Kiedy zachciało mi się pic zeszlam na dól i przy blacie siedzial Daniel czytający gazete.
-Mloda ide dzisiaj na noc do Jazzmyn wiec mozesz zaprosic jąkas KOLEŻANKE i razem jutro iśc do szkoly.- mowiąc to podkreslił słowo "kolezanke".
-Nię ufasz mi ?- spytalam bo wiedzialam o co mu chodzi.
-Ufam. Tylko sie z toba drocze.- usmiechnal sie a ja poszlam do pokoju i napisalam do Rozalii SMS-a
J: Chcesz do mnie dzisiaj przyjsc na noc ?
R: Chętnie.. Jak będe szła z Lysem do ciebie to wejdziemy jeszcze do mojego domu papa. ;*
J: Do zobaczenia :3.
Odłożyłam telefon i znowu zeszłam na dół.
daniel robił to co robił wtedy ,a ja nalalam wody do kubka i wypiłam.
-Umówiłaś się z kimś ?
-Tak. Roza przyjdzie tu po szkole z Lysandrem i ona bedzie tu spac.
-Ok. Tylko po co tu Lys ?
-Bo tak.
-Acha...-wychylił oczy zza gazety i spojrzal na mnie z usmiechem w oczach. Poszłam na góre i nie wiedzialam co mam ze soba zrobic. Chciałam gdzies wyjsc ,ale mój kuzynek by mnie zatrzymal. Wyszłam na balkon i usiadlam na krzesle. Było nawet cieplo. Patrzalam na spadające z drzew liście i sluchalam świergotu ptaków. To była naprawde piekna jesien. Siedziałam tak 5 minut i nagle zobaczyłam Kastiela jak szedl z jakąs czarnowłosa lasencją. Nie zdziwiło mnie to. Przeciez jest pierwszy na liscie wyrywania jakis latwych panienek i wagarowania. Zasmiałam się pod nosem. Dobrze ,że mnie nie zauważył. Posiedziałam jeszcze z 10 minut i kiedy chcialam juz isc kiedy nagle... zobaczyłam Nataniela z jakas dziewczyną ! Smiali się i usmiechali sie do siebie. Poczułam jak coś we mnie peklo. Zaczęłam płakac. Jak dobrze ,że mój balkon był wysoko to chociaż mnie nie zauwazyli. Chciałam tam isc i mu powiedziec jak to jest jak jest sie w kims zauroczonym ,a moze i nawet zakochanym i sie widzi cos takiego ! Nie zrobiłam jednak tego tylko wbieglam do mojego pokoju i zaczelam jeszcze bardziej plakac. Lezalam tak na łóżku kiedy do pokoju wszedl Daniel.
-Co się stało ?!- podszedł do mnie zatroskany kuzyn i mnie przytulił.
-Powiedz czy kiedys kogos kochales ,ale ty widziales jak cie zdradza nawet gdy nie jestescie razem ?- zaciagnelam nosem.
-Chyba tak .ale to juz jest dluga historia ktorą ci moze kiedys opowiem.
-Zostawisz mnie samą ? Musze coś mszemyslec na spokojnie.
-Tak, tylko mi się tu nie tnij lub cos w tym stylu ok ?
-Myślisz ,że jestem głupia ?
-Nie ,ale chce sie upewnic.- kiedy to powiedzial póścil mnie i wyszedl. Dlaczego ja na to tak zareagowalam ? Przeciez razem nie jestesmy ani nic w tym stylu. Kurde czy ja jestem jakas nie normalna ? Po 10 minutach gryzienia sie z wlasnymi myslami zasnelam.
Kiedy się obudzilam ktos zapukal do drzwi. Był to Daniel.
-Ja ide do Jazmmyn i już pszyszli Rozalia i Lys.
-Ok. Powiedz im ,że zaraz zejde.
-Ok narazie.-Wyszedł. Przebralam się w krotkie jeansowe spodenki i koszulke na ramiaczkach.Do tego jeszcze moje misiate papucie. Tutaj w domu jest strasznie cieplo. Kiedy zeszlam czekali na mnie moja przyjaciolka i bialowlosy.
-Czesc.- powiedzieli to oboje jednoczesnie.
-Hej.- podeszlam do Roząlii i przytulilam sie do niej. Kiedy podszedl do mnie Lys pocalowal mnie w reke i usmiechnal sie, a ja zarumienilam sie.
-Czyja wam czasami nie przeszkadzam ?!- powiedziala lekko poddenerwowana Roza.
-Roza prosze cie.- kiedy chlopak to powiedzial udezyl sie w czolo. Moja przyjaciolka miąla w reku rózowa torbe.
-Rozalia czy ty wiesz ,że to tylko jedna noc ?- spytalam sie jej ze zdziwieniem.
-No a co ty myslalam ?
-Chociaz juz wiesz dlaczego jestesmy tak pozno.- Lys wskazal palcem na zegarek ktory wskazywal godzine 16.38.
-Faktycznie. Moze chcecie cos do picia ?
-Ok.- powiedziala usmiechnieta Roza ,a ja poszlam do kuchni robic herbate. Kiedy cale moje towarzystwo usiadlo na kanapie po pieciu minutach przynioslam im napoje. Po dwóch godzinach gadania i smiania sie
Lys musial juz isc wiec pozegnalysmy sie z nim i wyszedl.
-Wogule gdzie chcesz spac ?
-Ńie mozemy spac razem ?
-No dobra jak chcesz.- zdziwilam sie.
-Czy ty myślisz ,że jestem...?- zdenerwowała się
-Nie no co ty.- Powiedzialam to i poszłam sie umyc. Kiedy wyszlam z lazienki weszlam do mojego pokoju gdzie na moim lozku siedziala Rozalia.
-Idziesz się umyc ?
-Tak juz ide.- Po 30 minutach weszla do pokoju bialowlosa w bardzo ladnej, fioletowej koszuli nocnej.
-Ale ci w niej ladnie.
-Dzieki.- powiedziala usmiechnieta Rozalia. Usiadlysmy na lozku i zaczelysmy rozmawiac.
-Powiedz mi jak tam w szkole ?
-Dobrze Lys jak zwykle jest jakis przygnebiony, Kastiela dzisiaj nie było ,Irys jest chora ,a Violetta tak jak zawsze. Jedynie tylko Armin jest szczesliwy bo kupil sobie nowa gre na swoja konsole czy jak to sie tam nazywa ,a Nat jest caly czas zajety swoimi papierami.- i w tym samym momencie kiedy wypowiedziala to imie przypomnialo mi sie to cale zajscie. Zaczelam plakac.
-Dlaczego placzesz ?
-Kiedy rano siedzialam na balkonie i ogladalam co sie dzieje nagle zobaczylam Nataniela ktory szedl z jakas brazowlosa cizią.- i zaczelam mocniej plakac.
-Coooo ?! Czy ty mówisz powaznie ?!- przytulila mnie
-Tak.
-O nie ,tak nie bedzie! Jutro powyrywam mu te blond wloski. Mówiłam mu juz to ,że jak bedzie z toba tak pogrywal to nie recze za siebie.- powiedziala wkurzona Roza
-Roza tylko nie rob mu krzywdy. To nie jego wina, przeciez ze soba nie chodzimy moze sie spotykac z kim chce.
-No wiem ,ale tak nie moze byc ,ze przez niego cierpisz.- kiedy to powiedziala póscila mnie.
-I wiem dlaczego dziiaj nie bylo w szkole Kastiela.
-Hm.. ?
-Widzialam go przed tym calym zajsciem jak szedl z jakas czarnowlosa laska.- na mojej twarzy pojawil sie usmiech i zaczelysmy sie smiac. Uznalysmy ,że obejrzymy jakis film. Leciala akurat jakas komedia romantyczna. Rozalia usnela ,a ja dales ogladalam bo uznalam ,ze jest ciekawa. Nagle dostala SMS-a od Lysa. Ciekawe kto im wszystkim daje mój numer ?!
L: Jak dobrze ,że jutro cię już zobacze bo chyba bym oszalał. Dobranoc <3- Tak mnie to rozczulilo ,że przytuliłam mój telefon i usmiechnelam sie pod nosem.
J: Do jutra ;)
-Rozalia budź się.- szturchnelam moja towarzyszke ktora odrazu sie obudzila.
-Co juz jest rano ?
-Nie, wstawaj bo nie bedziesz spac na kanapie.
-No dobra juz wstaje.- mówiąc to tylko się przeciągneła i wstala. Kiedy weszlysmy do pokoju dalam jej koldre i polozylysmy sie do lozka. Roza odrazu zasnela ,a ja przewracalam sie z boku na bok. Zasnelam dopiero o dugiej w nocy.
Kiedy wstalam Rozalia byla juz na nogach i ubrana. Nie wyspalam się ,ale nie bylo tego po mnie widac.
-Jak się spalo.- spytala usmiechnieta dziewczyna.
-Nie zbyt dobrze a tobie ?
-Swietnie! Masz bardzo wygodne łozko.
-Pójde się ubrac.- weszlam do lazienki i ubralam biale rurki, jeansowa koszule, trampki i zwiazalam wlozy w luznego warkocza. Kiedy pomalowalam rzęsy tuszem i nalozylam jasny blyszczyk na moje usta wyszlam. Zeszlam na dól gdzie byla Roza i gotowala wode na herbate.
-Chcesz herbaty ?
-Tak. Jadlas juz sniadanie ?
-Nie, czekalam na ciebie.
-Ok, zrobie kanapki.
-Spoko.- kiedy to powiedziala zabralam sie za robienie kanapek. Po 10 minutach uznalysmy ,że juz trzeba wychodzic wiec wzielyśmy rzeczy i poszlysmy w strone szkoly . Umowilam się z nią ,ze po lekcjach przyjdze tu i wezmie swoje rzeczy. Kiedy doszlysmy do szkoly i przeszlysmy prez brame zobaczylysmy Kastiela i Lysandra. Podeszlysmy do nich sie przywitac.
-Hej. - powiedzialam rownoczesie z przyjaciolką.
-Cześc. Jak dzisiaj pieknie wygladasz.- powiedzial ucieszony i usmiechniety Lys. Zarumieniłam się.
-Chłopie nie slodz sie tak bo popadnie w samozachwyt.- powiedzial z usmiechem na twarzy Kastiel.
-Kastiel, przestan.- powiedzialam poddenerwowana.- Lys jak z nim ty mozesz wytrzymywac ?
-Jakos sie juz przyzwyczailem.- porozmawialismy jeszcze chwile i razem z Rozalią weszlyśmy do szkoły. Zobaczyłyśmy Armina który grał w swoją grę i był myslami w wirtualnym swiecie. Przeszlysmy pare krokow i do pokoju gospodarzy wszedl Nataniel. Kiedy go zobaczylam posmutnialam ,a Roza doslownie sie gotowala. Szła w kierunku pokoju. Podbieglam do niej i ja zatrzymalam.
-Co ty niby chcesz robic ?
-Nie widzisz ,że chce mu przemuwic do rozsadku a potem siedziec w wiezieniu 25lat za zabujstwo ?!
-Yyy...- zamurowalo mnie.- Prosze cie nie rób głupstw bo nie chce zebys miala klopoty przezemnie.
-No dobra.
-To idź.- kiedy ją póściłam poszla w strone pokoju w której siedział jej cel ,a ja dopiero po chwili uswiadomiłam sobie ,że skazałam chłopaka na pewną śmierc...
---------------------------------------------
Macie kolejny rozdzial i mam nadzieje ,że wam się podobał.
Strasznie przepraszam za błędy ,ale klawiatura w laptopie jest
jeszcze gorsza niż w komputerze. Kiedy np. pisze o to wychodzi mi ó
a nie naciskam alta lub chce napisa c z keską to nie mogebo cos wyskakuje
wiec przepraszam jeszcze raz. Pojawią się kolejne ogłoszenia odnosnie
roku szkolnego i kiedy beda rozdzialy papa ;33
środa, 27 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
Ogłoszenie
Czekajcie na kolejny rodział który pojawi sę jutro (27.08)
P.S. sory ze nie byloożdzialu ale byłam na wyjezdzie w ten weekend . Jeszcze raz sory papa ;3
P.S. sory ze nie byloożdzialu ale byłam na wyjezdzie w ten weekend . Jeszcze raz sory papa ;3
środa, 20 sierpnia 2014
Rozdział 12
Nagle w drzwiach stanął Lys. Popatrzylam na niego błagalnym wzrokiem. Odrazu zrozumiał o co chodzi. Podszel do nas i odciągnał Kastielą odemnie. Po ich kłótni czerwonowłosy wyszedł trzaskając drzwiami. Białowłosy podszedł do mnie i mnie przytulił ,a ja zaczełam płakac.
-Co sie stało ?- spytał bo nie wiedzial chyba o co mi chodzi.
-Przepraszam.- powiedziałam cicho i popatrzyłam na niego czerwonymi oczami od płaczu.
-Ja też cię przeraszam ,że nie zareagowałem ,ale cały czas nie wiem o co chodziło. Powiesz mi ?
-Kastiel przyszedł do mnie i zaczął odstawiac sceny ,że mu na mnie zależy ,ale nie wiem co on sobie myślał.- łza spłynęła mi policzku ,ale białowłosy wytarł ją kciukiem.
-Najważniejsze jest teraz ,że nic ci nie jest.- wyszeptał mi to do ucha i pocałował. Po chwili zorientowałam się ,że cały czas stoje w samym ręczniku.
-Fajnie by było gdybym się ubrała.- moja twarz spłonęła wielkim rumieńcem.
-Yyy...- na jego twarzy też pojawił się rumieniec. Wzięlam piżame z szafy i poszłam do łazienki. Kiedy zamykałam drzwi kontem oka zobaczyłam jeszcze czerwonego na twarzy Lysandra. Kiedy wyszlam z łazienki zobaczyłam bialowlosego który siedzi na moim łóżku. Zdziwiłam się. Chłopak zobaczył moje zdziwienie ,ale tylko podszedł do mnie, przytulił , pocalowal i powiedzial.
-Chcialem ci powiedziec dobranoc.- wyszeptał mi do ucha i wyszedl. Bardzo mnie to rozczułilo. Z rumiencem na twarzy usmiechnełam się do siebie i polozyłam się do łozka. Myślałam o Lysandrze. Przeciez tak mogloby byc zawsze. Buziaki na przywitanie i pożegnanie. No ,ale do Nata też coś czuje i nie wiem kogo wybrac. Po chwili zasnęłam.
Obudziłam się. Byla godzina 2.47. Nie mogłam zasnąc więc przyszedł mi do głowy pewien pomysl. Wyszłam z pokoju i zaczełam szukac białowłosego. Weszłam do pierwszego pokoju po prawej. To był jednak pokój Justina więc wyszłam. Weszłam do drugiego. Na wielkim łóżku spał Lys. Podeszłam do niego i usiadlam na miekkim dywanie. Chłopak wygladał jeszcze ladniej w blasku księzyca co podkreslały to ,jego białe wlosy ktore teraz pięknie lsniły. Mogłąm tak na niego patrzec i patrzec. Kiedy obrócił się plecami do mnie wstalam i chciałam wyjsc z pokoju ,ąle jak toja musiałam się potknac o swoja własną noge. Upadlam i na moje nie szczescie Lys się obudzil. Udawałam ,że mnie tu nie ma i nic nie powiedziałam ,ale on mnie zauwazył i podszedł do mnie zeby mi pomóc wstac.
-Cześc. - udawałam głupią
-Co tutaj robisz hm... ?- powiedziaal to do mnie z lekkim poirytowaniem w glosie ,ale tez rumiencem na twarzy.
-Szukałam Daniela.
-Acha juz ci uwierze.
-No dobra. Weszłam tutaj przez przypadek i chcialam wyjsc ,ale zobaczylam jak ladnie wygladąsz jak śpisz wiec usiadlam i patrząlam na ciebie.- na mojej twarzy zagoscił wielki rumeniec.
-Acha...- nie wiedzial co powiedziec.-...Następnym razem jak chcesz mnie nawiedzac w nocy to uwazaj podnogi.-usmiechnal sie do mnie czule i przytulil. iedy sie od siebie oderwalismy wyszłam i poszlam do siebie.
Rano obudziłam się w swietnej formie. Poszłam się umyc, ubrac i umalowac. Kiedy zeszłam Daniel się zdziwił.
-Co ?
-Moja droga panno dzisiaj jeszcze nie idziesz do szkoly.
-No ,ale...
-Nie ma zadnych "ale". Zostajesz w domu i koniec.
-No dobra i chlopaki juz poszli ?
-Tak.- powiedział to normalnie a ja pomaszerowałam do mojego pokoju. Zadzwoniłam do Rozy.
-Hej mam prosbe. Przyjdź z Lysem do mnie dzisiaj po szkole ok ?
-Z Lysem powiadarz hmm ?
-Roza...
-No dobra, dobra do zobaczenia.
-Papa.- kiedy to powiedziala rozlaczyla sie ,a ja włączyłam laptopa i zaczelam szperac w sieci...
---------------------------------------------
I bach.Kolejny rozdział. Czekajcie na następne i do zobaczenia ;3
Przepraszam ,ze krotki ;/
-Co sie stało ?- spytał bo nie wiedzial chyba o co mi chodzi.
-Przepraszam.- powiedziałam cicho i popatrzyłam na niego czerwonymi oczami od płaczu.
-Ja też cię przeraszam ,że nie zareagowałem ,ale cały czas nie wiem o co chodziło. Powiesz mi ?
-Kastiel przyszedł do mnie i zaczął odstawiac sceny ,że mu na mnie zależy ,ale nie wiem co on sobie myślał.- łza spłynęła mi policzku ,ale białowłosy wytarł ją kciukiem.
-Najważniejsze jest teraz ,że nic ci nie jest.- wyszeptał mi to do ucha i pocałował. Po chwili zorientowałam się ,że cały czas stoje w samym ręczniku.
-Fajnie by było gdybym się ubrała.- moja twarz spłonęła wielkim rumieńcem.
-Yyy...- na jego twarzy też pojawił się rumieniec. Wzięlam piżame z szafy i poszłam do łazienki. Kiedy zamykałam drzwi kontem oka zobaczyłam jeszcze czerwonego na twarzy Lysandra. Kiedy wyszlam z łazienki zobaczyłam bialowlosego który siedzi na moim łóżku. Zdziwiłam się. Chłopak zobaczył moje zdziwienie ,ale tylko podszedł do mnie, przytulił , pocalowal i powiedzial.
-Chcialem ci powiedziec dobranoc.- wyszeptał mi do ucha i wyszedl. Bardzo mnie to rozczułilo. Z rumiencem na twarzy usmiechnełam się do siebie i polozyłam się do łozka. Myślałam o Lysandrze. Przeciez tak mogloby byc zawsze. Buziaki na przywitanie i pożegnanie. No ,ale do Nata też coś czuje i nie wiem kogo wybrac. Po chwili zasnęłam.
Obudziłam się. Byla godzina 2.47. Nie mogłam zasnąc więc przyszedł mi do głowy pewien pomysl. Wyszłam z pokoju i zaczełam szukac białowłosego. Weszłam do pierwszego pokoju po prawej. To był jednak pokój Justina więc wyszłam. Weszłam do drugiego. Na wielkim łóżku spał Lys. Podeszłam do niego i usiadlam na miekkim dywanie. Chłopak wygladał jeszcze ladniej w blasku księzyca co podkreslały to ,jego białe wlosy ktore teraz pięknie lsniły. Mogłąm tak na niego patrzec i patrzec. Kiedy obrócił się plecami do mnie wstalam i chciałam wyjsc z pokoju ,ąle jak toja musiałam się potknac o swoja własną noge. Upadlam i na moje nie szczescie Lys się obudzil. Udawałam ,że mnie tu nie ma i nic nie powiedziałam ,ale on mnie zauwazył i podszedł do mnie zeby mi pomóc wstac.
-Cześc. - udawałam głupią
-Co tutaj robisz hm... ?- powiedziaal to do mnie z lekkim poirytowaniem w glosie ,ale tez rumiencem na twarzy.
-Szukałam Daniela.
-Acha juz ci uwierze.
-No dobra. Weszłam tutaj przez przypadek i chcialam wyjsc ,ale zobaczylam jak ladnie wygladąsz jak śpisz wiec usiadlam i patrząlam na ciebie.- na mojej twarzy zagoscił wielki rumeniec.
-Acha...- nie wiedzial co powiedziec.-...Następnym razem jak chcesz mnie nawiedzac w nocy to uwazaj podnogi.-usmiechnal sie do mnie czule i przytulil. iedy sie od siebie oderwalismy wyszłam i poszlam do siebie.
Rano obudziłam się w swietnej formie. Poszłam się umyc, ubrac i umalowac. Kiedy zeszłam Daniel się zdziwił.
-Co ?
-Moja droga panno dzisiaj jeszcze nie idziesz do szkoly.
-No ,ale...
-Nie ma zadnych "ale". Zostajesz w domu i koniec.
-No dobra i chlopaki juz poszli ?
-Tak.- powiedział to normalnie a ja pomaszerowałam do mojego pokoju. Zadzwoniłam do Rozy.
-Hej mam prosbe. Przyjdź z Lysem do mnie dzisiaj po szkole ok ?
-Z Lysem powiadarz hmm ?
-Roza...
-No dobra, dobra do zobaczenia.
-Papa.- kiedy to powiedziala rozlaczyla sie ,a ja włączyłam laptopa i zaczelam szperac w sieci...
---------------------------------------------
I bach.Kolejny rozdział. Czekajcie na następne i do zobaczenia ;3
Przepraszam ,ze krotki ;/
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Rozdział 11
-Ale napewno ?- powiedział, nie pewnie wchodząc do pokoju.
-Tak. Strasznie mi się nudzi.- powiedziałam z lekkim uśmiechem. Podszedł do łóżka i usiadł na nim.
-No to...od kiedy znasz Daniela ?- powiedziałam z niepewnością w głosie.
-Od jakiegoś roku...- widziałam ,że był dziś jakiś przygnębiony. Spytam go o co chodzi.
-Widze ,że dzisiaj coś się trapi. O co chodzi ?- złapałam go za ramie.
-Ech, pokłuciłem się z Leo.- posmutniał
-Nie martw się. Napewno się pogodzicie.- przytuliłam się do niego
-Ale jeszcze bardziej mnie boli kiedy przychodze do szkoły i nie mogę cię zobaczyć.- powiedział mi to na ucho i pocałował.
-Nie wiem co pow...-nie dokończyłam bo znowu mnie pocałował. Wstał ,ale pociągnełam go za rękaw płaszcza tak mocno ,że upadł na łóżko. Zaczełam się śmiać, on też. Wzięłam poduszke i rzyciłam nią w chłopaka. Nie pozostał mi dłużny. Po chwili zaczął mnie łaskotać.
-Lys...haha...proszę...haha...przestań...haha...- Nie mogłam przestać się śmiać.
-Nie.
-Proszę...haha...
-No dobra. Przestane tylko dlatego ,że cię...to znaczy tylko dlatego bo jesteś już cała czerwona na policzkach.- zarumienił się.
-Poleżysz jeszcze ze mną ?- powiedziałam to patrząc na niego słodkim wzrokiem
-No dobrze...- kiedy się położył usadowiłam się w jego ramionach.
-Nie jest ci w tym płaszczu za gorąco ?
-Przyzwyczaiłem się.- uśmiechnął się do mnie czule i pocałował w czoło.
-Masz bardzo ładne oczy, wiesz ? Takie inne.
-He he, dziekuje.- zarumienił się. Leżeliśmy tak sobie aż tu nagle do mojego pokoju wparował Kastiel !
-No prosze, prosze. Widze ,że mój drogi przyjaciel Lysander znalazł sobie laskę.- powiedział z poirytowaniem w głosie Kastiel.- A co do ciebie to myślałem ,że między nami coś będzie. Wkońcu tamta noc...- uśmiechnął się łobuzersko
-O czym on mówi ?- spytał zdezorientowany Lys
-Wczoraj włamał się tutaj przez balkon i...i...Lys proszę nie patrz tak na mnie.- poczułam jak ciepłe łzy spływają mi po policzkach.
-No ,no, Teraz to taka święta chcesz być - powiedział drwiąco
czerwonowłosy. Lysander patrzył na mnie ze smutkiem w oczach. Wybiegłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i wybiegłam z domu. Słyszałam jeszcze jak Daniel coś krzyczy ,ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Pobiegłam do parku. Usiadłam na ławce i jeszcze mocniej zaczęłam płakać. Zaczęło padać ,ale miałam to gdzieś. Dlaczego Kastiel jest taki okropny ?! Dlaczego Lys nic nie powiedział ? Zawiodłam jego i siebie... Siedziałam na tej ławce i użalałam się nad sobą kiedy nagle usłyszałam głos.
-Zuza co ty tu robisz ? Jesteś chora i jeszcze do tego pada.- to był Nataniel do którego podbiegłam i się do niego przytuliłam. Tak wiem jestem jakaś dziwna. Najpierw pokazuje ,że chce być dziewczyną Lysa ,a teraz przytulam się do Nataniela. Jestem naprawde dziwna ,ale blondyn jest teraz moją jedyną deską ratunku. Wtuliłam się w niego mocniej ,a on zaczął mnie całować po włosach.
-Powiedz, co się stało ?- powiedział zatroskany chłopak.
-Nie chce teraz o tym mówić, dobrze ?- powiedziałam ze łzami w oczach.
-Dobrze.- pocałował mnie w policzek i poszliśmy w stronę mojego domu. Nie chciałam tam wracać ,ale też nie chciałam mieć zapalenia płuc. Kiedy doszliśmy pod mój dom Nat zadzwonił dzwonkiem do drzwi i otworzył nam trochę zdenerwowany Daniel.
-Jak dobrze ,że już jesteś. Martwiłem się o ciebie.- przytulił mnie nie zwracając uwagi na stojącego obok blondyna.
- Nie znacie się. Daniel to jest Nataniel, Nat to jest Daniel.- uściskali sobie dłonie i chłopak poszedł w swoją stronę.
-Gdzieś ty się podziewała ?
-Byłam w parku i tam właśnie spotkałam Nataniela. A teraz mi wybacz bo ide się umyć.- poszłam do łazienki. Umyłam się i na nieszczęście zapomniałam wziąść ubrania. Kiedy wyszłam na moim łóżku siedział Kastiel !
-Co ty tu robisz ?!
-Siedze. Nie przejmuj się możesz przebrać się przy mnie. Mi to nie przeszkadza.- uśmiechnął się łobuzersko- Chyba ,że chcesz abym ci pomógł.- potrzedł do mnie i objął.
-Przestań ! Przez ciebie Lys się do mnie nie odzywa !
-No i co z tego ? Teraz jesteś moja.- pocałował mnie namiętnie w usta. Nagle w drzwiach stanął...
---------------------------------------------
Tak wiem krótki i głupi male mam nadzieje ,że i tak się podobało.
Czekajcie na kolejne rozdziały i papa ;*
-Tak. Strasznie mi się nudzi.- powiedziałam z lekkim uśmiechem. Podszedł do łóżka i usiadł na nim.
-No to...od kiedy znasz Daniela ?- powiedziałam z niepewnością w głosie.
-Od jakiegoś roku...- widziałam ,że był dziś jakiś przygnębiony. Spytam go o co chodzi.
-Widze ,że dzisiaj coś się trapi. O co chodzi ?- złapałam go za ramie.
-Ech, pokłuciłem się z Leo.- posmutniał
-Nie martw się. Napewno się pogodzicie.- przytuliłam się do niego
-Ale jeszcze bardziej mnie boli kiedy przychodze do szkoły i nie mogę cię zobaczyć.- powiedział mi to na ucho i pocałował.
-Nie wiem co pow...-nie dokończyłam bo znowu mnie pocałował. Wstał ,ale pociągnełam go za rękaw płaszcza tak mocno ,że upadł na łóżko. Zaczełam się śmiać, on też. Wzięłam poduszke i rzyciłam nią w chłopaka. Nie pozostał mi dłużny. Po chwili zaczął mnie łaskotać.
-Lys...haha...proszę...haha...przestań...haha...- Nie mogłam przestać się śmiać.
-Nie.
-Proszę...haha...
-No dobra. Przestane tylko dlatego ,że cię...to znaczy tylko dlatego bo jesteś już cała czerwona na policzkach.- zarumienił się.
-Poleżysz jeszcze ze mną ?- powiedziałam to patrząc na niego słodkim wzrokiem
-No dobrze...- kiedy się położył usadowiłam się w jego ramionach.
-Nie jest ci w tym płaszczu za gorąco ?
-Przyzwyczaiłem się.- uśmiechnął się do mnie czule i pocałował w czoło.
-Masz bardzo ładne oczy, wiesz ? Takie inne.
-He he, dziekuje.- zarumienił się. Leżeliśmy tak sobie aż tu nagle do mojego pokoju wparował Kastiel !
-No prosze, prosze. Widze ,że mój drogi przyjaciel Lysander znalazł sobie laskę.- powiedział z poirytowaniem w głosie Kastiel.- A co do ciebie to myślałem ,że między nami coś będzie. Wkońcu tamta noc...- uśmiechnął się łobuzersko
-O czym on mówi ?- spytał zdezorientowany Lys
-Wczoraj włamał się tutaj przez balkon i...i...Lys proszę nie patrz tak na mnie.- poczułam jak ciepłe łzy spływają mi po policzkach.
-No ,no, Teraz to taka święta chcesz być - powiedział drwiąco
czerwonowłosy. Lysander patrzył na mnie ze smutkiem w oczach. Wybiegłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i wybiegłam z domu. Słyszałam jeszcze jak Daniel coś krzyczy ,ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Pobiegłam do parku. Usiadłam na ławce i jeszcze mocniej zaczęłam płakać. Zaczęło padać ,ale miałam to gdzieś. Dlaczego Kastiel jest taki okropny ?! Dlaczego Lys nic nie powiedział ? Zawiodłam jego i siebie... Siedziałam na tej ławce i użalałam się nad sobą kiedy nagle usłyszałam głos.
-Zuza co ty tu robisz ? Jesteś chora i jeszcze do tego pada.- to był Nataniel do którego podbiegłam i się do niego przytuliłam. Tak wiem jestem jakaś dziwna. Najpierw pokazuje ,że chce być dziewczyną Lysa ,a teraz przytulam się do Nataniela. Jestem naprawde dziwna ,ale blondyn jest teraz moją jedyną deską ratunku. Wtuliłam się w niego mocniej ,a on zaczął mnie całować po włosach.
-Powiedz, co się stało ?- powiedział zatroskany chłopak.
-Nie chce teraz o tym mówić, dobrze ?- powiedziałam ze łzami w oczach.
-Dobrze.- pocałował mnie w policzek i poszliśmy w stronę mojego domu. Nie chciałam tam wracać ,ale też nie chciałam mieć zapalenia płuc. Kiedy doszliśmy pod mój dom Nat zadzwonił dzwonkiem do drzwi i otworzył nam trochę zdenerwowany Daniel.
-Jak dobrze ,że już jesteś. Martwiłem się o ciebie.- przytulił mnie nie zwracając uwagi na stojącego obok blondyna.
- Nie znacie się. Daniel to jest Nataniel, Nat to jest Daniel.- uściskali sobie dłonie i chłopak poszedł w swoją stronę.
-Gdzieś ty się podziewała ?
-Byłam w parku i tam właśnie spotkałam Nataniela. A teraz mi wybacz bo ide się umyć.- poszłam do łazienki. Umyłam się i na nieszczęście zapomniałam wziąść ubrania. Kiedy wyszłam na moim łóżku siedział Kastiel !
-Co ty tu robisz ?!
-Siedze. Nie przejmuj się możesz przebrać się przy mnie. Mi to nie przeszkadza.- uśmiechnął się łobuzersko- Chyba ,że chcesz abym ci pomógł.- potrzedł do mnie i objął.
-Przestań ! Przez ciebie Lys się do mnie nie odzywa !
-No i co z tego ? Teraz jesteś moja.- pocałował mnie namiętnie w usta. Nagle w drzwiach stanął...
---------------------------------------------
Tak wiem krótki i głupi male mam nadzieje ,że i tak się podobało.
Czekajcie na kolejne rozdziały i papa ;*
czwartek, 14 sierpnia 2014
Rozdział 10
Mam nadzieje ,że wyzdrowieje przed tą imprezą. Jak coś, wytłumacze Rozalii ,że z nikim nie przyszłam. Czuję się już owiele lepiej i dzisiaj mam już być u swojego kuzyna. Spakuje się i pożegnam się z ciocią. Po 30 minutach już byłam gotowa.
-No to papa ciociu.- powiedziałam ze smutnym uśmiechem na twarzy.
-Papa.- podeszła do mnie i mnie przytuliła. Kiedy mnie puściła założyłam ciepłą kurtkę i wyszłam ciągnąc za sobą walizke. Było naprawde zimno. Zapomniałam ,że moja ciocia nie dała mi adresu gdzie Daniel mieszka więc do niego zadzwoniłam.
-Cześć. Sorki ,że przeszkadzam ,ale ciocia nie powiedziała mi twojego adresu.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Żytnia 38. Czekam na ciebie.
-Ok papa.- powiedziałam uśmiechając się pod nosem. Szłam jakieś 15 minut co było dziwne bo myślałam ,że to będzie daleko. Zobaczyłam dom, ogromny dom. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył mi czarnowłosy chłopak. To był mój kuzyn.
-No cześć.- powiedział z uśmiechem na twarzy opierając się o framugę drzwi.
-Cześć.- przytuliłam go.
-Hola, hola. Bez takich.- zaśmiał się ja też.-zaprowadzę cię do pokoju, chodź.- poszłam posłusznie za nim. Wiedziałam ,że ma duży dom ,ale nie ,że aż taki.
-I oto twój pokój.- kiedy weszliśmy do pomieszczenia oniemiałam. Był wielki! Dwie ściany były koloru jasnego fioletu ,a drugie białego. Meble też miały kolor biały. Łóżko, jak większość rzeczy w tym pokoju było białe i miały taki sam odcien fioletu jak ściany. Miałam też własnął łazienkę! Ona zaś była koloru morsko-białego. Był w niej prysznic, toaleta i umywalka.
-Jest tu pięknie. Dziekuje.- posłałam mu wielki uśmiech.
-Nie ma za co.- odwzajemnił ten gest.-niestety musze cię zostawic bo umuwiłem się z Jazzmyn, papa.- kiedy to powiedział wyszedł ,a ja jak zwykle zostałam sama i się nudziłam. Uznałam ,że pozwiedzam dom. Mój pokój był na końcu korytarza. Po obu stronach były po dwa pokoje. Weszłam do pierwszego pokoju po prawej. Był taki sam jak mój tylko ,że zamiast fioletowych akcentów były niebieskie. Weszłam do drugiego. Był to znowu taki sam pokój tylko ,że z akcentami pomarańczowymi . Teraz przeszłam na lewą stronę. Kiedy otworzyłam drzwi ukazała mi się łazienka w kolorach złota i bieli. Była tam biała wanna, toaleta, umywalka i złote szawki. Kolejne pomieszczenie to była sypialnia mojego kuzyna. Była szaro-biała. Meble były szare. Kiedy zwiedziłam pierwsze piętro poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Prosze.- powiedziałam zaspanym głosem. W tym samym momencie wszedł Daniel.
-Ktoś do ciebie.- zza jego pleców wyłoniła się Rozalia.
-Cześć
-Hej
-No to ja zostawie was same.- uśmiechnął się do nas. Kiedy wyszedł, Roza usiadła obok mnie na łóżku.
-Co do tej imprezy to będziesz spała u mnie ok ?- spytała się mnie z lekkim uśmiechem
-Jak tylko mój kuzyn się zgodzi to chętnie. A co tam w szkole ?
-Tak jak zawsze tylko ,że Lys chodzi cały czas jakiś taki smutny. Chyba dlatego ,że ciebie nie ma w szkole hm...?- uśmiechnęła się
-Roza no co ty.- zarumieniłam się lekko.
-Ja już wiem swoje...-porozmawiałyśmy tak jeszcze z godzine i poszła. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać sieć. Nie wiem co ja mam z tym spaniem ,ale zasnęłam. Znowu.
Kiedy się obudziłam dochodziła 19.00. Zaschło mi w gardle więc poszłam do kuchni się czegoś napić. Kiedy zeszłam, Daniel siedział na kanapie i oglądał telewizję.
-O już wstałaś.- odwrócił się do mnie.
-No jak widać.- nalałam wody do szklanki.
-O i niedługo przyjdą moi znajomi więc bądź miła.
-No dobrze, dobrze o to się nie martw.- wypiłam wodę ze szklanki duszkiem i usiadłam obok kuzyna. Po 20 minutach rozległ się dzwonek do drzwi.
-Otworze.- powiedziałam do kuzyna i podbiegłam do drzwi. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam...
-Kastiel, Lysander, Justin ???- stałam jak wryta.
-Cześć chłopaki, wchodźcie.- powiedział to z uśmiechem na twarzy i nie widzący mojego zdziwienia Daniel.
- Co ? Jak ? Gdzie ?- powiedziałam ze zdziwieniem w głosie.- Skąd wy się znacie ?
-No Justina znam z twoich urodzin ,a Kastiela i Lysandra poznałem na ich koncercie.- powiedział to bez przejęcia.
-Acha... jak coś będe w swoim pokoju.- pomachałam im i poszłam na górę. Zadzwoniłam do Rozalii.
-Cześć, musze ci coś powiedzieć.
-Co?
-Mój najukochańszy kuzyn zaprosił swoich znajomych do domu.
-No i ?
-Tylko ,że to są Kastiel, Lysander i Justin ,ale ty go nie znasz.
-Acha. Tylko się przed nimi nie zbłaźnij.- zaśmiała się
-Ha ha. Bardzo śmieszne.- porozmawiałam z nią jeszcze 10 minut i zaczęłam czytać książkę. Po godzinie ktoś zapukał do drzwi.
-Che cię poinformować ,że chłopaki będą u nas dzisiaj spać.
-Spoko.- powiedziałam obojętnie i znowu zaczęłam czytać. Po dwudziestu minutach znowu ktoś zapukał. Odpowiedziałam na to jakimś nieopisanym pomrukiem.
-Daniel ,a tak wogule...o przepraszam myślałem ,że jest to pokój Daniela.- Był to Lysander. Już chciał wyjść kiedy powiedziałam
-Nie, zostań. Strasznie mi się tu nudzi...
----------------------------------------------
Koniec ;33 Zaraz jade więc kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek ;*
Czekajcie cierpliwie papa ♥.♥
-No to papa ciociu.- powiedziałam ze smutnym uśmiechem na twarzy.
-Papa.- podeszła do mnie i mnie przytuliła. Kiedy mnie puściła założyłam ciepłą kurtkę i wyszłam ciągnąc za sobą walizke. Było naprawde zimno. Zapomniałam ,że moja ciocia nie dała mi adresu gdzie Daniel mieszka więc do niego zadzwoniłam.
-Cześć. Sorki ,że przeszkadzam ,ale ciocia nie powiedziała mi twojego adresu.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Żytnia 38. Czekam na ciebie.
-Ok papa.- powiedziałam uśmiechając się pod nosem. Szłam jakieś 15 minut co było dziwne bo myślałam ,że to będzie daleko. Zobaczyłam dom, ogromny dom. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył mi czarnowłosy chłopak. To był mój kuzyn.
-No cześć.- powiedział z uśmiechem na twarzy opierając się o framugę drzwi.
-Cześć.- przytuliłam go.
-Hola, hola. Bez takich.- zaśmiał się ja też.-zaprowadzę cię do pokoju, chodź.- poszłam posłusznie za nim. Wiedziałam ,że ma duży dom ,ale nie ,że aż taki.
-I oto twój pokój.- kiedy weszliśmy do pomieszczenia oniemiałam. Był wielki! Dwie ściany były koloru jasnego fioletu ,a drugie białego. Meble też miały kolor biały. Łóżko, jak większość rzeczy w tym pokoju było białe i miały taki sam odcien fioletu jak ściany. Miałam też własnął łazienkę! Ona zaś była koloru morsko-białego. Był w niej prysznic, toaleta i umywalka.
-Jest tu pięknie. Dziekuje.- posłałam mu wielki uśmiech.
-Nie ma za co.- odwzajemnił ten gest.-niestety musze cię zostawic bo umuwiłem się z Jazzmyn, papa.- kiedy to powiedział wyszedł ,a ja jak zwykle zostałam sama i się nudziłam. Uznałam ,że pozwiedzam dom. Mój pokój był na końcu korytarza. Po obu stronach były po dwa pokoje. Weszłam do pierwszego pokoju po prawej. Był taki sam jak mój tylko ,że zamiast fioletowych akcentów były niebieskie. Weszłam do drugiego. Był to znowu taki sam pokój tylko ,że z akcentami pomarańczowymi . Teraz przeszłam na lewą stronę. Kiedy otworzyłam drzwi ukazała mi się łazienka w kolorach złota i bieli. Była tam biała wanna, toaleta, umywalka i złote szawki. Kolejne pomieszczenie to była sypialnia mojego kuzyna. Była szaro-biała. Meble były szare. Kiedy zwiedziłam pierwsze piętro poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Prosze.- powiedziałam zaspanym głosem. W tym samym momencie wszedł Daniel.
-Ktoś do ciebie.- zza jego pleców wyłoniła się Rozalia.
-Cześć
-Hej
-No to ja zostawie was same.- uśmiechnął się do nas. Kiedy wyszedł, Roza usiadła obok mnie na łóżku.
-Co do tej imprezy to będziesz spała u mnie ok ?- spytała się mnie z lekkim uśmiechem
-Jak tylko mój kuzyn się zgodzi to chętnie. A co tam w szkole ?
-Tak jak zawsze tylko ,że Lys chodzi cały czas jakiś taki smutny. Chyba dlatego ,że ciebie nie ma w szkole hm...?- uśmiechnęła się
-Roza no co ty.- zarumieniłam się lekko.
-Ja już wiem swoje...-porozmawiałyśmy tak jeszcze z godzine i poszła. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać sieć. Nie wiem co ja mam z tym spaniem ,ale zasnęłam. Znowu.
Kiedy się obudziłam dochodziła 19.00. Zaschło mi w gardle więc poszłam do kuchni się czegoś napić. Kiedy zeszłam, Daniel siedział na kanapie i oglądał telewizję.
-O już wstałaś.- odwrócił się do mnie.
-No jak widać.- nalałam wody do szklanki.
-O i niedługo przyjdą moi znajomi więc bądź miła.
-No dobrze, dobrze o to się nie martw.- wypiłam wodę ze szklanki duszkiem i usiadłam obok kuzyna. Po 20 minutach rozległ się dzwonek do drzwi.
-Otworze.- powiedziałam do kuzyna i podbiegłam do drzwi. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam...
-Kastiel, Lysander, Justin ???- stałam jak wryta.
-Cześć chłopaki, wchodźcie.- powiedział to z uśmiechem na twarzy i nie widzący mojego zdziwienia Daniel.
- Co ? Jak ? Gdzie ?- powiedziałam ze zdziwieniem w głosie.- Skąd wy się znacie ?
-No Justina znam z twoich urodzin ,a Kastiela i Lysandra poznałem na ich koncercie.- powiedział to bez przejęcia.
-Acha... jak coś będe w swoim pokoju.- pomachałam im i poszłam na górę. Zadzwoniłam do Rozalii.
-Cześć, musze ci coś powiedzieć.
-Co?
-Mój najukochańszy kuzyn zaprosił swoich znajomych do domu.
-No i ?
-Tylko ,że to są Kastiel, Lysander i Justin ,ale ty go nie znasz.
-Acha. Tylko się przed nimi nie zbłaźnij.- zaśmiała się
-Ha ha. Bardzo śmieszne.- porozmawiałam z nią jeszcze 10 minut i zaczęłam czytać książkę. Po godzinie ktoś zapukał do drzwi.
-Che cię poinformować ,że chłopaki będą u nas dzisiaj spać.
-Spoko.- powiedziałam obojętnie i znowu zaczęłam czytać. Po dwudziestu minutach znowu ktoś zapukał. Odpowiedziałam na to jakimś nieopisanym pomrukiem.
-Daniel ,a tak wogule...o przepraszam myślałem ,że jest to pokój Daniela.- Był to Lysander. Już chciał wyjść kiedy powiedziałam
-Nie, zostań. Strasznie mi się tu nudzi...
----------------------------------------------
Koniec ;33 Zaraz jade więc kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek ;*
Czekajcie cierpliwie papa ♥.♥
wtorek, 12 sierpnia 2014
Rozdział 9
Nie. Nie. Nie! To niemożliwe! To się nie dzieje naprawde! To nie mógł być ten którego tak kochałam!
-Cześć. Mogę wejść ?- powiedział to jagby nigdy nic uśmiechnięty chłopak.
-T-t-tak.- powiedziałam cały czas nie dowierzając własnym oczom. Kiedy wszedł do środka zamknęłam drzwi i podeszłam do niego.
-T-t-to co ch-ch-ciałeś ?
-Nie denerwuj się tak.-uśmiechnął się lekko- chciałem cię przeprosić za to wszystko jeszcze raz.- spuścił do dołu głowę.
-Zachowałeś się wtedy jak skończony palant ,ale widziałam co widziałam i wiem ,że to wszystko jest wina mojej siostry. Wybaczam ci...- ostatnie słowa powiedziałam cicho i przy tym też spóściłam głowe.
-Naprawdę ? Dziekuje ci.- podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy i przytulił mnie. Porzegnaliśmy się i wyszedł. Była już 21:00 więc poszłam się umyć i przebrać. Po 20 minutach byłam gotowa więc położyłam się na łóżku i słuchałam muzyki. Nie chciało mi się jej słuchać dłużej. Sciągnęłam słuchawki i usnęłam
Rano okropnie się czułam. Strasznie bolała mnie głowa, miałam katar i kaszel. Kiedy moja ciocia weszła do pokoju wystraszyła się.
-Dziewczyno, wyglądasz jak sto nieszczęść !
-Wiem ciociu., nie musisz mi o tym mówić.
-Zostajesz dzisiaj w domu.
-Dobrze.
-Ja musze wyjść na ważne spotkanie, przepraszam.
-Nic się nie stało.- uśmiechnełam się do niej.
-Możesz kogoś zaprosić jak chcesz.- odwzajemniła uśmiech.- Jejku która godzina ?! Musze lecieć papa.- został po niej tylko lekki zapach perfum. No i zostałam sama. Leżałam tak pięć minut kiedy nagle zasnęłam. Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu.
-Obudziłaś mnie !
-Sory, sory ,ale dlaczego nie ma cię w szkole martwię się. Lys też.
-Co ?- powiedziałam z niedowierzaniem w głosie.
-No powidziałam ,że ja i Lys martwimy się o ciebie. Nawet teraz stoi przy mnie i wypytuje się co ci jest.
-To powidz mu ,że czuje się okropnie. Jestem przeziębiona.
-No to nie ma gadania. Przychodze z nim odrazu do ciebie po szkole papa.
-Ale Ro...- nie dokończyłam bo się rozłączyła. Ach ta Rozalia... ale chwileczke co ona powiedziała ? Ma przyjść tutaj z Lysandrem po szkole ?! Ale oni nie mogą mnie zobaczyć w takim stanie. Poszłam się umyć i przebrać w niebieski dres. Rozczesałam włosy i związałam w wysokiego kucyka. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Chciałam zobaczyć co się dzieje w tym świecie. Po godzinie znowu zasnęłam. Tym razem ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. To byli Roza i Lysander.
-Cześć.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Cześć jak tam minął dzień?- powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
-A jakoś zleciał. Może wejdźcie bo nie będziemy rozmawiać w progu.- kiedy weszli zamknęłam drzwi i zaprowadziłam ich do salonu.
-A co tam się dzieje w naszej szkole ?
-Nic ciekawego tylko ,że Lys dzisiaj świrował bo się o ciebie martwił.
-Rozalio proszę cie przestań.- powiedział to zarużowiony na twarzy białowłosy.
-No dobrze, dobrze ,ale przyznaj ,że to prawda.
-No może trochę.- jego policzki zrobiły się czerwone.
-Może zostawmy ten temat ?-powiedziałam z zarużowionymi policzkami. Posiedzieli jeszcze półtorej godziny i poszli. Oglądałam jakąś komedię romantyczną gdy nagle zadzwonil dzwonek. Myślałam ,że to ciocia i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Nataniel
-Cześć.- powiedział to i schylił się aby mnie pocałować w policzek ,ale odsunęłam się.
-Nat, nie chce cie zarazić.- posmutniałam
-A chociaż mogę cię przytulić ?
-Na to chyba mogę się zgodzić ,ale jak będziesz chory to nie moja wina.- zaśmiałam się cicho ,a on tylko podszedł i mnie przytulił.
-Szybko wyzdrowiej bo się naprawdę o ciebie martwię księżniczko...- wyszeptał mi to do ucha a przezemnie przeszedł przyjemny dreszcz.
-To ja pójdę nie będe ci przeszkadzał.
-Szkoda...-posmutniałam i spuscilam głowe do dołu ,ale on podniósł mój podbrudek i powiedział
-Na przyjemne rzeczy trzeba czasami poczekac.- kiedy to powiedział wyszedł a ja stałam jeszcze przez chwile. Poszłam dokończyć oglądanie filmu. Kiedy się skończył poszłam do swojego pokoju. Drzwi od balkonu były otwarte więc je zamknęłam. Nagle ktoś mnie złapał i zatkał ręką buzie.
-A dlaczego to się nie chodzi do szkoły ?- poznałam już ten głos.
-Kastiel póść mnie.
-Odpowiedz mi najpierw na pytanie.
-Bo jestem chora ?
-No dobra uwieże ci ten jeden raz.
-Ciekawi mnie tylko jedno.
-Co ?
-Ile osób mnie jeszcze dzisiaj odwiedzi.
-A co nie jestem pierwszy ?
-Nie. Byli tu jeszcze Rozalia, Lysander i Nataniel. A pozatym zobacz która godzina.
-No wiesz lepiej późno niż wcale.- kiedy do mnie podszedł chciał mnie pocałować ,ale postąpiłam z nim tak samo jak z Natem.
-Co ty robisz ? Nawet nie próbuj mnie całować. Po pierwsze jestem chora ,a po drugie nie przypominasz sobie pewnej sytuacji ?
-Nie. Jakiej ?- widać było ,że tylko się ze mną droczy.
-Sam sobie ją przypomnij.
-No nie denerwuj się już o to. Przecież cię przeprosiłem.
-Kastiel ty mnie chciałeś zgwałcić !
-No dobra przepraszam cię i obiecuję ,że nigdy to się więcej nie powtórzy.- podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Chyba wiem jak masz na drugie imie...
-No mów.
-Kłopoty.
-A ja myślałem ,że powiesz pociągający.- zaśmiał się cicho.
-Nie myśl tyle bo cię główka rozboli.
-A odkiedy to pani zrobiła się taka opryskliwa ?- pocałował mnie lekko w usta ,ale się wyrwałam.
-Kastiel proszę przestań. To co tu się dzieje nie powinno mieć miejsca.
-A teraz to taka święta jesteś he he.
-Proszę idź już.
-No dobrze już pójde. Do zobaczenia jutro kotku.- uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie nazywaj mnie tak.
-No dobrze, dobrze papa.- kiedy to powiedział wyszedł przez balkon. Nie jak normalny człowiek przez drzwi tylko przez balkon. Poszłam się umyć. Położyłam się na łóżku i myślałam nad całym dzisiejszym dniem. Lys i Nat się o mnie martwią ,a Kastiel odstawia takie sceny ,że mu na mnie zależy. Gdy tak myślałam usnęłam.
----------------------------------------------------
No i napisałam dzisiaj xD Kolejny rozdział pojawi się albo jutro albo
w czwartek rano lub popołudniu poniewarz wieczorem wyjeżdżam na weekend nad morze.
Ankiete wygrał Lys. Mam prośbe do tych którzy byli za Natem. Nie denerwujcie się i czytajcie dalej
bo będą się działy różne rzeczy i może się wam spodoba C: i mam nadzieje ,że jak skończe tego bloga to będe pisać kolejnego. Też o SF ,ale będzie zupełnie inna historia i mam plany ,że zakończy się związkiem z Natem :33 papa
-Cześć. Mogę wejść ?- powiedział to jagby nigdy nic uśmiechnięty chłopak.
-T-t-tak.- powiedziałam cały czas nie dowierzając własnym oczom. Kiedy wszedł do środka zamknęłam drzwi i podeszłam do niego.
-T-t-to co ch-ch-ciałeś ?
-Nie denerwuj się tak.-uśmiechnął się lekko- chciałem cię przeprosić za to wszystko jeszcze raz.- spuścił do dołu głowę.
-Zachowałeś się wtedy jak skończony palant ,ale widziałam co widziałam i wiem ,że to wszystko jest wina mojej siostry. Wybaczam ci...- ostatnie słowa powiedziałam cicho i przy tym też spóściłam głowe.
-Naprawdę ? Dziekuje ci.- podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy i przytulił mnie. Porzegnaliśmy się i wyszedł. Była już 21:00 więc poszłam się umyć i przebrać. Po 20 minutach byłam gotowa więc położyłam się na łóżku i słuchałam muzyki. Nie chciało mi się jej słuchać dłużej. Sciągnęłam słuchawki i usnęłam
Rano okropnie się czułam. Strasznie bolała mnie głowa, miałam katar i kaszel. Kiedy moja ciocia weszła do pokoju wystraszyła się.
-Dziewczyno, wyglądasz jak sto nieszczęść !
-Wiem ciociu., nie musisz mi o tym mówić.
-Zostajesz dzisiaj w domu.
-Dobrze.
-Ja musze wyjść na ważne spotkanie, przepraszam.
-Nic się nie stało.- uśmiechnełam się do niej.
-Możesz kogoś zaprosić jak chcesz.- odwzajemniła uśmiech.- Jejku która godzina ?! Musze lecieć papa.- został po niej tylko lekki zapach perfum. No i zostałam sama. Leżałam tak pięć minut kiedy nagle zasnęłam. Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu.
-Obudziłaś mnie !
-Sory, sory ,ale dlaczego nie ma cię w szkole martwię się. Lys też.
-Co ?- powiedziałam z niedowierzaniem w głosie.
-No powidziałam ,że ja i Lys martwimy się o ciebie. Nawet teraz stoi przy mnie i wypytuje się co ci jest.
-To powidz mu ,że czuje się okropnie. Jestem przeziębiona.
-No to nie ma gadania. Przychodze z nim odrazu do ciebie po szkole papa.
-Ale Ro...- nie dokończyłam bo się rozłączyła. Ach ta Rozalia... ale chwileczke co ona powiedziała ? Ma przyjść tutaj z Lysandrem po szkole ?! Ale oni nie mogą mnie zobaczyć w takim stanie. Poszłam się umyć i przebrać w niebieski dres. Rozczesałam włosy i związałam w wysokiego kucyka. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Chciałam zobaczyć co się dzieje w tym świecie. Po godzinie znowu zasnęłam. Tym razem ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. To byli Roza i Lysander.
-Cześć.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Cześć jak tam minął dzień?- powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.
-A jakoś zleciał. Może wejdźcie bo nie będziemy rozmawiać w progu.- kiedy weszli zamknęłam drzwi i zaprowadziłam ich do salonu.
-A co tam się dzieje w naszej szkole ?
-Nic ciekawego tylko ,że Lys dzisiaj świrował bo się o ciebie martwił.
-Rozalio proszę cie przestań.- powiedział to zarużowiony na twarzy białowłosy.
-No dobrze, dobrze ,ale przyznaj ,że to prawda.
-No może trochę.- jego policzki zrobiły się czerwone.
-Może zostawmy ten temat ?-powiedziałam z zarużowionymi policzkami. Posiedzieli jeszcze półtorej godziny i poszli. Oglądałam jakąś komedię romantyczną gdy nagle zadzwonil dzwonek. Myślałam ,że to ciocia i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Nataniel
-Cześć.- powiedział to i schylił się aby mnie pocałować w policzek ,ale odsunęłam się.
-Nat, nie chce cie zarazić.- posmutniałam
-A chociaż mogę cię przytulić ?
-Na to chyba mogę się zgodzić ,ale jak będziesz chory to nie moja wina.- zaśmiałam się cicho ,a on tylko podszedł i mnie przytulił.
-Szybko wyzdrowiej bo się naprawdę o ciebie martwię księżniczko...- wyszeptał mi to do ucha a przezemnie przeszedł przyjemny dreszcz.
-To ja pójdę nie będe ci przeszkadzał.
-Szkoda...-posmutniałam i spuscilam głowe do dołu ,ale on podniósł mój podbrudek i powiedział
-Na przyjemne rzeczy trzeba czasami poczekac.- kiedy to powiedział wyszedł a ja stałam jeszcze przez chwile. Poszłam dokończyć oglądanie filmu. Kiedy się skończył poszłam do swojego pokoju. Drzwi od balkonu były otwarte więc je zamknęłam. Nagle ktoś mnie złapał i zatkał ręką buzie.
-A dlaczego to się nie chodzi do szkoły ?- poznałam już ten głos.
-Kastiel póść mnie.
-Odpowiedz mi najpierw na pytanie.
-Bo jestem chora ?
-No dobra uwieże ci ten jeden raz.
-Ciekawi mnie tylko jedno.
-Co ?
-Ile osób mnie jeszcze dzisiaj odwiedzi.
-A co nie jestem pierwszy ?
-Nie. Byli tu jeszcze Rozalia, Lysander i Nataniel. A pozatym zobacz która godzina.
-No wiesz lepiej późno niż wcale.- kiedy do mnie podszedł chciał mnie pocałować ,ale postąpiłam z nim tak samo jak z Natem.
-Co ty robisz ? Nawet nie próbuj mnie całować. Po pierwsze jestem chora ,a po drugie nie przypominasz sobie pewnej sytuacji ?
-Nie. Jakiej ?- widać było ,że tylko się ze mną droczy.
-Sam sobie ją przypomnij.
-No nie denerwuj się już o to. Przecież cię przeprosiłem.
-Kastiel ty mnie chciałeś zgwałcić !
-No dobra przepraszam cię i obiecuję ,że nigdy to się więcej nie powtórzy.- podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Chyba wiem jak masz na drugie imie...
-No mów.
-Kłopoty.
-A ja myślałem ,że powiesz pociągający.- zaśmiał się cicho.
-Nie myśl tyle bo cię główka rozboli.
-A odkiedy to pani zrobiła się taka opryskliwa ?- pocałował mnie lekko w usta ,ale się wyrwałam.
-Kastiel proszę przestań. To co tu się dzieje nie powinno mieć miejsca.
-A teraz to taka święta jesteś he he.
-Proszę idź już.
-No dobrze już pójde. Do zobaczenia jutro kotku.- uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie nazywaj mnie tak.
-No dobrze, dobrze papa.- kiedy to powiedział wyszedł przez balkon. Nie jak normalny człowiek przez drzwi tylko przez balkon. Poszłam się umyć. Położyłam się na łóżku i myślałam nad całym dzisiejszym dniem. Lys i Nat się o mnie martwią ,a Kastiel odstawia takie sceny ,że mu na mnie zależy. Gdy tak myślałam usnęłam.
----------------------------------------------------
No i napisałam dzisiaj xD Kolejny rozdział pojawi się albo jutro albo
w czwartek rano lub popołudniu poniewarz wieczorem wyjeżdżam na weekend nad morze.
Ankiete wygrał Lys. Mam prośbe do tych którzy byli za Natem. Nie denerwujcie się i czytajcie dalej
bo będą się działy różne rzeczy i może się wam spodoba C: i mam nadzieje ,że jak skończe tego bloga to będe pisać kolejnego. Też o SF ,ale będzie zupełnie inna historia i mam plany ,że zakończy się związkiem z Natem :33 papa
Postacie cz.2
Hej. Jest to kolejna część postaci ;3 Jest ich dokladnie cztery.
Justin
---------------------------------------------
No i koniec. Chyba już każdy wie o co chodzi ;3
Następny rozdział pojawi się jutro albo dzisiaj. Zobacze jak się wyrobię. papa ;3
Daniel
Jest to kuzyn Zuzy. Ma sklep muzyczny. Jest dobrym kumplem Justina, Lysandra i Kastiela
chociaż nie są w tym samym wieku. Ma dziewczyne - Jazzmyn. Jest bardzo opiekuńczy.
Czasami nawet za bardzo...
Justin
Były chłopak Zuzy. Zerwali dlatego poniewarz on nie był wobec niej wierny (ale
to nie była jego wina).Jest przebojowym i przystojnym chłopakiem...
Jazzmyn
Jest dziewczyną Daniela. Wie co się stało pomiędzy Zuzą ,a Justinem.
Chciałaby jej jakoś pomóc ,ale nie wie jak. Kocha oglądać horrory lecz
ma mały problem... Daniel za nimi nie przepada i nie mogą razem ich oglądać...
Patti
Jest siostrą Zuzy. Miały bardzo dobry kontakt ,ale po tym co Patti zrobiła swojej siostrze, Zuza postanowiła ,że jej nie wybaczy. Mówiła ,że wszystko jest dobrze ,żeby o tym zapomniała ,ale ona wie co widziała...
Następny rozdział pojawi się jutro albo dzisiaj. Zobacze jak się wyrobię. papa ;3
sobota, 9 sierpnia 2014
Rozdział 8
Ubrałam krótkie jeansowe szorty i do tego cieliste rajstopy. Fioletową bluze z kapturem i moje ukochane czarne trampki. Była dopiero 17:30 wiec uznałam ,że zadzwonie do Rozalii i jej o tym opowiem bo jeszcze nic nie wie.
-Hej.
-No cześć. Co chcesz ?
-Chce ci cos powiedziec.
-Mów.
-Więc za 15 minut wychodze bo Nat napisał do mnie i mamy się spotkać w parku.
-Ho,ho. To gratuluje i życze miłej zabawy.
-Hehe, dzięki.- pogadałyśmy jeszcze troche i musiałam wychodzić. Zabrałam klucze, telefon i wyszłam. Przyjemny wietrzyk muskał moje policzki. Ptaki śpiewały i liście spadały z drzew. Było widać ,że to jesień. Gdy szłam zobaczyłam w oddali jakąś postać. Podeszłam bliżej. To był blondyn, trzymał coś w ręku.
-Cześć.- powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Cześć. Strasznie cię przepraszam za to co się stało. Nie mogłem nic zrobić. Wybacz mi.- wręczył mi bukiet pięknych róż.
-Skąd wiedziałeś ,że kocham róże ?
-Przeczucie.
-Smutno mi było kiedy cię z nią zobaczyłam.- pierwsza łza poleciała mi po policzku.
-Przepraszam.-wyszeptał mi do ucha i ztarł tą samotnie podążającą łze. Przytuliłam się do niego. Tak ładnie pachniał...
-Chodźmy gdzieś usiąść.- złapał mnie za ręke. Nie opierałam się. Kiedy usiedliśmy na ławce puścił moją ręke i nastała chwila ciszy. Nagle blondyn objął mnie ramieniem i patrzeliśmy sobie w oczy. Było pięknie. Przysunął się bliżej mnie i nasze twarze dzieliło pare centymetrów...po chwili nasze usta połączyły się. Było tak pięknie... ,ale wszystko co jest piękne szybko się kończy...
-A co tu się dzieje ?!- to była ta brązowowłosa małpa !
-Melania co ty wyprawiasz !?- kiedy oderwaliśmy się od siebie Nat wstał i podszedł do niej.
-Nakryłam was na gorącym uczynku ,a czekałam na powtórke z dzisiejszych zdażeń u ciebie w pokoju Nat- uśmiechnęła się łobuzersko do chłopaka. Nie wytrzymałam. Chciałam do niej podejść ,ale blondyn mnie zatrzymał. I dobrze bo bym jej te kłaki z głowy powyrywała.
-Prosze cię idź stąd i nie wtrącaj się w moje życie.- powiedział to do niej z wyraźnym poirytowaniem w głosie.
-Tylko mi nie mów ,że coś między wami jest haha.
-Nie twoja sprawa.
-No dobrze już ide ,a z tobą się jeszcze policze.- powiedziała to i poszła.
-Ona zawsze musi się wtrącać w moje życie. Mówiłem jej sto razy ,że mnie nie interesuje. Nawet jej nie lubie ,a ona odstawia takie sceny...- widać było ,że jest wyraźnie poirytowany. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Nie przejmuj się nią. Jest tylko jedną osobą z milionów innych ludzi.- uśmiechnęłam się
-Dzieki.- odwzajemnił uśmiech.- Odprowadzić cię do domu ?
-Z przyjemnością.- szliśmy tak i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Naprawde przyjemnie mi się z nim rozmawia. Po 15 minutach doszliśmy pod mój dom.
-Papa.- przytuliłam go trzymając cały czas bukiet róż w rękach.
-Papa i do jutra.- wyszeptał mi to do ucha i pocałował w czoło. Kiedy weszłam do domu moja ciocia czytała coś. Przywitałam się z nią i poszłam nalać wody do wazonu.
-Zuzia chodź tu musimy porozmawiać.
-Dobrze już ide.- usiadłam obok niej na białej kanapie.
-Co ?
-Wiem ,że mieszkasz tu krótko ,ale musisz się przeprowadzić do swojego kuzyna Daniela.
-Co ? Dlaczego ?
-Wiesz moja praca jest dość ciężka i wymaga wielu wyjazdów ,a ja nie chce abyś cały czas siedziała sama w domu.
-Ale ciociu ja sobie przecież daje rade.
-Nie. To już jest postanowione. Zamieszkasz razem z nim.
-No dobrze. Kiedy mam już u niego być ?
- Za dwa dni jade na następne spotkanie więc bądź już gotowa.
-No dobrze, dobranoc.- podreptałam do mojego pokoju ze smutkiem na twarzy. Moja ciocia to była pierwsza osoba która mnie chciała przygarnąć pod swój dach, ale z moim kuzynem dogadywałam się też bardzo dobrze więc nie miałam co narzekać. Umyłam się i założyłam piżame. Po tych wszystkich zdażeniach usnęłam odrazu.
Ta pogoda naprawde jest jakaś nie poukładana. Wczoraj było w miare ciepło ,a dzisiaj pada deszcz i jest strasznie zimno. Ubrałam czarne rurki, biały top, czarny płaszcz i czarne baletki. Miałam rozpuszczone włosy i tylko wytuszowane rzęsy. Kiedy doszłam do szkoły ktoś pociągnął mnie tak mocno za ręke ,że prawie upadłam.
-Mówiłam ,że prędzej czy później się policzymy.
-Co ty chcesz mi zrobić ?!- to była Melania! Przypchnęła mnie do ściany.
-Odwal się od Natusia on jest mój ! - kiedy to powiedziała podniosła ręke i uderzyła mnie w twarz. Nie upadłam ,ale popchnęła mnie i zaryłam twarzą w glebę. Gdy kopała mnie w brzuch zaczęłam tracić przytomność usłyszałam tylko kroki w naszą stronę...
..Nataniel..
Usłyszałem jakiś dzwięk w krzakach. Gdy tam podszedłem zobaczyłem ,że to Melania która...kopie w brzuch Zuze ! Podbiegłem do nich odrazu.
-Melania czy tobie do reszty odbiło ?!
-Teraz już nam nie będzie przeszkadzać.- zaczęła się do mnie przystawiać ,ale ją odepchnąłem. Czy ona jest normalna ?!
-Opanuj się kobieto! Ona mogła przez ciebie umrzeć!
-Nie przejmuj się nią. Ja tu jestem.
-Odwal się odemnie! Teraz ide ją zanieść zdala od ciebie.
-No to idź!- Nie słuchałem jej. Wziąłem tą biedną dziewczynę na ręce i zaniosłem do pokoju gospodarzy. Miała podbite oko i pełno siniaków na brzuchu. Położyłem ją na kanapie i pobiegłem po dyrektorke. Gdy ją zobaczyła nie wiedziała co powiedzieć. Wytłumaczyłem jej ,że to wszystko wina Melani ,a dyrektorka uznała ,że ją zawiesi. Kiedy wyszła poszedłem po pielęgniarkę. Powiedziała ,że to nic poważnego i za tydzień śladu po nich nie będzie. Ulżyło mi. Usiadłem koło niej i położyłem jej głowe na swoich kolanach.
-Kocham cię.- powiedziałem to cicho. Dobrze ,że była nie przytomna...
..Zuza..
Na mojej twarzy czułam przyjemne ciepło. Kiedy otworzyłam oczy spostrzegłam ,że to ręka Nataniela.
-Widze ,że się już obudziłaś.- uśmiechnął się a ja to odwzajemniłam.
-Co się stało ?
-Melania...
-Acha już nie musisz dokańczać.
-Dobrze ,że to nic poważnego.- kiedy to powiedział podniósł moją głowę i pocałował w czoło. Leżałam tak na jego kolanach jeszcze chwile i powiedziałam ,że pójde już na lekcje.
-Nie. Dyrektorka powiedziała ,że mam cię odprowadzić do domu bo w takim stanie nie możesz siedzieć w szkole.
-Ok. No to chodźmy.- gdy to powiedziałam ubraliśmy kurtki i szliśmy w stronę mojego domu. Przez droge o niczym nie rozmawialiśmy. Kiedy doszliśmy pod mój dom przytuliłam się do blondyna ,a on powiedział
-Nie pozwole ,żeby ci się coś stało.- kiedy to powiedział pocałował mnie lekko w usta i poszedł. Kiedy weszłam do domu, cioci nie było. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać film. Po godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich aby je otworzyć. Moim oczom ukazał się...
-Justin ?!
-------------------------------------------
Noi łapajcie kolejny rozdziałek ;* Trochę kitowy według mnie ;=;
Czekajcie na następny rozdział i drugą część postaci bo pojawią się
nowe ♥ papa ;3
-Hej.
-No cześć. Co chcesz ?
-Chce ci cos powiedziec.
-Mów.
-Więc za 15 minut wychodze bo Nat napisał do mnie i mamy się spotkać w parku.
-Ho,ho. To gratuluje i życze miłej zabawy.
-Hehe, dzięki.- pogadałyśmy jeszcze troche i musiałam wychodzić. Zabrałam klucze, telefon i wyszłam. Przyjemny wietrzyk muskał moje policzki. Ptaki śpiewały i liście spadały z drzew. Było widać ,że to jesień. Gdy szłam zobaczyłam w oddali jakąś postać. Podeszłam bliżej. To był blondyn, trzymał coś w ręku.
-Cześć.- powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Cześć. Strasznie cię przepraszam za to co się stało. Nie mogłem nic zrobić. Wybacz mi.- wręczył mi bukiet pięknych róż.
-Skąd wiedziałeś ,że kocham róże ?
-Przeczucie.
-Smutno mi było kiedy cię z nią zobaczyłam.- pierwsza łza poleciała mi po policzku.
-Przepraszam.-wyszeptał mi do ucha i ztarł tą samotnie podążającą łze. Przytuliłam się do niego. Tak ładnie pachniał...
-Chodźmy gdzieś usiąść.- złapał mnie za ręke. Nie opierałam się. Kiedy usiedliśmy na ławce puścił moją ręke i nastała chwila ciszy. Nagle blondyn objął mnie ramieniem i patrzeliśmy sobie w oczy. Było pięknie. Przysunął się bliżej mnie i nasze twarze dzieliło pare centymetrów...po chwili nasze usta połączyły się. Było tak pięknie... ,ale wszystko co jest piękne szybko się kończy...
-A co tu się dzieje ?!- to była ta brązowowłosa małpa !
-Melania co ty wyprawiasz !?- kiedy oderwaliśmy się od siebie Nat wstał i podszedł do niej.
-Nakryłam was na gorącym uczynku ,a czekałam na powtórke z dzisiejszych zdażeń u ciebie w pokoju Nat- uśmiechnęła się łobuzersko do chłopaka. Nie wytrzymałam. Chciałam do niej podejść ,ale blondyn mnie zatrzymał. I dobrze bo bym jej te kłaki z głowy powyrywała.
-Prosze cię idź stąd i nie wtrącaj się w moje życie.- powiedział to do niej z wyraźnym poirytowaniem w głosie.
-Tylko mi nie mów ,że coś między wami jest haha.
-Nie twoja sprawa.
-No dobrze już ide ,a z tobą się jeszcze policze.- powiedziała to i poszła.
-Ona zawsze musi się wtrącać w moje życie. Mówiłem jej sto razy ,że mnie nie interesuje. Nawet jej nie lubie ,a ona odstawia takie sceny...- widać było ,że jest wyraźnie poirytowany. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Nie przejmuj się nią. Jest tylko jedną osobą z milionów innych ludzi.- uśmiechnęłam się
-Dzieki.- odwzajemnił uśmiech.- Odprowadzić cię do domu ?
-Z przyjemnością.- szliśmy tak i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Naprawde przyjemnie mi się z nim rozmawia. Po 15 minutach doszliśmy pod mój dom.
-Papa.- przytuliłam go trzymając cały czas bukiet róż w rękach.
-Papa i do jutra.- wyszeptał mi to do ucha i pocałował w czoło. Kiedy weszłam do domu moja ciocia czytała coś. Przywitałam się z nią i poszłam nalać wody do wazonu.
-Zuzia chodź tu musimy porozmawiać.
-Dobrze już ide.- usiadłam obok niej na białej kanapie.
-Co ?
-Wiem ,że mieszkasz tu krótko ,ale musisz się przeprowadzić do swojego kuzyna Daniela.
-Co ? Dlaczego ?
-Wiesz moja praca jest dość ciężka i wymaga wielu wyjazdów ,a ja nie chce abyś cały czas siedziała sama w domu.
-Ale ciociu ja sobie przecież daje rade.
-Nie. To już jest postanowione. Zamieszkasz razem z nim.
-No dobrze. Kiedy mam już u niego być ?
- Za dwa dni jade na następne spotkanie więc bądź już gotowa.
-No dobrze, dobranoc.- podreptałam do mojego pokoju ze smutkiem na twarzy. Moja ciocia to była pierwsza osoba która mnie chciała przygarnąć pod swój dach, ale z moim kuzynem dogadywałam się też bardzo dobrze więc nie miałam co narzekać. Umyłam się i założyłam piżame. Po tych wszystkich zdażeniach usnęłam odrazu.
Ta pogoda naprawde jest jakaś nie poukładana. Wczoraj było w miare ciepło ,a dzisiaj pada deszcz i jest strasznie zimno. Ubrałam czarne rurki, biały top, czarny płaszcz i czarne baletki. Miałam rozpuszczone włosy i tylko wytuszowane rzęsy. Kiedy doszłam do szkoły ktoś pociągnął mnie tak mocno za ręke ,że prawie upadłam.
-Mówiłam ,że prędzej czy później się policzymy.
-Co ty chcesz mi zrobić ?!- to była Melania! Przypchnęła mnie do ściany.
-Odwal się od Natusia on jest mój ! - kiedy to powiedziała podniosła ręke i uderzyła mnie w twarz. Nie upadłam ,ale popchnęła mnie i zaryłam twarzą w glebę. Gdy kopała mnie w brzuch zaczęłam tracić przytomność usłyszałam tylko kroki w naszą stronę...
..Nataniel..
Usłyszałem jakiś dzwięk w krzakach. Gdy tam podszedłem zobaczyłem ,że to Melania która...kopie w brzuch Zuze ! Podbiegłem do nich odrazu.
-Melania czy tobie do reszty odbiło ?!
-Teraz już nam nie będzie przeszkadzać.- zaczęła się do mnie przystawiać ,ale ją odepchnąłem. Czy ona jest normalna ?!
-Opanuj się kobieto! Ona mogła przez ciebie umrzeć!
-Nie przejmuj się nią. Ja tu jestem.
-Odwal się odemnie! Teraz ide ją zanieść zdala od ciebie.
-No to idź!- Nie słuchałem jej. Wziąłem tą biedną dziewczynę na ręce i zaniosłem do pokoju gospodarzy. Miała podbite oko i pełno siniaków na brzuchu. Położyłem ją na kanapie i pobiegłem po dyrektorke. Gdy ją zobaczyła nie wiedziała co powiedzieć. Wytłumaczyłem jej ,że to wszystko wina Melani ,a dyrektorka uznała ,że ją zawiesi. Kiedy wyszła poszedłem po pielęgniarkę. Powiedziała ,że to nic poważnego i za tydzień śladu po nich nie będzie. Ulżyło mi. Usiadłem koło niej i położyłem jej głowe na swoich kolanach.
-Kocham cię.- powiedziałem to cicho. Dobrze ,że była nie przytomna...
..Zuza..
Na mojej twarzy czułam przyjemne ciepło. Kiedy otworzyłam oczy spostrzegłam ,że to ręka Nataniela.
-Widze ,że się już obudziłaś.- uśmiechnął się a ja to odwzajemniłam.
-Co się stało ?
-Melania...
-Acha już nie musisz dokańczać.
-Dobrze ,że to nic poważnego.- kiedy to powiedział podniósł moją głowę i pocałował w czoło. Leżałam tak na jego kolanach jeszcze chwile i powiedziałam ,że pójde już na lekcje.
-Nie. Dyrektorka powiedziała ,że mam cię odprowadzić do domu bo w takim stanie nie możesz siedzieć w szkole.
-Ok. No to chodźmy.- gdy to powiedziałam ubraliśmy kurtki i szliśmy w stronę mojego domu. Przez droge o niczym nie rozmawialiśmy. Kiedy doszliśmy pod mój dom przytuliłam się do blondyna ,a on powiedział
-Nie pozwole ,żeby ci się coś stało.- kiedy to powiedział pocałował mnie lekko w usta i poszedł. Kiedy weszłam do domu, cioci nie było. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać film. Po godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich aby je otworzyć. Moim oczom ukazał się...
-Justin ?!
-------------------------------------------
Noi łapajcie kolejny rozdziałek ;* Trochę kitowy według mnie ;=;
Czekajcie na następny rozdział i drugą część postaci bo pojawią się
nowe ♥ papa ;3
wtorek, 5 sierpnia 2014
Rozdział 7
Do szkoły przyszłam spóźniona bo mój najwspanialszy na świecie budzik nie zadzwonił. Przeprosiłam nauczycielke i uśadłam na swoim miejscu obok Rozy.
-Dlaczego się spóźniłaś ?
-Mój budzik nie zadzwonił.
-Acha. Mam dla ciebie wiadomość. Powiem ci po lekcji.
-Ok.- przez reszte lekcji nie myślałam o niczym innym tylko o tej wiadomości od Rozalii. Kiedy lekcje się skończyły wyszliśmy z sali a moja przyjaciółka pociągneła mnie za sobą na koniec korytarza.
-Za dwa tygodnie jest Halloween, a moi rodzice wyjeżdżają i pozwolili mi użądzić impreze. Chcesz przyjść ?
-Ty się jeszcze pytasz ?
-Tylko jest jeden mały szczegół...
-Jaki ?
-Na tą impreze trzeba przyjść z kimś...
-Co ?
-No to ,że musisz kogoś zaprosić albo ktoś ciebie.
-A kogo jeszcze o tym poinformowałaś ?
-Irys, Violette, Armina, Kastiela, Nataniela, Lysandra i jeszcze pare innych osób.
-Acha. To czyli mam kogoś z nich zaprosić ?
-No fajnie by było.- gdy to powiedziała odeszła z uśmiechem na ustach. Nie wiem kogo zaprosze kto pierwszy ten lepszy. Miałam wielką ochotę porozmawiać z Natem więc poszłam do pokju gospodarzy. Kiedy tam weszłam zobaczyłam jakąś brązowowłosą lalę która...obsciskuje się z Natanielem ! Byłam wściekła ,ale też czułam ,że coś we mnie pękło. Wybiegłam stamtąd z płaczem. Jak on mógł mi to zrobić ?!
Pozwolił abym się w nim zauroczyła ,a teraz robi coś takiego. Nawet nic nie powiedział, nic nie zrobił. Kiedy biegłam tak korytarzem wpadłam na Armina.
-Jejku co ci sie stało?
-Armin powiedz mi dlaczego życie jest takie okrótne ?
-Nie zawsze jest takie.- nieporadnie pogłaskał mnie po głowie.
-Zuza ?- usłyszałam ,że ktoś za mną stoi ,ale teraz mnie to nie obchodziła tak bezpiecznie czułam się w objęciach czarnowłosego. Po chwili zdałam sobie sprawe ,że to był Lys. Armin powiedział mu ,że ktoś mi coś zrobił ,ale nie wiedział dokładnie o co chodziło. Białowłosy wziął mnie za ręke a ja pożegnałam się z Arminem. Poszłam z nim na klatkę schodową i powiedziałam o co chodzi.
-Nie przejmuj się nim ja tu jestem.- powiedział to gładząc mnie po policzku.
-Dziekuje.- wyszeptałam ,a on przytulił mnie jeszcze mocniej. Było mi naprawde dobrze w jego ramionach ,a jego perfumy jeszcze bardziej to podkreślały. Kiedy odkleiłam się od niego powiedział ,że odprowadzi mnie do klasy. Kiedy już doszliśmy pocałował mnie w policzek i poszedł w swoją stronę. Podeszła do Rozalii.
-Dziewczyno co ci się stało ? Dlaczego płakałaś ?
-Opowiem ci wszystko. Chciałam porozmawiać z Natanielem ,ale gdy weszłam do pokoju gospodarzy zobaczyłam jak całuje się z jakąś dziewczyną.- po policzkach znowu popłyneły mi łzy.
-Cooo ?! O nie. Nie będzie cie tak traktował ide z nim porozmawiać.
..Rozalia..
Jak można tak potraktować dziewczyne ?! Zdenerwował mnie. Musze z nim porozmawiać. Nawet nie zapukałam tylko weszłam do pokoju gospodarzy. Miałam szczęście bo Nataniel siedział przy swoim biurku i coś pisał.
-I co zrobiłeś ?!
-O co ci chodzi ?
-Jak mogłeś tak potraktować dziewczynę która cie naprawde lubi ?! Straciłes ją ! Jak chcesz coś jeszcze z tym coś zrobic to leć do niej z kwiatami i ją przeprzaszaj bo w innym przypadku nie ręcze za siebie.
-Ale to nie moja wina ,że Melania się na mnie rzuciła. Nic nie mogłem zrobić.
-Jeśl chcesz coś z tym zrobić to ją przepraszaj i sie módl żeby ci przebaczyła.
-Chyba tak zrobie...
-Nie chyba tylko napewno.- Kiedy to powiedziałam wyszłam trzaskając drzwiami. Mam nadzieje ,że przemuwiłam mu do rozsądku ,a jak nie to tak mu nagadam ,że sie nie pozbiera. Nie można tak traktować dziewczyny.
..Zuza..
-I co ?- powiedziałam to do Rozy ktora przyszła lekko zdenerwowana.
-Zobaczysz.- uśmiechnęła się do mnie. O co jej chodzi ? Na lekcji patrzyłam cały czas na blondyna który nie zwracał uwagi na nauczyciela tylko pisał coś w zeszycie. Może jest mu głupio ? Może powinnam z nim pogadać... Nie ! On musi pierwszy to zrobić. Po lekcji wpadłam na Lysa. Zastanawiałam się czy go nie zaprosic. Chyba to zrobie bo ktoś mi go sprzątnie sprzed nosa.
-Lys mam pytanie.
-Hmm ?
-Chcesz pójść ze mną na imprezę do Rozy ?
-Bardzo bym chciał ,ale wtedy musze jechać do rodziny. Przepraszam.- posmutniał
-Nic nie szkodzi.- uśmiechnełam się i wtuliłam się w niego. Co prawda było mi smutno ,ale ma wazniejsze sprawy na głowie.
-Jesteś taka wyrozumiała.- odwzajemnił uśmiech- Ale może chcesz abym cie odprowadził po lekcjach ?
-Z wielką przyjemnoscią.
-No to papa.
-Papa.- poszłam na lekcje. Nat cały czas był wpatrzony w swój zeszyt. Szkoda ,że nic nie powiedział. Kiedy lekcje się skończyły czekałam na dziedzińcu na białowłosego.
-Już jestem.- podszedł do mnie Lys i pocałował w policzek.
-No to idziemy ?
-Yhy.- szliśmy i rozmawialiśmy na neutralne tematy. Kiedy doszliśmy pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Nagle zadzwonił mój telefon. SMS od... Nataniela ? Skąd on miał mój numer ?
" O osiemnastej w parku. Mam dla ciebie niespodzianke. Nataniel. "
Ciekawe co to będzie ? Nie moge się doczekać...
-------------------------------------------------
No i kolejny rozdział. Mam nadzieje ,że się podobał i czekajcie na następny rozdział.
Jednym słowem będzie się działo. Jutro wyjeżdżam nad jezioro na dwa dni więc
czekajcie papa ;33
P.S. Ankieta kończy się za cztery dni ;3
-Dlaczego się spóźniłaś ?
-Mój budzik nie zadzwonił.
-Acha. Mam dla ciebie wiadomość. Powiem ci po lekcji.
-Ok.- przez reszte lekcji nie myślałam o niczym innym tylko o tej wiadomości od Rozalii. Kiedy lekcje się skończyły wyszliśmy z sali a moja przyjaciółka pociągneła mnie za sobą na koniec korytarza.
-Za dwa tygodnie jest Halloween, a moi rodzice wyjeżdżają i pozwolili mi użądzić impreze. Chcesz przyjść ?
-Ty się jeszcze pytasz ?
-Tylko jest jeden mały szczegół...
-Jaki ?
-Na tą impreze trzeba przyjść z kimś...
-Co ?
-No to ,że musisz kogoś zaprosić albo ktoś ciebie.
-A kogo jeszcze o tym poinformowałaś ?
-Irys, Violette, Armina, Kastiela, Nataniela, Lysandra i jeszcze pare innych osób.
-Acha. To czyli mam kogoś z nich zaprosić ?
-No fajnie by było.- gdy to powiedziała odeszła z uśmiechem na ustach. Nie wiem kogo zaprosze kto pierwszy ten lepszy. Miałam wielką ochotę porozmawiać z Natem więc poszłam do pokju gospodarzy. Kiedy tam weszłam zobaczyłam jakąś brązowowłosą lalę która...obsciskuje się z Natanielem ! Byłam wściekła ,ale też czułam ,że coś we mnie pękło. Wybiegłam stamtąd z płaczem. Jak on mógł mi to zrobić ?!
Pozwolił abym się w nim zauroczyła ,a teraz robi coś takiego. Nawet nic nie powiedział, nic nie zrobił. Kiedy biegłam tak korytarzem wpadłam na Armina.
-Jejku co ci sie stało?
-Armin powiedz mi dlaczego życie jest takie okrótne ?
-Nie zawsze jest takie.- nieporadnie pogłaskał mnie po głowie.
-Zuza ?- usłyszałam ,że ktoś za mną stoi ,ale teraz mnie to nie obchodziła tak bezpiecznie czułam się w objęciach czarnowłosego. Po chwili zdałam sobie sprawe ,że to był Lys. Armin powiedział mu ,że ktoś mi coś zrobił ,ale nie wiedział dokładnie o co chodziło. Białowłosy wziął mnie za ręke a ja pożegnałam się z Arminem. Poszłam z nim na klatkę schodową i powiedziałam o co chodzi.
-Nie przejmuj się nim ja tu jestem.- powiedział to gładząc mnie po policzku.
-Dziekuje.- wyszeptałam ,a on przytulił mnie jeszcze mocniej. Było mi naprawde dobrze w jego ramionach ,a jego perfumy jeszcze bardziej to podkreślały. Kiedy odkleiłam się od niego powiedział ,że odprowadzi mnie do klasy. Kiedy już doszliśmy pocałował mnie w policzek i poszedł w swoją stronę. Podeszła do Rozalii.
-Dziewczyno co ci się stało ? Dlaczego płakałaś ?
-Opowiem ci wszystko. Chciałam porozmawiać z Natanielem ,ale gdy weszłam do pokoju gospodarzy zobaczyłam jak całuje się z jakąś dziewczyną.- po policzkach znowu popłyneły mi łzy.
-Cooo ?! O nie. Nie będzie cie tak traktował ide z nim porozmawiać.
..Rozalia..
Jak można tak potraktować dziewczyne ?! Zdenerwował mnie. Musze z nim porozmawiać. Nawet nie zapukałam tylko weszłam do pokoju gospodarzy. Miałam szczęście bo Nataniel siedział przy swoim biurku i coś pisał.
-I co zrobiłeś ?!
-O co ci chodzi ?
-Jak mogłeś tak potraktować dziewczynę która cie naprawde lubi ?! Straciłes ją ! Jak chcesz coś jeszcze z tym coś zrobic to leć do niej z kwiatami i ją przeprzaszaj bo w innym przypadku nie ręcze za siebie.
-Ale to nie moja wina ,że Melania się na mnie rzuciła. Nic nie mogłem zrobić.
-Jeśl chcesz coś z tym zrobić to ją przepraszaj i sie módl żeby ci przebaczyła.
-Chyba tak zrobie...
-Nie chyba tylko napewno.- Kiedy to powiedziałam wyszłam trzaskając drzwiami. Mam nadzieje ,że przemuwiłam mu do rozsądku ,a jak nie to tak mu nagadam ,że sie nie pozbiera. Nie można tak traktować dziewczyny.
..Zuza..
-I co ?- powiedziałam to do Rozy ktora przyszła lekko zdenerwowana.
-Zobaczysz.- uśmiechnęła się do mnie. O co jej chodzi ? Na lekcji patrzyłam cały czas na blondyna który nie zwracał uwagi na nauczyciela tylko pisał coś w zeszycie. Może jest mu głupio ? Może powinnam z nim pogadać... Nie ! On musi pierwszy to zrobić. Po lekcji wpadłam na Lysa. Zastanawiałam się czy go nie zaprosic. Chyba to zrobie bo ktoś mi go sprzątnie sprzed nosa.
-Lys mam pytanie.
-Hmm ?
-Chcesz pójść ze mną na imprezę do Rozy ?
-Bardzo bym chciał ,ale wtedy musze jechać do rodziny. Przepraszam.- posmutniał
-Nic nie szkodzi.- uśmiechnełam się i wtuliłam się w niego. Co prawda było mi smutno ,ale ma wazniejsze sprawy na głowie.
-Jesteś taka wyrozumiała.- odwzajemnił uśmiech- Ale może chcesz abym cie odprowadził po lekcjach ?
-Z wielką przyjemnoscią.
-No to papa.
-Papa.- poszłam na lekcje. Nat cały czas był wpatrzony w swój zeszyt. Szkoda ,że nic nie powiedział. Kiedy lekcje się skończyły czekałam na dziedzińcu na białowłosego.
-Już jestem.- podszedł do mnie Lys i pocałował w policzek.
-No to idziemy ?
-Yhy.- szliśmy i rozmawialiśmy na neutralne tematy. Kiedy doszliśmy pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Nagle zadzwonił mój telefon. SMS od... Nataniela ? Skąd on miał mój numer ?
" O osiemnastej w parku. Mam dla ciebie niespodzianke. Nataniel. "
Ciekawe co to będzie ? Nie moge się doczekać...
-------------------------------------------------
No i kolejny rozdział. Mam nadzieje ,że się podobał i czekajcie na następny rozdział.
Jednym słowem będzie się działo. Jutro wyjeżdżam nad jezioro na dwa dni więc
czekajcie papa ;33
P.S. Ankieta kończy się za cztery dni ;3
Subskrybuj:
Posty (Atom)