam do budynku gdzie robią takiego typu zdjecia. Stanełam w kolejce. Po minucie usłyszałam ,że drzwi się znowu otwierają. Pewnie kolejna osoba która chce sobie zrobić zdjecia do dowodu lub czegoś takiego. Nagle ktoś położył na moich barkach swoje ramiona ,a podbródek oparł o moją głowę. Kątem oka zobaczyłam czarno-białe pasmo włosów. Płaszcz też był mi doskonale znany.
-Lys?
-Zgadłaś.- puścił mnie ,a ja obróciłam się w jego strone.
-Też robisz zdjecie ?
-Tak.
-A gdzie jest Leo?
-Powiedział ,że ma jakąś ważną sprawe do załatwienia i przyjdzie je zrobić później.
-Fajny pomysł miała Rozalia z tym wszystkim.
-Dokładnie. Wtedy będziemy mogli spędzić więcej czasu razem.- uśmiechnął się ,a ja to odwzajemniłam. Po 5 minutach podeszłam do lady gdzie pracownik powiedział mi co i jak. Podeszłam do krzesełka na którym miałam usiąść. Fotograf ustawiał mnie pod różnym kątem i za każdym razem robił jedno zdjecie. Kiedy skończył podeszłam do komputera żeby wybrać które zdjecie jest najładniejsze. Nie mogłam się zdecydować. Dwa z nich mi się bardzo podobały.
-Lys, które?
-To.- pokazał palcem na zdjęcie z lekko przekręconą klatką piersiową w prawo ,a twarzą skierowaną wprost na aparat. Tak jak powiedział tak wybrałam. Teraz przyszła kolej na białowłosego. Fotograf wybrał takie same pozy jak mi. Uznałam ,że Lysander mógłby być idealnym modelem. Ma wspaniała mimike twarzy. Kiedy fotograf skończył białowłosy miał wybrać swoje najładniejsze zdjecię. Wybrał tą samą poze co ja. Kiedy wywołali zdjecia pocięli je na osobne kwadraty i włożyli w takie cośki na zdjecia. Osobiście nie wiem jak to się nazywa. Zapłaciliśmy i wyszliśmy. Przestało padać. Dzieki Bogu!
-Pokaż mi swoje zdjęcia.- powiedział do mnie chłopak.
-Prosze.- podałam mu to pudełko czy jak to można nazwać.
-Dziekuje. O patrz samolot tam leci.
-Gdzie?- obróciłam się w tamtą strone i patrzałam dobre pół minuty.
-Chyba ci się coś przewidziało.
-Najwyraźniej.- uśmiechnął się i oddał mi zdjęcia.- Odprowadze cię.
-Dobrze. Wiesz, że jutro po szkole idziemy się zapisać, prawda ?
-Tak, Roza mi wszystko powiedziała.- po 5 minutach doszliśmy pod mój dom. Pożegnałam się z Lysandrem i weszłam do domu. Usłyszałam nie tylko głos Daniela ,ale i Jazzmyn. Zdjęłam buty i weszłam do salonu.
-Hej,
-Cześć. Masz te zdjęcia?
-Tak.
-No to pokarz.- podałam im zdjęcia
-Bardzo ładnie wyszłaś.- powiedziała Jazzmyn.
-Tak ,ale nie brakuje ci jednego zdjęcia?
-Przecież powinny być wszystkie.- popatrzałam i faktycznie, jednego nie było.
-No ,ale przecież nie mogło się rozpłynąć...- w jednej chwili olśniło mnie. Przecież Lys brał je odemnie żeby je zobaczyć. Oj, zły Lysander. Zabrał mi zdjęcie. No i teraz rozumiem o co chodziło z tym samolotem. Uśmiechnęłam się pod nosem.-Już wiem co się z nimi stało.
-No co?
-Tajemnica.- poszłam na góre do siebie. Teraz jak o tym pomyśle to jest to bardzo śmieszne. Zaczęłam się cicho śmiać.,,
----------------------------------------------------------------------
Napisałam ;3 Odrazu mówie ,że Lysia nie narysuje bo nie umiem :D
A tak w ogóle gdzie jest Afrodyta, Malovanna i wszyscy inni ;C
Tęsknie za wami ;-; ;-; ;-; I jeszcze wraz z moją koleżanką będziemy
pisać fanfik o Uta Pri ,a potem o Kuroko no basket ;) Pierwszy pojawi się w środe
http://jokertrap-fanfiki-anime.blogspot.com/
R: Wczoraj do mojej głowy przyszedł pomysł. Może będziemy wolontariuszami w "Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy" ? Odpisz jak najszybciej.
Uznałam ,że nie będę odpisywać tylko zadzwonie.
-To jest bardzo dobry pomysł.
-Też tak uważasz? To świetnie.
-Wiesz co i jak ? Co jest potrzebne ?
-Tak. Zgoda podpisana przez pełnoletniego opiekuna, zdjęcie i inforamacje takie jak imie nazwisko...
-A skąd mam wziąć tą zgode ?
-Wydrukuj sobie ze strony "WOŚP-u".
-A pytałaś się jeszcze kogoś?
-Lysa, Kastiela, Nataniela, Leo, Alexy'ego i Armina.
-To dobrze.
-Tylko jeszcze uprzedzam ,że możemy się nie dostać. To komputer losuje ,więc mogą się dostać wszyscy lub nikt.
-Rozumiem ,ale trzymajmy kciuki żeby każdy się dostał.
-Dokładnie. Zadzwonie do ciebie kiedy wszyscy dadzą mi znać.
-Ok. To papa.
-Narazie.-odłożyłam telefon i zeszłam na dół spytać się Daniela co sądzi o tym pomyśle. Zauważyłam go jak stał w kuchni i robił sobie kawe,
-Cześć.
-Hej. Jak się spało?
-Bardzo dobrze...A tak w ogóle mam do ciebie pytanie.
-Hmm...?
-Przed chwilą rozmawiałam z Rozalią i pytała się czy byśmy nie zostały wolontariuszkami na "Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy".
-Uważam ,że jest to bardzo dobry pomysł. Sam kiedyś byłem wolontariuszem. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, nowi ludzie itp.
-To czyli się zgadzasz ?
-Oczywiście.
-Dziekuje.- przytuliłam go i poszłam na góre drukować zgode...
Po 10 minutach walki z drukarką udało mi się! Zeszłam ponownie na dół ze zgodą i długopisem w ręku. Mój kuzyn siedział na kanapie i popijał kawe.
-Prosze.- podałam mu obie rzeczy. Wziął je i paroma pociągnięciami długopisu wypełnił dokument.
-Oddaje.
-Dziekuje.- uśmiechnęłam się najpiękniej jak mogłam i poszłam do mojego pokoju. Zadzwoniłam do Rozalii.
-Halo?
-Zgodził się!
-No to świetnie.
-Ktoś ci jeszcze oprócz mnie dał odpowiedź?
-Tak. Lysander i Leo powiedzieli ,że z wielką chęcią będą z nami chodzić.
-Ok. Jak ci wszyscy odpowiedzą to zadzwoń.
-Dobrze. Papa.
-Pa...
30 minut później...
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Była to Roza.
-I co ?
-Wszyscy się zgodzili!
-Cudownie!
-No właśnie.
-A tak w ogóle kiedy tam pójdziemy się zapisać?
-Może jutro po szkole? Leo do nas poprostu dojdzie.
-No to dobrze. Musze iść tylko zrobić zdjecie bo żadnego nie mam.
-No to idź. Do zobaczenia jutro.
-Papa.- rzuciłam telefon na łóżko i ubrałam się w czarną sukienke przed kolana żeby wyjść na tym zdjeciu chociaż troche elegancko. Upięłam włosy w kucyka i umalowałam się. Wzięłam drobne i zeszłam na dół.
-Daniel! Wychodze zrobić zdjecie, za pół godziny będę.
-Dobrze, tylko uważaj na siebie.
-Ok.- założyłam zimowe buty, kurtke, czapke, szalik i wyszłam. Kiedy przekroczyłam próg domu odrazu pomyślałam ,że złym pomysłem było zakładanie krótkiej sukienki. Było strasznie zimno! Jeszcze na dodatek śnieg zaczął padać. Uwielbiam zime ,ale kiedy mam na tyłku ciepłe spodnie!
Jak dobrze ,że idzie się tam tylko pare minut. Weszłam do budynku gdzie robią takiego typu zdjecia. Stanełam w kolejce. Po minucie usłyszałam ,że drzwi się znowu otwierają. Pewnie kolejna osoba która chce sobie zrobić zdjecia do dowodu lub czegoś takiego. Nagle ktoś położył na moich barkach swoje ramiona ,a podbródek oparł o moją głowę. Kątem oka zobaczyłam czarno-białe pasmo włosów. Płaszcz też był mi doskonale znany.
-Lys?
-Zgadłaś.- puścił mnie ,a ja obróciłam się w jego strone.
-Też robisz zdjecie ?
-Tak.
-A gdzie jest Leo?
-Powiedział ,że ma jakąś ważną sprawe do załatwienia i przyjdzie je zrobić później.
-Fajny pomysł miała Rozalia z tym wszystkim.
-Dokładnie. Wtedy będziemy mogli spędzić więcej czasu razem.- uśmiechnął się ,a ja to odwzajemniłam. Po 5 minutach podeszłam do lady gdzie pracownik powiedział mi co i jak. Podeszłam do krzesełka na którym miałam usiąść. Fotograf ustawiał mnie pod różnym kątem i za każdym razem robił jedno zdjecie. Kiedy skończył podeszłam do komputera żeby wybrać które zdjecie jest najładniejsze. Nie mogłam się zdecydować. Dwa z nich mi się bardzo podobały.
-Lys, które?
-To.- pokazał palcem na zdjęcie z lekko przekręconą klatką piersiową w prawo ,a twarzą skierowaną wprost na aparat. Tak jak powiedział tak wybrałam. Teraz przyszła kolej na białowłosego. Fotograf wybrał takie same pozy jak mi. Uznałam ,że Lysander mógłby być idealnym modelem. Ma wspaniała mimike twarzy. Kiedy fotograf skończył białowłosy miał wybrać swoje najładniejsze zdjecię. Wybrał tą samą poze co ja. Kiedy wywołali zdjecia pocięli je na osobne kwadraty i włożyli w takie cośki na zdjecia. Osobiście nie wiem jak to się nazywa. Zapłaciliśmy i wyszliśmy. Przestało padać. Dzieki Bogu!
-Pokaż mi swoje zdjęcia.- powiedział do mnie chłopak.
-Prosze.- podałam mu to pudełko czy jak to można nazwać.
-Dziekuje. O patrz samolot tam leci.
-Gdzie?- obróciłam się w tamtą strone i patrzałam dobre pół minuty.
-Chyba ci się coś przewidziało.
-Najwyraźniej.- uśmiechnął się i oddał mi zdjęcia.- Odprowadze cię.
-Dobrze. Wiesz, że jutro po szkole idziemy się zapisać, prawda ?
-Tak, Roza mi wszystko powiedziała.- po 5 minutach doszliśmy pod mój dom. Pożegnałam się z Lysandrem i weszłam do domu. Usłyszałam nie tylko głos Daniela ,ale i Jazzmyn. Zdjęłam buty i weszłam do salonu.
-Hej,
-Cześć. Masz te zdjęcia?
-Tak.
-No to pokarz.- podałam im zdjęcia
-Bardzo ładnie wyszłaś.- powiedziała Jazzmyn.
-Tak ,ale nie brakuje ci jednego zdjęcia?
-Przecież powinny być wszystkie.- popatrzałam i faktycznie, jednego nie było.
-No ,ale przecież nie mogło się rozpłynąć...- w jednej chwili olśniło mnie. Przecież Lys brał je odemnie żeby je zobaczyć. Oj, zły Lysander. Zabrał mi zdjęcie. No i teraz rozumiem o co chodziło z tym samolotem. Uśmiechnęłam się pod nosem.-Już wiem co się z nimi stało.
-No co?
-Tajemnica.- poszłam na góre do siebie. Teraz jak o tym pomyśle to jest to bardzo śmieszne. Zaczęłam się cicho śmiać.,,
----------------------------------------------------------------------
Napisałam ;3 Odrazu mówie ,że Lysia nie narysuje bo nie umiem :D
A tak w ogóle gdzie jest Afrodyta, Malovanna i wszyscy inni ;C
Tęsknie za wami ;-; ;-; ;-; I jeszcze wraz z moją koleżanką będziemy
pisać fanfik o Uta Pri ,a potem o Kuroko no basket ;) Pierwszy pojawi się w środe
http://jokertrap-fanfiki-anime.blogspot.com/
piątek, 6 lutego 2015
Haha ;D
Nie tylko ja myśle ,że Lysio byłby świetnym wampirem xD Zaraz zabieram się za rysowanie *.* Jak go zbrzydzę to nie bijcie ;-;
środa, 4 lutego 2015
Rozdział 25 cz.2
Wstałam z podłogi. One stały i nie wiedziały co powiedzieć.
-A-ale my tylko chciałyśmy się pobawić z naszą przyjaciółką.- powiedziała Laeti
-Tak,tak. My wszystko słyszeliśmy.
-Nie ma sensu tego cały czas ciągnąć. Nina! Idziemy.- pociągnęła blondynkę za rękę i miały już wychodzić kiedy Nina wyrwała się z jej uścisku i przytuliła Lysa. Zobaczyłam ,że białowłosy ma troche zmieszaną minę ,ale "oderwał" ją od siebie. Obie poszły długim korytarzem do wyjścia. Podeszłam do chłopaków.
-Dziekuje.- przytuliłam się do nich. Syo się trochę zdziwił ,ale chyba mu to nie przeszkadzało. Kiedy ich puściłam poszliśmy w stronę sali.
-Chłopaki, Zuza nie kłamała.- blondyn wskazał na mnie ręką.- Te dwie wszystko sobie ustaliły.
-To dobrze. Nie uwierzyłbym ,że takie slodkie stworzonko może kłamać.- powiedział Natsuki...
Godzine później
-Jest już strasznie późno. Musimy się zbierać.- powiedział do mnie Lys
-Już ? Jeszcze nie. Jest tak fajnie.
-Obiecałem Danielowi ,że cię odstawie do domu więc...
-No już dobrze.- podeszłam do całej grupy siedzącej przy stole. Jejku! Jakie ja mam szczęście! Poznałam moich idoli i mogłam z nimi spędzić tyle czasu. Będę za nimi bardzo tęsknić.
-Nie chce tego mówić ,ale my musimy już iść.- posmutniałam
-Grupowy przytulas!- powiedział Natsuki
-Mówisz poważnie?
-Tak.- loczek uśmiechnął się
-No dobra.- powiedzieli chórem. Wszyscy wstali i podeszli do mnie. Do środka wepchła się jeszcze Roza. Po chwili utknęłyśmy w wielkim uścisku. Zrobiło się w pewnym momencie bardzo nie wygodnie. Kiedy nas puścili uśmiechnęłam się promiennie. Ja to jednak mam wspaniałe życie.
-Mam wielką nadzieje ,że się jeszcze kiedyś spotkamy.- powiedziałam
-My też...
...Kastiel...
-Nie jesteś aż taki zły jak myślałem konusie.- powiedziałem do blondyna
-Dzieki...Co??!! Nie nazywaj mnie tak!
-Haha. Wiedziałem ,że tak zareagujesz. Haha.
-Ych...
...Zuza...
Kiedy wyszliśmy z klubu ustaliliśmy ,że najpierw odprowadzimy Rozalie do domu ,a potem odstawią mnie. Szliśmy z 10 minut kiedy doszliśmy pod dom mojej przyjaciółki. Pożegnaliśmy się z nią i poszliśmy w stronę mojego miejsca zamieszkania. Zamyśliłam się. W pewnym momencie białowłosy złapał mnie za ramie i szybko przysunął do siebie. Dopiero po sekundzie doszło do mnie ,że gdyby nie on to uderzyłabym w słup.
-Dziekuje.- uśmiechnęlam się ,a chłopak nic nie powiedział tylko to odwzajemnił. Po kolejnych paru minutach byliśmy pod moim domem.
-Papa.
-Narazie.- pomachałam i dwoje chłopaków poszło w swoją strone. Zauważyłam ,że światła są zapalone. Czyżby Daniel nie mógł zasnąć ? Weszłam do domu i zdjęłam buty.
-Hej.- zobaczyłam siedzącego na kanapie Daniela.
-Wreszcie jesteś!- podszedł ,a raczej podbiegł do mnie i przytulił.- Wszystko dobrze? Nic ci nie jest ?- w między czasie oglądał mnie z każdej strony.
-Już dobrze,dobrze nic mi nie jest.- uśmiechnęłam się
-Wiesz jaki jestem. Jednym słowem nadopiekuńczy.
-Wiem ,ale cały czas byłam z Lysem, Kastielem itd.
-Już dobrze, idź spać bo na pewno jesteś zmęczona.
-Dobranoc.- powiedziałam i weszłam po schodach do pokoju. Umyłam się i położyłam na łóżku. Moje życie jest takie ciekawe. Mam wspaniałych przyjaciół, poznałam STARISH i w ogóle....
-------------------------------------------------------------------------
Napisałam ;D Piszcie czy fajny i w ogóle. Mam pytanko.
Czyta to ktoś ? ;-; Mam wrażenie ,że się na mnie obraziliście.
Obiecuje ,że te kolejne rozdziały będą lepsze ;) Zapraszam na kolejne rozdziały. Jeszcze chciałam już dokończyć wątek ze STARISH w jednym rozdziale i nie zaczynać kolejnego w tym samym.
P.S. Przepraszam za małe spóźnienie i ,że taki krótki ,ale jest to druga część poprzedniego.
-A-ale my tylko chciałyśmy się pobawić z naszą przyjaciółką.- powiedziała Laeti
-Tak,tak. My wszystko słyszeliśmy.
-Nie ma sensu tego cały czas ciągnąć. Nina! Idziemy.- pociągnęła blondynkę za rękę i miały już wychodzić kiedy Nina wyrwała się z jej uścisku i przytuliła Lysa. Zobaczyłam ,że białowłosy ma troche zmieszaną minę ,ale "oderwał" ją od siebie. Obie poszły długim korytarzem do wyjścia. Podeszłam do chłopaków.
-Dziekuje.- przytuliłam się do nich. Syo się trochę zdziwił ,ale chyba mu to nie przeszkadzało. Kiedy ich puściłam poszliśmy w stronę sali.
-Chłopaki, Zuza nie kłamała.- blondyn wskazał na mnie ręką.- Te dwie wszystko sobie ustaliły.
-To dobrze. Nie uwierzyłbym ,że takie slodkie stworzonko może kłamać.- powiedział Natsuki...
Godzine później
-Jest już strasznie późno. Musimy się zbierać.- powiedział do mnie Lys
-Już ? Jeszcze nie. Jest tak fajnie.
-Obiecałem Danielowi ,że cię odstawie do domu więc...
-No już dobrze.- podeszłam do całej grupy siedzącej przy stole. Jejku! Jakie ja mam szczęście! Poznałam moich idoli i mogłam z nimi spędzić tyle czasu. Będę za nimi bardzo tęsknić.
-Nie chce tego mówić ,ale my musimy już iść.- posmutniałam
-Grupowy przytulas!- powiedział Natsuki
-Mówisz poważnie?
-Tak.- loczek uśmiechnął się
-No dobra.- powiedzieli chórem. Wszyscy wstali i podeszli do mnie. Do środka wepchła się jeszcze Roza. Po chwili utknęłyśmy w wielkim uścisku. Zrobiło się w pewnym momencie bardzo nie wygodnie. Kiedy nas puścili uśmiechnęłam się promiennie. Ja to jednak mam wspaniałe życie.
-Mam wielką nadzieje ,że się jeszcze kiedyś spotkamy.- powiedziałam
-My też...
...Kastiel...
-Nie jesteś aż taki zły jak myślałem konusie.- powiedziałem do blondyna
-Dzieki...Co??!! Nie nazywaj mnie tak!
-Haha. Wiedziałem ,że tak zareagujesz. Haha.
-Ych...
...Zuza...
Kiedy wyszliśmy z klubu ustaliliśmy ,że najpierw odprowadzimy Rozalie do domu ,a potem odstawią mnie. Szliśmy z 10 minut kiedy doszliśmy pod dom mojej przyjaciółki. Pożegnaliśmy się z nią i poszliśmy w stronę mojego miejsca zamieszkania. Zamyśliłam się. W pewnym momencie białowłosy złapał mnie za ramie i szybko przysunął do siebie. Dopiero po sekundzie doszło do mnie ,że gdyby nie on to uderzyłabym w słup.
-Dziekuje.- uśmiechnęlam się ,a chłopak nic nie powiedział tylko to odwzajemnił. Po kolejnych paru minutach byliśmy pod moim domem.
-Papa.
-Narazie.- pomachałam i dwoje chłopaków poszło w swoją strone. Zauważyłam ,że światła są zapalone. Czyżby Daniel nie mógł zasnąć ? Weszłam do domu i zdjęłam buty.
-Hej.- zobaczyłam siedzącego na kanapie Daniela.
-Wreszcie jesteś!- podszedł ,a raczej podbiegł do mnie i przytulił.- Wszystko dobrze? Nic ci nie jest ?- w między czasie oglądał mnie z każdej strony.
-Już dobrze,dobrze nic mi nie jest.- uśmiechnęłam się
-Wiesz jaki jestem. Jednym słowem nadopiekuńczy.
-Wiem ,ale cały czas byłam z Lysem, Kastielem itd.
-Już dobrze, idź spać bo na pewno jesteś zmęczona.
-Dobranoc.- powiedziałam i weszłam po schodach do pokoju. Umyłam się i położyłam na łóżku. Moje życie jest takie ciekawe. Mam wspaniałych przyjaciół, poznałam STARISH i w ogóle....
-------------------------------------------------------------------------
Napisałam ;D Piszcie czy fajny i w ogóle. Mam pytanko.
Czyta to ktoś ? ;-; Mam wrażenie ,że się na mnie obraziliście.
Obiecuje ,że te kolejne rozdziały będą lepsze ;) Zapraszam na kolejne rozdziały. Jeszcze chciałam już dokończyć wątek ze STARISH w jednym rozdziale i nie zaczynać kolejnego w tym samym.
P.S. Przepraszam za małe spóźnienie i ,że taki krótki ,ale jest to druga część poprzedniego.
poniedziałek, 2 lutego 2015
Informacja
Rozdział pojawi się jutro ponieważ nie miałam laptopa w domu bo się zepsół i bla bla bla.
Subskrybuj:
Posty (Atom)