piątek, 31 października 2014

Specjalny rozdział Halloweenowy

Chciałam jeszcze na początku powiedzieć ,że ten "rozdział" jest specjalny i będzie w nim np. Kentin ,a w moim opowiadaniu go nie ma. Jednym słowem będą to postacie z eventu Halloweenowego 2013. Dam zdjęcia ;3. Mam nadzieje ,że się spodoba ;* Mam jeszcze takie pytanie. Czy tylko mi Lys kojarzy się z wampirem ? :D
Taką sukienke ma nasza bohaterka (to jest ta sama bohaterka co jest głównej histori ;3)


 






---------------------------------------------------------------------------------
Akcja dzieje się w dzień Halloween. Zuza wraz z całą ekipą czyli Rozalią,Leo, Lysem, Natem, Kasem, Arminem i Kentinem poszli do starego, opuszczonego domu na skraju miasta. Rozalia uznała ,że tam nie wejdzie bo się za bardzo boi wiec zostala na zewnątrz z Leo ,a reszta weszła do środka...



Obudziłam się na trawie w lesie. Obejrzałam się za siebie i na boki. Nikogo nie widziałam, tylko las. Byłam ubrana w czarno-biało sukienkę z kokardkami i falbankami, czarne buty do kolan na koturnie i biało-czarne rajstopy w pasy. Moje włosy były spięte w dwa kucyki i zamiast gumek do włosów miały czarną i białą kokardę. Uznałam ,że nie będe tak tu siedzieć i czekać więc poszłam przed siebie. Było ciemno ,a ja nic nie widziałam wiec musiałam bardzo uważać aby o nic sie nie potknąć. Lecz ,że jestem straszną niezdarą wpadłam w dziure. Zaczęłam spadać coraz głębiej i głębiej. Krzyczałam. Zobaczyłam światło. Dostrzegłam też ,że zbliżam się powoli w stronę ziemi. Myślałąm ,że to już koniec bo przecież upadek z takiej wysokości jest śmiertelny. Zamknęłam oczy przygotowując się na upadek. Lecz tak się nie stało. Jakaś siła utrzymywała mnie w górze. Spojrzałam w bok i moim oczom ukazał się...
-Kastiel ?? Co ty tu robisz ??- wytrzeszczyłam oczy.
-To prawda, nazywam się tak ,ale skąd ty to wiesz ? Nigdy cię nie spotkałem. Znamy się ?
-Nie poznajesz mnie ? Przecież razem chodzimy do liceum.
-Co ? Przecież jestem panem tego oto złego królestwa.- wskazał ręką całą salę w której byliśmy. Czy jemu do reszty odbiło ?!
-Kas, posłuchaj mnie. Chodzisz ze mną do liceum i to w dodatku do klasy. Jesteś bad boy'em. Grasz w zespole ze swoim najlepszym przyjacielem. Jak możesz tego nie pamiętac ?!
-Dobra, dobra, stop. Nie wiem kim jesteś i dlaczego tak o mnie myślisz ,ale z tym ,że jestem bad boy'em mogę się zgodzić.- uśmiechnął się zadziornym uśmiechem. Cały Kastiel...- Nawet żełuje ,że wcześniej sie nie spotkaliśmy. Jak tak na ciebie patrze to wydajesz mi sie bardzo ładne...- spuścił mnie na ziemię.
-D-dzieki.- zdziwiłam się.
-Królu!- dwójka strażników wbiegła do sali.- ona jest szpiegiem!
-Co ?! Zamknąć ją w najgłębszym i najciemniejszym lochu mojego królestwa!
-Czy coś mnie ominęło?- spytałam nie wiedząc o czym oni mówią
-Dlaczego ty się jeszcze pytasz ? Nie udawaj głupiej! Jesteś od tego "naukowca" od siedmiu boleści. Powtarzam jeszcze raz. Pojmać ją!- kiedy strażnicy mięli mnie już złapać udało mi się wyślizgnąć i wybiegłam z sali. Usłyszałam jeszcze głos Kastiela jak krzyczy "szybciej głupcy". Skręciłam w prawo ,a później w lewo. Teraz znajdowałam się w długim korytarzu. Było tam pełno drzwi. Kiedy przechodziłam obok nich zauważyłam ,że nad każdym pisze jakaś nazwa miejsca. W pewnej chwili zobaczyłam drzwi z napisem "do miasta". Nie myśląc co może mnie za nimi czekać przeszłam przez nie. Ku mojemu zdziwieniu nie było to moje miasto. Szłam tak dobre 10 minut. Kiedy nagle na kogoś wpadłam. Moim oczom ukazał się...Armin! Ale chcwileczke. Dlaczego on wygląda jak zombie ?!
-A-a-armin!?
-Tak, miło mi poznać ,ale teraz nie przeszkadzaj bo szukam sklepu.- spojrzał na mnie przelotnie
-Jakiego ?- juz sie domyślam...
-Z grami.- wiedziałam.- Chce kupić nową grę.- podszedł do mnie bliżej.-Chcesz pomóc mi go szukać ?
-T-tak.- może przez ten czas znajde jakieś wyjście z tej chorej sytuacji.
-Nie bój się. Przecież cię nie zjem.- uśmiechnął się. Te jego słowa nie zbyt mnie przekonały...Złapał mnie za ręke co było dla mnie troche dziwne no ,ale wolałam to niż zostać zjedzoną przez przyjaciela. Kiedy doszliśmy do tego przeklętego sklepu z grami Armin wszedł do środka ,a ja zostałąm na dworze. Po chwili ze sklepu wybiegł sprzedawca. Weszłam szybko do środka i zobaczyłam chłopaka oglądającego jakąś grę.
-C-co? J-jak ?!
-No wiesz, od czegoś tak wyglądam.- powiedział ,a ja spojrzałam na jego "zakup" . Była to gra "Five nights at Freedy's". Znam tą grę. Grałam w nią.
-Znasz ?
-Znam. Bardzo fajna tylko jak dla mnie nie straszna.- zaczęłam się z nim doczyć
-Nie straszna ?
-Tak
-No to się przekonamy jak w nią zagramy.- znowu mnie złapał za ręke i wyszliśmy ze sklepu. Prowadził mnie nie wiadomo gdzie. Po 10 minutach doszliśmy pod stary dom. Weszliśmy do środka.
-Cześć. Przyprowadziłem kolerzankę. Będziemy grać w grę.
-Dobrze, tylko nie siedźcie długo przy tym.- musiała być to jego mama bo był to damski głos. Weszliśmy na piętro ,a Armin otworzył drzwi do swojego pokoju. Była w nim konsola, telewizor, komputer. Jednym słowem było widać ,że lubi takie rzeczy.
-Czekaj, włącze konsole i zobaczymy czy nie jest straszna jak ty to powiedziałaś.- zaczął majstrować przy tym całym sprzęcie. Bałam się. Ta gra jest straszna, a ja tylko tak powiedziałam. Kiedy zaczęła lecieć muzyka z gry cofnęłam się.
-Nie mów mi ,że się boisz ?
-T-t-t-trochę.
-Nie bój się. Cały czas tu będe.- powiedział i uśmiechnął się. Usiedliśmy na podłodze.
-Panie mają pierszeństwo.- wyciągnął w moją stronę ręke z padem. Wziełam do rąk tą rzecz i nacisnęłam start. Po 10 minutach byłam w drugim dniu. Bałam się ,że coś wyskoczy nagle na ekranie. Nie myliłam się. Z krzykiem i strachem przytuliłam się do chłopaka.  Za bardzo się bałam aby zauważyć co robie.
-Nie bój się. Wszystko dobrze. To tylko gra. Jestem tu.- pogłaskał mnie po głowie. Zrobiło mi się owiele lepiej gdy sie do niego przytuliłam. Przestałam się bać. Kiedy mnie póścił spytał...
-Już lepiej ?-popatrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami
-Tak, dzieki.- uśmiechnęłam się i wstałam.- zaraz wrócę
-Ok.- uśmiechnął się i wyszłam. Chciałam chwile odetchnąć. Poszłam prosto korytarzem ,aż do momentu kiedy zobaczyłam czerwone drzwi. Wiem ,że nie powinno się tak szperać po domu innej osoby ,ale za bardzo zżerała mnie ciekawość. Nacisnęłam klamkę i przeszłam przez drzwi. Znalazłam się w lesie. Znowu. Miałam dość tych podróży. Szłam i szłam gdy nagle usłyszałam szelest w krzakach. Wyskoczył z nich i upadł na mnie... Kentin!
-Ken! Zejdź ze mnie!
-Nie nazywaj mnie tak! Ale zaraz, zaraz. Skąd wiesz jak się nazywam ?
-Długo by opowiadać.- przewróciłam oczami i sie uśmiechnęłam
-Co ty tutaj wogóle robisz ?
-Też bym chciała to wiedzieć.- popatrzałam na niego. Miał uszy i było mu widać cały brzuch. Czułam się nie zbyt komfortowo leżąc pod nim. Zaczerwieniłam się.- K-k-kentin.
-Co?
-Zejdziesz ze mnie ?- zaróżowiłam się jeszcze bardziej i on też. Szybko ze mnie zszedł i pomógł mi wstac.
-Sory.- podrapał się po głowie.
-Ok.- powiedziałam cały czas czerwona na policzkach.
-Czekaj. Coś słysze.- nastroszył uszy. Ja osobiście nic nie słyszałam.- Nataniel mnie woła. Powiedział mi też ,że chce cię widzieć razem ze mną.
-N-n-nataniel?- robi sie to coraz dziwniejsze...
-Tak. Znasz ?
-Można tak powiedzieć...- chłopak zaczął biec ,a ja musiałam go dogonić. Biegł za szybko. Dlatego musiałam co jakiś czas przystawać i krzyczeć aby się zatrzymał.
-Zmęczyłaś się ?
-Tak.
-No to wskakuj.- kucnął i kazał mi wejść na swoje plecy.
-Moge ?
-Tak. Nie chce abyś mi tu padła na zawał.- bez zastanowienia wskoczyłam na jego plecy i znowu zaczął biec. Wiatr bardzo przyjemnie głaszczył moje policzki. Po chwili znaleźliśmy się przy wielkich wrotach zamku.
-To już tu.- powiedział mój towarzysz.- Nataniel chce cię widzieć samą.
-To znaczy ,że nie wejdziesz tam ze mną ?
-Niestety. Miło było cię poznać.- pomachał mi i pobiegł w swoją stronę. Zapukałam w drzwi ,które po chwili same się otworzyły. Weszłam do pomieszczenia. Co ja mówię ?! To była wielka sala. Na środku sali stał Nataniel! Grzebał przy jakiejś maszynie. Podeszłam bliżej. Odwrócił się w moją stronę.
-N-n-n-nat?!
-We własnej osobie.-uśmiechnął się ,ale tak jakoś nie Natanielowo tylko bardziej...Kastielowo, zadziornie.- potrzebujesz czegoś śliczna ?
-Ś-śliczna ?!
-No tak. Czy wolisz abym do ciebie mówił kotku ?- zbliżył moją twarz do swojej. Co się z nim dzieje ?!
-Nat, przestań.- nie wiedziałam co powiedzieć. Nigdy nie widziałam żeby sie tak zachowywał. Już miał mnie pocałować kiedy nad naszymi głowami przeleciał kamień.
-Czy ja wam czasami nie przeszkadzam ?
-Amber, ile razy ci mówiłem żebyś się nie wtrącała w moje życie ?!- kiedy zaczeli się kłócić wymknęłam się i pobiegłam w stronę drzwi. Wybiegłam stamtąd ja poparzona. Dobiegłam na cmentarz. Czułam się nie swojo przechadzając się alejkami. Czułam się jakby ktoś na mnie patrzył. W pewnej chwili usłyszałam jak ktoś nuci piosenkę. Przyspieszyłam kroku ,ale to nic nie dało. Zaczęłam biec. Schowałam się za kapliczką kiedy poczułam na swoim brzuchu ciepłe ręce. Ta osoba przyciągnęła mnie bardzo mocno do siebie wiec nie mogłam się odwrócić i zobaczyć kto to jest.
-Myślałaś ,że przedemną uciekniesz ? Myliłaś się.- poczułąm oddech na moim policzku. Wiedziałam momentalnie kto to jest.
-Lys ?- udało mi się odwrócić.
-Skąd wiesz jak się nazywam ?- spojrzał na mnie z zaciekawieniem w oczach.
-Bo wiem.
-To już nie istotne. Chcę ci powiedzieć ,że kiedy cię zobaczyłem pomyślałem ,że jesteś tą jedyną, tą najpiękniejszą, tą najwspanialszą dziewczyną jaką będe miał zaszczyt i przyjemność oglądać każdego dnia po przebudzeniu. Wiem ,że ty mnie kiedyś pokochasz. Lecz ja wiem to tu i teraz. Kocham cię.- ostatnie słowa wypowiedział mi do ucha. Czy on przed chwilą powiedział ,że ,że mnie kocha ?! Nie moge uwieżyć.
-N-n-naprawde?
-Tak.- wpiął w moje włosy czerwony kwiat. Był piękny. 
-Moge zrobić to co będziemy robić kiedyś codziennie ? Coś co będzie taką naszą rutyną ?
-T-tak.- i kiedy to powiedziałam położył swoje ręce na moich barkach ,a ja się w niego wtuliłam.Pocałował mnie. Kiedy skończyliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy powiedział...
-Kocham cię
-Ja ciebie też.- przytuliłam się do niego jeszcze mocniej i w jednej chwili leżałam na podłodze ,a obok mnie Lysander. Jeszcze dalej Armin, Nat. Kas i Kentin.ja pierwsza wstałam do pozycji siedzącej i zdałam sobie sprawe ,że trzymam Lysa za ręke. Zaczął otwierać oczy ,a ja go puściłam. Kiedy wszyscy wstali nie brakowało komentarzy typu "Jezu, moja głowa" lub "Co się stało?" Wyszliśmy z budynku. Kiedy pokazaliśmy się Rozalii spojrzała na nas jakby zobaczyła ducha
-Co wam się stało ?!
-Nie wiemy.- powiedzieliśmy chórem
-Czekaliśmy na was i czekaliśmy.
-No nie denerwuj się.- powiedziałam 
-No dobra. Wybaczam wam ostatni raz. Ale ładny kwiat. Skąd go masz ?
-To bardzo długa historia.- spojrzałam przelotnie na Lysa. Po naszej rozmowie ruszyliśmy w stronę domów. Z tej całej histori chyba tylko ja pamiętam co się wydarzyło. Lecz najważniejszy był ten moment kiedy usłyszałam słowa Kocham cię...


------------------------------------------------------------
Fajny ? :D Mam nadzieje ,że tak. Jeszcze wyjaśnie jedno. 
Tylko Zuza pamięta całą tą historię ,a więc Lys nie wie ,że wyznał jej miłość.
Wyjaśniłam na wypadek :3 Piszcie jak wam się podobało i do zobaczenia papa ;3

sobota, 25 października 2014

Rozdział 18 cz.3

Siedziałam na lekcji strasznie podekscytowana. Nie słuchałam nauczyciela tylko myślałam o tym o czym powiedziała Rozalia. Ciekawe czy Daniel się zgodzi... Po tej lekcji poszłam z Rozalią na dziedziniec. Było ciepło. Ta pogoda jest taka niezdecydowana...Usiadłyśmy pod drzewem i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Mam wielką nadzieję ,że Daniel się zgodzi.
-Ja też. Wszystko od niego zależy. Tata powiedział ,że jak pójdę z tobą to mnie póści.
-To tym bardziej musze go przekonać.- popatrzyłam na nią
-Super by było gdybyśmy poszły. Uwielbiam ich.
-Ja też.- pomyślałam ,że jak tylko wróce do domu spytam o to mojego kuzyna.- A tak wogule wiesz ile kosztuje bilet ?
-Yyy...- popatrzała w bok
-Powiedz
-150zł...
-Co ?!
-No to nie moja wina ,ale są to najlepsze miejsca.- jak dobrze ,że oszczędzałam...
-Ciesz się ,że oszczędzałam... A ty skąd będziesz mieć pieniądze ?
-Tata mi da. Obiecał mi kiedyś ,że jak będą mieli koncert u nas w mieście to mi da pieniądze tylko ,że musze z kimś iść.
-Acha...-kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje udałyśmy się do sali.

Następny mieliśmy wf. Powiedziałam nauczycielowi ,że mnie noga boli co nie było prawdą. Poprostu nie miałam dzisiaj ochoty na bieganie. Usiadłam na ławce i patrzyłam na moją klasę. Tak jak ostatnio grali w kosza. Fajnie to wyglądało. Dziewczyny nie dawały sobie rady z chłopaki którzy naprawde umieją grać. Widziałam jak czasami Lys sie do mnie dyskretnie uśmiecha kiedy przebiegał obok mnie. Męska część mojej klasy wygrała. Rozeszliśmy się do szatni. Kiedy zobaczyłam calą czerwoną na twarzy Rozalię zaczełam się śmiać.
-Z czego ty się tak śmiejesz !?
-Z ciebie. Jesteś cała czerwona.- znowu zaczełam się śmiać. Nie wiem dlaczego mnie to tak śmieszyło.
-Nie śmiej się! Jak ty przychodzisz z wf-u to też jeseś cała czerwona.
-Wiem, wiem. Sory. Dzisiaj mam jakiś dziwny dzień.
-Dobra, raz ci wybaczę.- kiedy się przebrała wyszłyśmy z szatni i ktoś mnie złapał za ręke. Był to białowłosy. Dałam Rozali znak żeby nas zostawiła samych.
-Hej, coś się stało ?
-Nie, chciałem cię przytulić.- uśmiechnęłam się i mnie przytulił. Kiedy się od siebie oderwaliśmy poszłam do Rozali. 
-O co chodziło ?- spytała
-O nic.- uśmiechnęłam się pod nosem. Zadzwonił dzwonek na lekcje i udałyśmy się w strone sali...


Po skończonych lekcjach poszłam do domu. Daniel siedział w kuchni i coś tam robił.
-Hej. Mam pytanie.
-Jakie ?
-Moge iść na koncert STARISH ?
-Kogo ?- zaczął się śmiać
-Dlaczego wszystkie chłopaki reagują tak samo ?
-Co masz na myśli mówiąc "chłopaki" ?
-Mam na myśłi Kastiela, Nataniela i Lysandra.
-Też się śmiali ? Nie dziwie się.- zaczął się znowu śmiać.
-No ,ale moge?
-Z kim niby chcesz iść ?
-Z Rozalią.
-Zastanowie się i ci powiem zgoda ?
-No dobra...- poszłam do siebie i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki.
-Powiedział ,że się zastanowi.
-No to trochę ponaciskaj na niego. 
-Spróbuje ,ale nie obiecuje ,że będzie z tego jakiś efekt.
-Ok, ok papa.
-Papa.- powiedziałam to i się rozłączyłam...




-------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam ,że taki króciutki ,ale szykuje dla was 
specjalny halloweenowy rozdział c; pojawi się w nim Kentin.
Wiem ,że go w tej histori nie ma ,ale jest mi potrzebny.
Papa i piszcie co sądzicie o tym pomyśle c;

sobota, 18 października 2014

Rozdział 18 cz.2

Na tematy rozdziałów...
Chciałam powiedziec ,że wczoraj natchnelo mnie i wymyslilam cos nowego... Na początku chciałam powiedziec ,że jak ktos oglądał anime "Uta no prince-sama maji love..." to bedzie wiedział o co chodzi. Przez pare rozdziałów grupa STARISH bedzie sie pojawiac w moim opowiadaniu. Jak wam się to spodoba to piszcie i beda dłuzej uczestniczyc w tej historii. I tak przy okazji jak ktos ogląda anime lub chce zaczac to gorąco polecam ;3 Dam jeszcze ich zdjecie...
P.S. Moim ulubionym bohaterem jest Syo ;D i bede mówić jak coś do nich po imieniu.

_________________________________________________________________________


Usiadłam obok nich. 
-Jak ja jej nie rozumiem.- powiedział Daniel i zacisnął pięści.
-Zapomnijmy o tym. Jest wredna i już taka zawsze bedzie.
-Dobry pomysł. Nie chce sobie zakszątać głowy taką żmiją.- Justin popatrzał na nas.
-Mam jeszcze pytanie. Dlaczego powiedziałaś Patti ,że Lys to twój chłopak.- zaczerwienilam sie
-Nie wiem. Chyba zabardzo emocje mnie poniosły. Ide do siebie. Musze coś przemysleć.
-Poczekaj.- powiedział Justin i poszedł ze mna.
-Nie rozumiem jej. Po co ona tak ci uprzyksza życie ?- podszedł do mnie 
-Nie wiem i chyba nikt tego do konca nie zrozumie. Ja nigdy nie byłam tak bardzo adorowana jak ona.
-A ja to co? Przecież byliśmy parą. 
-No wiem ,ale...- nie wiem co powiedziec
-Ale co ?- nie odezwałam się.- Hmm...?
-Nie wiem. To jest zbyt pogmatwane na moją małą głowę.
-Nie przejmój się. To nie twoja wina ,że masz taką niewdzieczną siostre. Wszystko jest już dobrze. Jesteś poprostu zmeczona tym dniem.- usmiechnął się i mnie przytulił. Dobrze jest miec takiego przyjaciela.
-Dziekuje.
-Do usług.- pozegnalismy sie i poszedł. Poszłam sie umyć i poszłam spac.


Tydzień później.
-Zuzaaaaa!!!!- w moją stronę biegła Rozalia.
-O co chodzi?! Napadają cie czy co?!
-Nie i nie. STARISH przyjezdzają do naszego miasta!!
-Co???? Serio ????
-Tak! Za tydzień w piątek jest ich koncert!! Idziemy ??
-Jak Daniel mi pozwoli to oczywiscie!-przytuliłyśmy się. Nie moge uwierzyc. Moja ulubiona grupa bedzie miała koncert w naszym miescie!
-Wreszcie zobacze Ittokiego a ty Syo !!!
-Jak się ciesze!- szłysmy po korytarzu i śpiewałyśmy ich piosenke. Nie obchodziło mnie to ,że inni patrzyli na nas jak na jakies psychicznie chore. Uwielbiam tą grupe ,a szczególnie Syo. Jest taki słodki ,ale nie lubi jak się na niego tak mówi.
-A co wy takie szczesliwe ?- spytał Kastiel obok którego stał Lys i Nat. Nataniel stoi z nimi. To ciekawe...
-Nasza ulubiona grupa bedzie miec koncert w naszym miescie!- powiedziala ucieszona Roza.
-Ale my narazie nie planujemy zadnych koncertów.- powiedział z chytrym usmiechem Kastiel.
-Nie chodzi mi o was. Wy tez przecież jestescie swietni.- usmiechnela się bialowlosa
-A niby jaka to "grupa"?
-STARISH.- powiedziałysmy jednoczesnie ,a cała trójka zaczela się śmiać.
-Bez urazy ,ale oni nawet nie potrafią spiewac.- jak zwykle Kastiel śmiał się najgłosniej.
-Odezwał sie ten który umie.- powiedziała lekceważąco Roza.
-Wiem ,że nigdy nie zgadzam się z Kastielem ,ale teraz go popieram.- powiedział Nat. I ty też...
-Kazdy ma swój gust i ja to szanuje no ,ale...- powiedział Lysander. Oj Lysiu nie znalam cie z tej stony...
-Poprostu im zazdrosciecie i tyle.- popatrzala na nich moja przyjaciółka. Nie przestawali się śmiać.
-Tylko później się nie skarzcie ,że Zuza bedzie miec chłopaka.
-Co???- powiedziałam jednoczesnie z chlopakami.
-Juz ją widze. Ona i Syo Kurusu razem. Wszystkie czasopisma beda o tym mówić.- popatrzala na nas
-O czym ty mówisz ?- popatrzalam na nią zdziwionym wzrokiem
-Jejku, tylko żartowałam.- zasmiała się ,a mi spadł kamien z serca.
-To już nigdy tak nie żartuj. Zrozumiano ?- powiedział Lys
-Tak panie kapitanie.- zasalutowala i poszłysmy do klasy...




-----------------------------------------------------
Mi sie osobiscie troche nie podoba ;/
No ,ale cóż. Czekam na komentarze dotyczące tego mojego pomysłu
dotyczącego STARISH. Napewno beda w dwóch lub trzech rozdziałach,
ale mi chodzi oto czy chcecie ich wiecej. Czekam i papa

P.S. Sory ,że taki krótki ,ale czasu w tym tygodniu też brak ;/

sobota, 11 października 2014

Rozdział 18 cz.1

Kiedy się obudziłam byla 18:03 wiec wstałam i poszłam odrobic lekcje. Kiedy skonczyłam Justin do mnie zadzwonił.
-Hej moge przyjść ?
-Czekaj zapytam Daniela.- zeszłam na dół
-Justin może przyjść ?
-Spoko.
-Dzieki. Możesz.- powiedziałam przystawiając telefon do ucha.
-Ok. Bede za 10 minut.- uznalam ,że poczekam na niego w salonie. Usiadłam obok Daniela.
-Ej, a ty od kiedy tak lubisz Justina? On cię przecież skrzywdził...
-Wiem ,ale to nie jest jego wina. To wszystko wina Patti.- jej imie powiedziałam przez zeby. Kiedyś bym mogła oddać za nią życie co nie często się zdarza z siostrami ,ale teraz jej nie nawidze...
-Dlaczego jej nie wybaczysz ?
-Nie wiem. Coś mi nie pozwala...-zadzwonil dzwonek do drzwi. Mysląc ,że to Justin poszłam otworzyć ,ale to nie był on...
-Patti ?!

-Ach widze ,że stęskniłas się za mną.- odrzuciła włosy do tyłu
-Nie wyobrażaj sobie za wiele.- wtedy przyszedł Daniel.
-Patti co ty tu robisz ?
-Chciałam się tylko zobaczyć z moją siostrzyczką.- usmiechnela sie zadziornie.- i zobaczyć się też z Justinem. To taka dobra dupa.- już chciałam do niej podejść i sie na nią rzucić ,ale Daniel mnie zatrzymał.
-Nie powinnaś już iść ?- powiedział Daniel.
-Już mnie wyganiasz? Chce pogadać z moją siostrzyczką. Masz jakiegoś chłopaka czy po twoim rozstaniem z Justinem bo wolał mnie nie mogłaś się pozbierać ?
-A żebyś wiedziała ,że mam!- pokazałam jej zdjecie Lysandra. Nie powinnam tak robić ,ale już  nie mogłam wytrzymac. Chciałam ją rozszarpać ,ale też schować się w kącie i zacząć płakać.
-Łał! Fajnych kolesi masz w tej szkole. Nie przejmuj sie. Zdejme z  ciebie obowiązek bycia z kims. On za tydzień będzie mój tylko daj mi jego numer.
-Nie nawidze cię! Jak możesz być taka paskudna dla swojej własnej siostry ?! 
-Bo zawsze ty byłaś adorowana przez chłopaków! Dlatego musiałam stać się taka chamska i mi to pasuje. Zobacz, Justin po dwóch tygodniach był mój ,a teraz jeszcze bardziej opanowałam sztuke uwodzenia. On był tylko ćwiczeniem.
-Co ?!- w drzwiach stanął Justin.- bylem tylko twoim królikiem doświatczalnym ?
-Ja nic takiego nie powiedziałam.
-Tak, napewno. Usłyszałem twój głos ,ale nie chciałem odrazu sie ujawnic. Wiem, to nie jest dobrze podsluchiwać ,ale nigdy bym się tak przydatnej informacji nie dowiedzial. 
-Patti idź  już.- powiedziałam
-Ok, ok tylko podaj mi później numer twojego chłopaka.- zarzuciła włosami do tyłu i wyszła. Po chwili powiedziałam ,że pójdę się gdzieś przejść. Poszłam do parku. Było chłodno ,ale usiadłam na ławce. Zaczełam płakać. Dlaczego? Dlaczego ona tak na mnie reaguje? Nie nawidze jej. 
-Co się stało ? Co ty tu robisz ?- Usłyszałam jak obok mnie siada białowłosy. Odrazu przytuliłam sie do mojego "chłopaka".
-To wszystko wina mojej siostry. Ona...ona dzisiaj przyszła i na mnie wyzywała ,że przezemnie nikt jej nie zauważa i...-rozplakałam się jeszcze bardziej.
-Nie przejmój się. To tylko jedna osoba z iluś miliardów na tym świecie.- pocałował mnie we włosy. Nie wiem co bym zrobiła gdyby tędy nie przechodził.- Odprowadze cię. Jest już ciemno. Nie będziesz sama wracać.- nie oderwałam się od niego ani na sekunde. Chciałam poczuć to ciepło. Czasami widziałam jak ukratkiem na mnie spogląda i sie usmiecha. Weszliśmy do mojego domu ,a Daniel i Justin siedzieli na kanapie i rozmawiali.
-Już jestem.
-He...-nie dokonczył bo zobaczył białowłosego.- Ty to masz szczescie do spotykania ludzi.
-Wiecie co, ja już bede szedł. Do zobaczenia jutro.- powiedział Lys i wyszedł, a ja usiadłam obok Daniela i Justina...


------------------------------------------------------------
Przepraszam ,że taki krótki ,ale nie mam w ten weekend czasu, ale
druga część bedzie dłuższa papa ;3 


P.S  Przepraszam ,że narazie nie ma żadnych wątków z Natem ,ale
będzie ich jeszcze, oj bedzie.

sobota, 4 października 2014

Rozdział 17

-Królowo wstawaj.- powiedział do mnie rano jakis głos ,ale bylam tak zaspana ,że nawet nie wiedzialam kto to był.
-Jeszcze chwile...- wtulilam sie to cieplej osoby lezacej obok mnie. Powoli podnosilam powieki.
-Iiiii...uśmiech!. Bardzo ładnie wyszłas.- w tej chwili zdalam sobie sprawe ,że to Kastiel! Szybko wstałam z łóżka i patrzałam na niego wscieklym i rownoczesnie pytającym wzrokiem.
-Chłopaki się ucieszą jak im to pokaze.- zasmiał się pod nosem.
-Jak mogłes to zrobić ?! Kasuj to natychmiast !- rzuciłam się na niego aby mu odebrac telefon i skasowac to przeklete zdjecie. Jednak mi się to nie udało bo spadlam na dywan.
-Pokazałas pazurki. Hmm...ciekawe.
-Ostatni raz mówie. Skasuj to zdjecie!
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Dobra stop. A co powiesz na mały układ ?
-Co??- on mi chce proponowac umowe za to ,że bez mojej zgody zrobił mi zdjecie?!
-No to ,że na przykład byłabys na moje uslugi przez cztery dni czyli do środy.
-Mysłałam ,że powiesz przez tydzien...
-Jak chcesz to mo...
-Tak jest dobrze!
-A jak nie spełnisz któregoś z moich rozkazów to odrazu polecą dwa SMS-y z naszym uroczym zdjeciem.- usmiechnął się
-No dobra...- powiedziałam przez zęby.
-No to mamy umowe, a teraz twoje pierwsze zadanie. Dasz mi się pocałować w policzek i pójdziesz się ładnie ubrać.- przytaknełam ruchem głowy ,a on do mnie podszedł i pocałował w policzek i wyszedł. Po moim policzku splynela ciepla łza. Jak ja mogłam się tak zmanipulować ?! Dlaczego jestem taka głupia ?! Tak cholernie głupia ?! Podeszłam do szawki na której był mój telefon. Była godzina 10:34. Zeszłam na dół i zobaczyłam moją przyjaciółke gotującą wode na herbate lub na to co chciała wypic.
-Hej.- powiedziałam udając zadowolenie.
-Wyspałas się ? Wszystko dobrze ?
-Tak.- jeszcze jej nie bede mowic o tym zdarzeniu.- a wogule mam prozbe. Masz pozyczyc jakąs bluzke i spodnie ?
-Pewnie. Chodz do mojego pokoju tylko badzmy cicho bo Leo jeszcze śpi.
-Ok. Chodz.- poszłysmy na pietro i weszlysmy do jej pokoju. Faktycznie Leo jeszcze spał. Dała mi jasno-fioletowe rurki i bialą bluzke z długim rękawem. Poszłam do łazienki się przebrać. Wyszłam i pokazałam się Rozalii
-Jak dobrze ,że mamy ten sam rozmiar.
-Oddam ci je w poniedziałek ok ?
-Spoko. Wiesz czy ktoś juz nie spi ?
-Widziałam Kastiela jak wychodziłam z pokoju.- ta, na pewno...
-No to jest dopiero jedna osoba. Idz obudz wszystkich chłopaków ,a ja ide po dziewczyny. Armin, Lys i Nat są na dole ,a Alexy, Justin no i z tego co wiesz Kastiel na górze. Szukaj ich po wszystkich pokojach bo nie pamietam dokladnie gdzie który jest ok ?
-Ok.- poszłam najpierw obudzic Armina. Weszłam do pierwszych drzwi po lewej i mialam takie szczescie ,że był to akurat on. Podeszłam do łóżka i zaczełam do niego mówic
-Armin czas wstawac.- szturchnelam go ręką
-Ok, już wstaje.- ziewnął i usmiechnął się do mnie. Oddałam ten gest i poszłam szukać Nata. Weszłam do drzwi obok ,ale to była jakaś dziewczyna. Otworzyłam kolejne drzwi i w pokoju spał blondyn. Podeszłam do łóżka i zaczelam.
-Nat wstawaj.
-Jeszcze pięć minut.- powiedział i przewrócił się na drugi bok. Szturcznęłam go ,ale nic. Podeszłam z drugiej strony łóżka i mocniej go szturchnełam. W koncu otworzył swoje miodowe oczy i spojrzał na mnie.
-Cześć.- usmiechnał sie i popatrzał na mnie. Powtórzyłam ten gest ,a on przeczesał swoje blond włosy. Tak to słodko wyglądało ,że pocałowałam go w policzek i chcialam juz isc ,ale odrazu wstał i mnie pocałował. Zarumieniłam się i on też. Wyszłam z pokoju i poszłam szukać Lysa. Weszłam do trzeciego pokoju po lewej i zobaczyłam białowłosego. Jak w pozostałych przypadkach podeszłam do łóżka i powiedziałam
-Lys wstawaj.- szturchnelam bialowlosego który odrazu otworzył oczy.
-Hej, Jak się spało ?
-Bardzo dobrze a tobie.
-Mi nie zbyt dobrze ,ale pocieszam się tym ,że w dzien moge oglądać ciebie.- usmiechnał się ,a ja zrobiłam się lekko czerwona. Wstał i pocałował mnie tak delikatnie. Tak słodko. Poszłam na górę. Weszłam do pokoju w którym był Alexy i go obudziłam. Nie było z nim problemów. Poszłam do pokoju Justina i kiedy chciałam podejsc do łóżka to potknełam się o dywan i upadłam prosto na brzuch chłopaka.
-Aaaa... napadają mnie!- zaczął krzyczec.
-Spokojnie to tylko ja. Potknełam sie.
-Acha...-popatrzał na mnie z lekkim zdenerwowaniem na twarzy.
-Nie gniewaj się.
-Ja się nie gniewam tylko mysłałem ,że jesteś jakims mordercą lub kims innym w tym stylu.- popatrzył na mnie w wyrzutem.
-Sorki ,ale musialam cię obudzić.- podniosłam się i kierowałam się w stronę wyjscia kiedy usłyszałam...
-Przepraszam.- powiedział to cicho, ale ja usłyszałam. Wyszłam z tamtąd i poszłam budzić Kastiela. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam chłopaka który bawił się swoim telefonem.
-Hej. Co jest ?- usmiechnął się
-Miałam cię obudzic ,ale wiedzac ,ze nie spisz powiem ci ,że masz zejsc juz na dół.
-Ok ,ale teraz jeszcze buziaczek.- jego usmiech sie rozszerzył. Nie chciałam tego robić. Ja tak bardzo nie chciałam tego robić ,ale nie wytrzymałabym bez tego ciepla, uczucia ,że czuję sie przez kogos kochana. Wiem ranie ich obu ,ale kocham tez ich obu kocham. Nadstawiłam policzek ,ale on wziął w dwa palce mój podbródek i pocałował mnie w usta.
-Sory nie mogłem się oprzeć.- nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam. Nie powiem umie całować ,ale to nie to. To nie jest to uczucie... Zeszłam na dół i zobaczyłam Rozalię.
-Obudziłas wszystkich ?
-Tak ,a ty?
-Też. Wszystkie dziewczyny juz sie szykują,
-To dobrze.
-Chodz musimy zrobic duzo kanapek.- złapała mnie za reke i po 15 minutach na stole byly trzy talerze kanapek.
-Jak dobrze ,że już skonczylysmy.
-Czekaj, czekaj. Jeszcze herbata 
-Co ???
-Nie co tylko do roboty.- usmiechneła sie i po kolejnych 15 minutach postawilysmy obok kanepek dwa dzbanki herbaty.
-I teraz mozemy uznac to za koniec.- przetarlam reka czolo.
-To prawda- i kiedy to powiedziala jakby w jednej chwili wszyscy zaczeli sie schodzi. Kiedy wszyscy zaczeli jesc wrazz Rozą uznalysmy jak wszyscy skoncza to przyjdzie nasza kolej. Po 20 minutach wszyscy poszli do swoich pokoi sie ogarnac ,a my zaczelysmy jesc. Kiedy skonczylysmy Alexy, Armin, Irys ,Violetta i pozostale dziewczyny przyszli sie z nami porzegnać. Po całym rytuale rzegnania sie zaczelysmy zmywac. Potem usiadlysmy i zaczelysmy rozmawiac. Kiedy reszta towarzystwa dosiadla sie do nas na kanapie zaczelo sie wielkie wspominanie wczorajszej nocy, A to granie w butelke, a to tance. Ile sie tam nasluchalam. Kiedy Nat musiał iść wszyscy znowu zaczeli sie zegnac. Kiedy spojrzalam na zegarek byla godzina 13.15 wiec  uznalam ,że już pojde bo w poniedzialek mam sprawdzian. 
-Odprowadze cię.- zaproponował Lys. Zgodziłam się. Poszłam po swoje rzeczy, pozegnalismy się i wyszlismy. Dziekowałam Bogu ,że nic nie przyszło do głowy Kastielowi. Szlismy w ciszy. Widziałam ,że nad czymś myślał. Kiedy doszlismy pod mój dom pożegnalismy sie pocalunkiem i otworzyłam drzwi.
-Już jestem !- krzyknelam
-Dziewczyno nie krzycz tak.- w drzwiach stanął Daniel.- Jak było ?
-Bardzo fajnie. Szykuj się na koncert.
-Jaki koncert ?
-W tym w którym bede śpiewac.
-C-c-co ?? 
-No tak. Bedę spiewac w zespole Lya i Kastiela. Lysander mi powiedział ,że od niedawna zastanawiali się nad damskim wokalem w ich grupie wiec dlaczego nie mogłabym spróbować ?
-No dobra. Przyznam ,że głos to ty masz ,ale czy jest to bezpieczne ? A jak ci sie coś stanie ? Kiedy ktoś ci bedzie chcial zrobic krzywde ?- zlapal mnie za ramiona i potrząsnął
-Nie martw się przecież będą tam chłopaki. Nic mi nie bedzie.
-Potrzebuje obietnicy na pismie od ktoregos z nich ,że nie sposci cie z oka.
-O to sie nie musisz martwic.
-A tak wogule kiedy on bedzie ?
-Lys mi mówił ,że chyba 2 stycznia.
-Czyli twpje urodziny ? Fajnie.
-No nie ? A teraz cie przeprosze ,ale musze sie uczyć do testu.- usmiechnelam sie i poszlam do siebie. Zaczełam sie uczyc i po dwóch godzinach zeszłam coś zjesc. Miałam ochote na tosty wiec je zrobiłam. 
-Juz skonczyłas ?
-Tak.
-Opowiesz mi dokladnie jak było ?
-No moge.- usiadłam obok niego i zaczelam mu wszystko opowiadac. Po pół godzinie skonczylam i poszlam do siebie. Porozmawialam jeszcze z jakies 10 minut z Rozalią i poszłam spac.


Niedziela mineła mi zwyczajnie. Tylko Justin do mnie przyszedlbo chciał znowu ze mną pogadac. Kiedy rano się obudziłam założyłam białe rurki, białą bluzke, jasnoniebieską bluze i czarne trampki. Oczy wytuszowałam ,a wlosy zawiązałam w kucyk. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Zjadłam i akurat do kuchni wszedl Daniel. 
-Zaraz wychodze.
-Ok. Zycze powodzenia w tescie.- usmiechnał sie ,a ja poszłam po rzeczy i wyszłam. Po 20 minutach byłam w szkole. Podeszłam do Rozalii
-Hej co tam ?
-Nie mam nastroju.- posmutniala
-Co jest ?
-Pokłóciłam się z Leo.
-Wszystko będzie dobrze. Napewno już teraz mysli jak cie przeprosic.- przytuliam ją
-Mam taką nadzieje.
-Szukałem cię.- uslyszalam za sobą głos białowłosego.
-Hej. Co się stało ?
-Bedę chodził z wami do klasy. Przepisują mnie bo w mojej jest za duzo osób.
-Naprawde ? Ale fajnie.- przytuliłam się do niego/
-Też się cieszę.- kiedy zadzwonił dzwonek weszlismy do klasy ,a nauczyciel zaczął mówic ,że teraz Lys bedzie z nami w klasie itd. Na nastepnej lekcji mialam miec tst a później wf. Kiedy przerwa się zaczela poszłam się przejsc po szkole. Chciałam być sama. Poszłam na klatkę schodową i usiadłam na schodach. Usłyszałam ,że ktoś idzie wiec ukrylam sie za szawkami. Zobaczyłam ,że to Kastiel który nucił jakąś piosenke. Fajna melodia. Zadzwonil dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Nauczyciel rozdał kartki i zaczelismy pisac. Miałam nadzieje ,że dostane piątkę bo długo się do niego uczyłam. Po godzinie wszyscy udalismy sie na wf. Przebraliśmy się i nauczyciel oznajmił ,że bedziemy grac w koszykówke. Bardzo lubie tą gre. Nauczyciel podzielil nas na drużyny czyli na dziewczyny i chłopaków. Widac było ,że tylko ja i Irys chciałysmy grac. Reszta dziewczyn nie zbyt kwapiła się do grania. Z racji tego ,że dziewczyną się ustępuje zaczełysmy grę. Chodz i tak nam to nie zbyt duzo dało bo chłopaki odrazu odebrali nam piłke. To nie było zbyt fair bo kazdy chłopak był od nas wyzszy.  Kiedy wkoncu udało mi sie zdobyc pilke za szybko biegłam i wpadłam na Lysandra.
Tak się stało ,że złapał mnie tak jak na tych miłosnych filmach kiedy np. na balu chcą się pocałować.
-Dzieki.- usmiechnelam się
-Hehe nie ma za co.- odwzajemnił uśmiech. Jak to ja musialam stracic równowagę i pociągnełam bialowlosego za sobą. Leżał na mnie. Musiało to smiesznie wyglądac bo zobaczyłam kątem oka Kastiela który nie może sie powstrzymac od smiechu ,ale zauwazylam tez Nataniela który nie miał zbyt dobrze wróżącej miny. Lys wstał i pomógł mi zrobic to samo. Podszedł do nas Kastiel.
-Haha...nawet nie wiesz...haha...jak to komicznie...haha...wygladało.- poklepał Lysandra po ramieniu i caly czas sie smiejąc odszedł. Kiedy lekcja sie skonczyła wyszłam na dziedziniec i usiadłam pod drzewem słuchajśc muzyki. Lekcje mineły szybko. Kiedy doszłam do domu przywitałam się z Danielem i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i nawet nie zauważyłam kiedy zasnełam.



------------------------------------------------------
Napisałam ;33 Mam nadzieje ,że się podobał i 
przypominam o pytaniu pod poprzednim rozdziałe. 
Jesli nie wiesz o co chodzi to wejdz i zobacz.
Mam prosbe. Piszecie pod tym rozdziałem ile osób to 
przeczytało. Nawet może to być kropka ,ale zebym chociaz wiedziała
kto to przeczytał. Będe bardzo wdzieczna papa ;*