sobota, 16 maja 2015

Fanfik #6

Zuza i Murasakibara poszli gdzieś... Blondynka z początku nie wiedziała gdzie jest prowadzona, ale po chwili weszli w sam środek parady (?). Przeciskali się przez tłum ludzi kiedy nagle Zuzia się potknęła i prawie by upadła gdyby nie trzymała ręki fioletowowłosego, 
-Boże... Potykasz się o własne nogi.
-Nie moja wina, że tu jest tylu ludzi... a poza tym chodnik jest nierówny.
-Tak, tak. Wmawiaj sobie. Myślałem, że bez tego się obejdzie, ale nie chce żebyś się tutaj zabiła, więc wskakuj.- pochylił się, a dziewczyna weszła na jego plecy. Kiedy chłopak podniósł się do pionu Zuza myślała, że zaraz z niego spadnie, była tak wysoko. Murasakibara szedł powoli, a wszyscy ludzie którzy ich mijali patrzyli się na nich. Jednak to nie jest codzienny widok. 
-A właśnie! Mam coś dla ciebie.- Chłopak wyjął z kieszeni swoich spodni paczkę pocky i wręczył ją Zuzi.
-Dziękuje.- uśmiechnęła się i podniosła wieczko opakowania. Jej oczom ukazał się jeden czekoladowy patyczek owinięty w małą karteczkę. Wyjęła paluszek z pudełeczka i wręczyła je chłopakowi. Odwinęła smakołyk z papierka i zobaczyła, że jest coś na nim napisane:
"Pójdziesz ze mną na bal?"
-Tak!- dziewczyna powiedziała uradowana. 
-Wiedziałem, że się zgodzisz, a teraz możesz mi oddać to pocky. Ono miało być tylko na pokaz. 
-Nie oddam. Prezent to prezent. Jak chcesz mogę się z tobą podzielić.
-Biorę lepszą część. 
-Dobrze. Mam jeszcze pytanie.
-Hmm...?

-Sam to wymyśliłeś czy Himuro ci przy tym pomagał?
-Pff... Nie wierzysz we mnie? 
-Żartuję przecież.- powiedziała dziewczyna i połamała patyczek na dwie części. Jedną podała chłopakowi, a drugą wsadziła sobie do buzi. Popatrzyła na czuprynę fioletowowłosego i uśmiechnęła się pod nosem. 
-Jesteś na prawdę kochany.- powiedziała cicho, a chłopak się uśmiechnął...


Kiedy obie dziewczyny przyszły do swoich pokoi opowiedziały sobie co spotkało je przedtem.
-Ale to było słodkie!
-No wiem, ale właśnie! Mamy tylko 6 godzin na przygotowanie się!- powiedziała Zoe który potrząsnęła swoją przyjaciółką.
-To przecież mnóstwo czasu.
-Co ty mówisz?! Jak ja w trzy godziny włosy układam.
-Ech... Jesteś niemożliwa...Ale wiesz, że my zaraz idziemy na obiad?
-No to szybko bo wiesz... Jeszcze nie zdążę i będzie...A pozatym ciebie trzeba jeszcze ubrać, więc...
-No dobrze, dobrze...- po 20 minutach chodzenia Zoe w tą i z powrotem zawołali ich na obiad. Brunetka wypadła z pokoju jakby wystrzelona z armaty. Zuza za to spokojnie wyszła z pomieszczenia i zamknęła drzwi. Po 5 minutach wszyscy już byli na miejscu zbiórki. Zoe niczym sławny sprinter wybiegła jako pierwsza i tyle ją widziano. Do Zuzy podszedł Kise.
-Co jej się stało? Aż tak jest głodna?
-Nie... Uważa, że 6 godzin to za mało na przyszykowanie się na bal, więc ona woli iść szybciej, ale to nic nie da ponieważ i tak wszyscy wychodzimy razem z obiadu.
-Haha. Naprawdę?
-Tak. Znam ją już tyle lat, że się do tego przyzwyczaiłam...

Po kolejnych pięciu minutach wszyscy doszli na jadalnie, a Zoe już jadła w kącie swoją jakże pożywną porcję sałaty. Zuza dosiadła się do niej i patrzyła na nią przez chwilę.
-Ale wiesz, że jak szybciej zjesz to i tak będziesz musiała czekać na pozostałych?
-Tak, więc dlatego się wymknę i nikt nie zauważy.
-Boże... widzisz i nie grzmisz...- blondynka złapała się za czoło
-No co? Ja się wcześniej zacznę szykować. Ja chcę być dopracowana jak nigdy.
-Ech... Co ja z tobą mam.
-Dobrze, dobrze... i... skończyłam! A teraz musze się jakoś  stąd wymknąć...- dziewczyna wstała od stołu i zaniosła talerz do okienka na naczynia. Po cichu szła w stronę wyjścia i kiedy miała przekraczać próg ktoś złapał ją za rękaw. Był to jeden z nauczycieli.
-A ty gdzie się wybierasz młoda damo?
-No...yy...do toalety! Tak, do toalety.
-Tak,tak. Już kiedyś pokazałaś swoje umiejętności, więc wracaj na miejsce..
-No, ale, ale...
-Szybko...
-No dobrze.- Zoe poszła w stronę swojej przyjaciółki która obecnie zwijała się ze śmiechu.
-No i z czego się śmiejesz?
-Z ciebie. Taka ty to niby chytra i przebiegła, a tu proszę. Haha.
-Grr...- mruknęła brunetka i usiadła z założonymi rękami koło Zuzy...

Po 10 minutach narzekania Zoe w końcu wszyscy wrócili do swoich pokoi. Dziewczyna wbiegła do swojego z prędkością Sonica i zaczęła rozrzucać wszystkie ubrania po całym pokoju.
-Stop, stop, stop! Co ty robisz?!
-No przygotowywuję się na bal.
-Ale przy tym nie musisz robić takiego bałaganu.- spojrzała na nią wzrokiem pełnym hejtu i rozwaliła się na łóżku. 
-Co ty robisz?- stanęła nad nią brunetka i złapała się za głowę
-No leżę... Ja nie potrzebuje tyle czasu co ty...
-No, ale, ale... Idź umyć włosy!
-Dlaczego?
-No bo jak chcesz żebym cię uczesała to musisz mieć je czyściutkie.
-Ale dlaczego nie możesz zrobić tego później?
-Chcesz ładnie wyglądać?- powiedziała już zirytowana brunetka
-Tak...
-No to biegnij do tej łazienki i myj te włosy! Raz, raz!- wskazała ręką łazienke, a Zuza szybko wstała i pędem do niej pobiegła.- No i idealnie.- dopowiedziała dziewczyna i zaczęła szukać sukienki dla siebie. Znalazła sukienkę w kolorze pudrowego różu. W drugą rękę wzięła czarne, sznurowane buty na obcasie za kostkę.
-Może być.- powiedziała po cichu. Nagle Zuza wybiegła z łazienki.
-No i co teraz?- powiedziała i podeszła do swojej przyjaciółki
-Siadaj na krześle to coś wykombinuję.
-Oki.- powiedziała i usiadła na wskazanym miejscu. Zoe po chwili zastanowienia uznała, że wyprostuje jej włosy.Wyciągnęła z torby prostownice. Podłączyła ją do kontaktu i po paru minutach była już ciepła. Paroma sprytnymi ruchami włosy blondynki stały się proste.
-Pięknie.- powiedziała i odłożyła prostownice.- A teraz daj mi gumkę.
-Po co? Nie zostawisz ich tak?
-Nie. Zrobię ci kucyczka i ozdobię go kokardką. Dobrze?
-Rób co chcesz.- powiedział i po chwili jej włosy były już związane w kitkę. Grzywka dopełniała cały efekt. Zoe podeszła do swojej torby i wyciągnęła z niej czarną kokardkę. Przypięła ją do włosów Zuzy i podała jej lusterko.
-Ooo... Jak ładnie wyglądam. Dziekuje.
-To drobiazg, ale wybacz bo teraz ja muszę się zrobić na bóstwo.
-No dobrze, dobrze. Już ci schodzę.- Zuza podniosła się z krzesła i ustąpiła Zoe. Ta usiadła na nim i zaczęła się czesać. Blondynka natomiast znalazła w swojej walizce czarną sukienką z koronkowymi rękawami i tego samego koloru sznurowane buty na koturnie. Weszła do łazienki i ubrała się. Po chwili wyszła z niej i zobaczyła Zoe która mocuje się z lokówką.
-Boże... Myślałam, że tylko ja mam takie problemy.- Zuza podeszła do swojej przyjaciółki i pomogła jej.
-Dziekuje, ale wiesz... mogłaś się pośpieszyć.- powiedziała brunetka i zabrała jej z ręki lokówkę.- I tak w ogóle rozpuść włosy.
-Po co?
-Bo nie podobasz mi się tak.
-A mi się podoba.
-Ale to nie tobie ma się podobać tylko innym.
-Tak, tak. Wmawiaj sobie co chcesz.
-Rozpuszczaj je.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.- podeszła do niej i siłą pociągnęła za gumkę i włosy blondynki opadły jej na ramiona.
-No dzięki.- Zuza spojrzała na swoją przyjaciółkę morderczym wzrokiem.- Ale co ty chcesz mi jeszcze z tymi włosami robić?
-Zrobię ci koka.-  wzięła gumkę do ręki i jednym zręcznym ruchem zrobiła upięcie. Na środku dodała jeszcze kokardkę.- I jak?
-No... wyglądam lepiej, Dziekuje jeszcze raz.
-No i widzisz. Cioci Zoe się słucha.
-Dobrze, dobrze ciociu.- obie zaczęły się śmiać.- Ale teraz ty się szykuj bo nic jeszcze nie zrobiłaś.
-Hmm...To prawda. Ty się musisz tylko pomalować, a ja co?
-No to tyle nie gadaj tylko do pracy. Raz, raz!- blondynka powiedziała i usiadła na łóżku. Natomiast Zoe poszła do łazienki się ubrać. Po paru minutach wyszła ubrana w sukienkę koloru pudrowego różu i czarne, zawiązywane buty na koturnie. Usiadła przy stoliku i zaczęła kręcić loki lokówką. Po 15 minutach jej fryzura była gotowa. Później zaczęła się malować i przy okazji zrobiła to samo z jej przyjaciółką. Po 20 minutach były już w pełni gotowe. Miały jeszcze trochę czasu, więc zaczęły rozmawiać o tym jak super będzie na balu...

-No gdzie oni są?!- powiedziała brunetka, a bardziej krzyknęła kiedy już któryś raz z kolei spojrzała na zegarek który wskazywał 19:57.
-Nie denerwuj się, spokojnie,..
-No, ale nienawidzę jak ktoś się spóźnia, a poza tym nie na darmo szykowałam się tyle czasu!
-No to my po nich chodźmy.
-To będzie najlepszy pomysł...- powiedziała poddenerwowana Zoe i poszły w kierunku drzwi. Nagle ktoś zaczął je otwierać i Zuza prawie dostałaby w głowę gdy się nie odsunęła. Była to ta dwójka spóźnialskich.
-Cześć...- powiedzieli równocześnie i nagle zamilkli i patrzyli się na dziewczyny. Zoe nagle podeszła do nich i zaczęła ich ciągnąć za ramiona na zewnątrz.
-Co ty robisz?- spytał Murasakibara który nie za bardzo wiedział co się dzieje.
-Jak można się tak spóźniać?
-No bo Pan Model musiał układać 2 lata swoje włosy.
-Ta fryzura sama się nie zrobiła.- powiedział oburzony blondyn
-Tak, tak. Prze ciebie zawsze się spóźniamy.- dodał chłopak, a niewierząca w tych ludzi Zuza wyszła z pokoju i zamknęła drzwi. Wszyscy czekali już tylko na tą czwórkę. 
-Witam wszystkich. Na wstępie powiem, że wszyscy pięknie wyglądacie. Bal będzie trwał do północy i mamy dla was małą niespodziankę którą zobaczycie później, a teraz proszę za mną.- wszyscy grzecznie poszli za nauczycielami i po chwili weszli na wielką salę...


------------------------------------------------------------------------------------------
Magicznie zachciało mi się napisać kolejny rozdział miłosnych przygód naszego ukochanego kwartetu B) Piszcie czy się podobało :3 Od razu mówię, że przygotowania dziewczyn były pisane z jakiś miesiąc temu xD

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajny tak jak wszystkie rozdziały. Jestem ciekawa co to za niespodzianka.
    Czekam na next.
    Pozdro i weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Mam nadzieję, że niedługo next!
    PS. Czekam na dalsze przygody tej czwórki i przy okazji kontynuuj poprzednie opowiadanie Lysiem ♥

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy rozdział ?? :((

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Ja tam nadal czekam na nowe przygody Zuzy :D ^^ <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny blok zapraszam cie abyś wpadła do mojego Zu Za :


    http://lejfalaaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń