czwartek, 24 grudnia 2015

Życzenia!

Także no... Życzę wam moi kochani Wesołych Świąt <3 Spokojnych, rodzinnych świąt bo to jest jednak najważniejsze <3 A tak jeszcze na marginesie, chcecie speszjal rozdział na święta? B)

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Nawet nie wiecie jak mi głupio :') Tyle miesięcy nic nie pisałam. Przepraszam was bardzo, ale szkoła się udzieliła ;_; Także no nie wiem jak będzie. Postaram się coś w najbliższym czasie napisać i proszę. Piszcie mi czy ktoś tu ciągle jest ;_;

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 30 cz.1

-O! Zapomniałem, że przyniosłem gitarę.- chłopak poszedł do przed pokoju i po chwili wrócił z pokrowcem na gitarę zarzuconym na ramię. Po chwili wyjął instrument z pokrowca i na mojej twarzy zagościło zdziwienie. Moim oczom ukazała się zwykła gitara strunowa.
-Myślałam, że grasz na elektrycznej gitarze.
-Gram, gram, ale nie chciałem tu taszczyć całego wzmacniacza.
-Jeszcze biedne dziecko by się zmęczyło, rozumiem.- zaczęłam się śmiać na co chłopak się uśmiechnął.
-No jednak nie mogę się przemęczać... Tak w ogóle to mam propozycję.
-Jaką?
-Czy nie chciałabyś nauczyć się grać na gitarze?
-Tak szczerze to od zawsze chciałam umieć na niej grać. Jeszcze w dodatku na strunowej, ale nigdy nie miałam jak.
-To czyli mam rozumieć, że chcesz?
-Tak.
-No to zabieramy się do roboty. Usiądźmy na podłodze, będzie najwygodniej.- posłusznie posłuchałam Kastiela i usiadłam po turecku na dywanie. On natomiast podał mi gitarę i usiadł za mną. Dodał jeszcze abym przysunęła się jeszcze bliżej niego bo będzie mu łatwiej pokazywać mi wszystkie akordy. Przylgnęłam plecami do klatki piersiowej chłopaka,a ten pokazał mi jak mam złapać mi gitarę. Oczywiście trzymał moje ręce i nakierowywał je na poszczególne dźwięki. Przyznam, że zabawa była przednia i było widać, że Kastiel też się świetnie bawił. Dużo razem się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Z tej całej nauki zapamiętałam może z dwa akordy... Nie wiem. Po tym całym zdarzeniu chłopak schował gitarę do pokrowca i chwilę później wyjął plik jakichś kartek. Wręczył mi je, a ja spytałam po co mi one są.
-Tu masz napisane teksty naszych piosenek których masz się nauczyć. Nie pamiętasz? Gramy koncert w twoje urodziny.
-No to prawda... Zaraz, zaraz. Skąd wiesz, że mam urodziny drugiego stycznia?
-No... Pytałem się Rozalii kiedy masz urodziny. Oczywiście z ciekawości.- chłopak zarumienił się i odwrócił wzrok.
-Uznajmy, że ci wierzę.- po chwili zaczęłam czytać teksty. Prawie wszystkie były o miłości, zauroczeniach ipt... Zaczęłam ronić łzy kiedy przeczytałam to jedno zdanie.- "Zawsze byliśmy, jesteśmy i będziemy ponieważ nasza miłość będzie trwała aż do końca świata..."-przeczytałam na głos i na dobre się rozkleiłam. Chłopak podszedł do mnie i przytulił. Trwało to dłuższą chwilę kiedy czerwonowłosy się odezwał.
-Moja bynajmniej będzie trwać wiecznie... Pamiętam jak przyszłaś do tej szkoły. Byłaś nowa, nikogo nie znałaś. Myślałem, że jesteś kolejną, nudną dziewczyną którą można łatwo zabajerować... Myliłem się. Miałem nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz te wszystkie błędy i będziemy razem, ale wolałaś jego... Grzecznego chłopaka który jest cichym marzycielem i ma wszystko poukładane w głowie. Czego mogłem się spodziewać... Że niby pokochasz takiego buntownika i gbura jak ja? Nie mówiąc już o tym, że próbowałem się kiedyś zgwałcić. Postąpiłem jak ostatni kretyn... Nie wspominajmy o tym, że jeszcze Nataniel miał cię na oku, ale widząc po jego ostatnich zachowaniach już chyba przestał się starać bo wiedział, że i tak wygra Lysander. Na polu bitwy zostałem ja i on... Liczyłem na to, aby sam sobie podstawił jakąś minę... Nie zawiodłem się. Wszystko jest teraz przede mną i wiem, że nie będę żałował. Dniami i nocami myślałem o tobie i jakby było nam dobrze... A teraz po tym co Lysander ci zrobił uznałem, że mam już wolną drogę do ciebie... Nie dzisiaj, ale kiedyś... Mam nadzieję, że mnie pokochasz tak jak ja ciebie.- złapał mnie za policzek i zbliżył swoją twarz do mojej.- Kocham cię.- szepnął cicho i pocałował. Po moich policzkach powoli spływały ciepłe łzy. Nie wiem co mam robić... Ja, ja, ja... Nie wiem czy go kocham.
-Kastiel... Ale ja nie wiem czy cię kocham.
-Spokojnie. Poczekam.
-Ale nie chcę żebyś cierpiał. Skąd masz to przeczucie, że warto czekać?
-A czy gdybyś czegoś do mnie nie czuła to czy pozwoliłabyś mi cię pocałować?
-No to fakt, ale nie wiem... Rozumiesz co czuję...


--------------------------------------------------------------------------------
Tak, tak. Zabijecie mnie xD Rozdziały nie pojawiają się często bo już nie mam  takiego zapału jak kiedyś do pisania tej książki ;_; Ale za to mam dobrą wiadomość :3 Dzisiaj mija rok odkąd piszę tą historię <3 Dziękuję wam za te wszystkie super komentarze i za to, że wytrzymujecie z moim lenistwem ;_; Nie wierzę, że przez ten rok nabiliśmy tyle wyświetleń <3 dziękuje jeszcze raz <3

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 29

Kiedy się obudziłam leżałam sama na łóżku przykryta kołdrą. Po chwili odkryłam się bo uznałam, że jest mi gorąco. Najwidoczniej Kastiel sobie po prostu poszedł. Rozumiem go... Po co miałby tu ze mną siedzieć i patrzeć jak płacze lub śpię... Uznałam, że posłucham muzyki, więc z mojej szafki nocnej wzięłam telefon. Włożyłam słuchawki do uszu i przewróciłam się na bok. Przymknęłam oczy i kompletnie oddałam się muzyce. Zaczęłam nawet podśpiewywać tekst jednej z nich. Nagle ktoś na mnie skoczył! Okazało się, że to Kastiel który obecnie leżał na mnie i przygniatał. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i położyłam telefon na podłodze. Zrobiłam złą minę na co chłopak zaczął się śmiać.
-Dlaczego się śmiejesz?!
-Z twojej miny. Jest na prawdę rozwalająca.- chłopak cały czas się śmiał, a ja po chwili też.
-Rozbrajasz mnie.
-Czym? Swoim pięknem osobistym?
-Nie! Swoją głupotą.- zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać na co chłopak podniósł się i usiadł na łóżku. Skrzyżował ręce i zrobił obrażoną minę. Było widać, że tylko udaje.
-A ja ci takie pyszne kanapki i herbatę zrobiłem.- powiedział z symulowaną pogardą w głosie.
-No przecież żartowałam.- wywróciłam oczami uśmiechając się i usiadłam obok niego.
-Ale nie doceniasz mojego piękna osobistego.
-Nie przeginaj.
-No wiesz przecież, że kocham się ze wszystkimi droczyć.- nagle chłopak złapał mnie za szyję i poczochrał po włosach.
-Puść mnie! Puść mnie! Puść mnie!- krzyczałam cały czas się śmiejąc. Nagle zadzwonił mój telefon i kiedy chłopak mnie puścił podniosłam go z podłogi i odebrałam połączenie.
-Cześć młoda.- był to Daniel
-Co jest?
-Bo wiesz co...
-Zostajesz u Jazzmyn?
-Tak...
-No spoko. Miłej zabawy.
-I nawzajem.- odpowiedział, a ja się rozłączyłam.
-Daniel dzisiaj nie przychodzi do domu?
-Tak. To czyli będę jeść sama lody i oglądać jakieś romansidła.
-A kto powiedział, że ja mam stąd zamiar iść?
-Nie musisz zostawać, ja cię przecież nie trzymam.
-Ale ja chcę zostać. Zobaczysz, że moje towarzystwo polepszy ci humor. Jak tu jestem to cały czas się śmiejesz i jest ci przyjemnie, tak?
-No tak.- uśmiechnęłam się pod nosem
-Wiedziałem.- odwzajemnił gest i podał mi talerz z kanapkami.- Ty spokojnie jedz, a ja pójdę do domu po pare rzeczy, dobrze?
-Tak, tak. Nie masz się o co bać.
-Na pewno?
-No tak. Przecież nie mam dwóch lat...
-To ja będę za około pół godziny. Masz się nie zabić.
-No idź już.- uśmiechnęłam się i wzięłam gryza kanapki.
-Papa.
-Papa...- chłopak wyszedł z pokoju i chwilę później usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Uznałam, że nie chce siedzieć tutaj sam, więc poszłam na dół (oczywiście z talerzem kanapek w ręce) i włączyłam telewizor. Usiadłam na kanapie i wróciłam do jedzenia kanapek.,.

I znowu zaczęłam płakać. Leciał film o parze która dopiero się poznaje, a później ze sobą są. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek. Był taki, taki... pierwszy i jedyny. Schowałam twarz w dłoniach i nagle ktoś wszedł do domu. Podbiegł do mnie i przykucnął na przeciwko mnie.
-Wiedziałem, że zostawianie ciebie samej nie jest dobrym pomysłem.- od razu rozpoznałam, że to Kastiel.- Masz już nie płakać, zrozumiano?
-Ale to nie jest takie łatwe.
-Rozumiem, że to nie jest dla ciebie przyjemne, ale trzeba żyć dalej.- chłopak mnie przytulił i pocałował w czoło.
-Jak się ciesze, że tu jesteś.- powiedziałam cicho i złapałam chłopaka za koszulkę.
-Mówiłem, że w moim towarzystwie będzie ci lepiej. Trzeba mieć kogoś kto cię pocieszy.
-Jeszcze raz dziękuje.- jeszcze mocniej zacisnęłam palce na jego koszulce.
-Nie zostawiłbym cię samej. Jestem ci teraz potrzebny.- jeszcze raz dostałam buziaka w czoło
-Wiesz, że przeze mnie masz brudną koszulkę od tuszu do rzęs?
-Ona nie jest ważna. Przecież mogę ją w każdej chwili wyprać.
-Będziesz chciał jakąś koszulkę Daniela?
-Mogę chodzić bez, chyba, że nie chcesz, aby ci oczy wypadły z zachwytu.- zaczęłam się śmiać.
-Nigdy się nie zmienisz.- powiedziałam dalej się śmiejąc.- a tak w ogóle to zrobiłeś pyszne kanapki.
-Wiedziałem, że jestem świetnym kucharzem.- uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na chłopaka
-Dziękuje.- w zamian dostałam buziaka w policzek, a po chwili uznałam, że pójdę na górę po koc. Chłopak mnie puścił, a ja wstałam z kanapy.
-Zaraz wrócę. Pójdę po koc bo jak będziemy tutaj siedzieć to zrobi mi się zimno.
-Spokojnie, zadbam o to żeby nie było ci zimno. Nie musisz nigdzie iść.
-I tak pójdę po ten koc. Też chcesz?
-Nie, dzięki.- kiedy to powiedział poszłam na górę i wzięłam swój ukochany fioletowy koc. Przy okazji zabrałam ze sobą telefon i zeszłam na dół. Kiedy weszłam do salonu zobaczyłam Kastiela bez koszulki... W jednej chwili zrobiłam się czerwona i zrobiłam głupią minę.
-Widzę, że doznałaś szoku. Spokojnie, mogę założyć tą koszulkę jak masz udawać głupią przez całą noc. Gdzie Daniel ma pokój?
-Ja ci ją przyniosę, czekaj.
-Jak chcesz, ale niech będzie czarna.
-Jak sobie życzyć panie.- odpowiedziałam uśmiechają się i poszłam po tą CZARNĄ koszulkę. Weszłam do pokoju mojego kuzyna i wyciągnęłam z szafki jedną z koszulek. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół po czym wręczyłam ją chłopakowi.
-Widzę, że moje wymogi zostały spełnione.
-Tak, nie było to trudne...Daniel ma ich pełno.
-Wie co dobre.- założył koszulkę na siebie po czym przeczesał palcami swoje czerwone włosy...

----------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że spalicie mnie na stosie :') Przepraszam, że rozdziały są bardzo rzadko, ale teraz miałam poprawki w szkole ;_; Takie życie...ale! Niedługo zaczynają się wakacje, a co za tym idzie więcej czasu na pisanie B) Trzeba jeszcze przetrwać te dwa tygodnie :D Jeszcze raz bardzo przepraszam ;_; (i wiem, że rozdział jest króciuśki) 

sobota, 16 maja 2015

Fanfik #6

Zuza i Murasakibara poszli gdzieś... Blondynka z początku nie wiedziała gdzie jest prowadzona, ale po chwili weszli w sam środek parady (?). Przeciskali się przez tłum ludzi kiedy nagle Zuzia się potknęła i prawie by upadła gdyby nie trzymała ręki fioletowowłosego, 
-Boże... Potykasz się o własne nogi.
-Nie moja wina, że tu jest tylu ludzi... a poza tym chodnik jest nierówny.
-Tak, tak. Wmawiaj sobie. Myślałem, że bez tego się obejdzie, ale nie chce żebyś się tutaj zabiła, więc wskakuj.- pochylił się, a dziewczyna weszła na jego plecy. Kiedy chłopak podniósł się do pionu Zuza myślała, że zaraz z niego spadnie, była tak wysoko. Murasakibara szedł powoli, a wszyscy ludzie którzy ich mijali patrzyli się na nich. Jednak to nie jest codzienny widok. 
-A właśnie! Mam coś dla ciebie.- Chłopak wyjął z kieszeni swoich spodni paczkę pocky i wręczył ją Zuzi.
-Dziękuje.- uśmiechnęła się i podniosła wieczko opakowania. Jej oczom ukazał się jeden czekoladowy patyczek owinięty w małą karteczkę. Wyjęła paluszek z pudełeczka i wręczyła je chłopakowi. Odwinęła smakołyk z papierka i zobaczyła, że jest coś na nim napisane:
"Pójdziesz ze mną na bal?"
-Tak!- dziewczyna powiedziała uradowana. 
-Wiedziałem, że się zgodzisz, a teraz możesz mi oddać to pocky. Ono miało być tylko na pokaz. 
-Nie oddam. Prezent to prezent. Jak chcesz mogę się z tobą podzielić.
-Biorę lepszą część. 
-Dobrze. Mam jeszcze pytanie.
-Hmm...?

-Sam to wymyśliłeś czy Himuro ci przy tym pomagał?
-Pff... Nie wierzysz we mnie? 
-Żartuję przecież.- powiedziała dziewczyna i połamała patyczek na dwie części. Jedną podała chłopakowi, a drugą wsadziła sobie do buzi. Popatrzyła na czuprynę fioletowowłosego i uśmiechnęła się pod nosem. 
-Jesteś na prawdę kochany.- powiedziała cicho, a chłopak się uśmiechnął...


Kiedy obie dziewczyny przyszły do swoich pokoi opowiedziały sobie co spotkało je przedtem.
-Ale to było słodkie!
-No wiem, ale właśnie! Mamy tylko 6 godzin na przygotowanie się!- powiedziała Zoe który potrząsnęła swoją przyjaciółką.
-To przecież mnóstwo czasu.
-Co ty mówisz?! Jak ja w trzy godziny włosy układam.
-Ech... Jesteś niemożliwa...Ale wiesz, że my zaraz idziemy na obiad?
-No to szybko bo wiesz... Jeszcze nie zdążę i będzie...A pozatym ciebie trzeba jeszcze ubrać, więc...
-No dobrze, dobrze...- po 20 minutach chodzenia Zoe w tą i z powrotem zawołali ich na obiad. Brunetka wypadła z pokoju jakby wystrzelona z armaty. Zuza za to spokojnie wyszła z pomieszczenia i zamknęła drzwi. Po 5 minutach wszyscy już byli na miejscu zbiórki. Zoe niczym sławny sprinter wybiegła jako pierwsza i tyle ją widziano. Do Zuzy podszedł Kise.
-Co jej się stało? Aż tak jest głodna?
-Nie... Uważa, że 6 godzin to za mało na przyszykowanie się na bal, więc ona woli iść szybciej, ale to nic nie da ponieważ i tak wszyscy wychodzimy razem z obiadu.
-Haha. Naprawdę?
-Tak. Znam ją już tyle lat, że się do tego przyzwyczaiłam...

Po kolejnych pięciu minutach wszyscy doszli na jadalnie, a Zoe już jadła w kącie swoją jakże pożywną porcję sałaty. Zuza dosiadła się do niej i patrzyła na nią przez chwilę.
-Ale wiesz, że jak szybciej zjesz to i tak będziesz musiała czekać na pozostałych?
-Tak, więc dlatego się wymknę i nikt nie zauważy.
-Boże... widzisz i nie grzmisz...- blondynka złapała się za czoło
-No co? Ja się wcześniej zacznę szykować. Ja chcę być dopracowana jak nigdy.
-Ech... Co ja z tobą mam.
-Dobrze, dobrze... i... skończyłam! A teraz musze się jakoś  stąd wymknąć...- dziewczyna wstała od stołu i zaniosła talerz do okienka na naczynia. Po cichu szła w stronę wyjścia i kiedy miała przekraczać próg ktoś złapał ją za rękaw. Był to jeden z nauczycieli.
-A ty gdzie się wybierasz młoda damo?
-No...yy...do toalety! Tak, do toalety.
-Tak,tak. Już kiedyś pokazałaś swoje umiejętności, więc wracaj na miejsce..
-No, ale, ale...
-Szybko...
-No dobrze.- Zoe poszła w stronę swojej przyjaciółki która obecnie zwijała się ze śmiechu.
-No i z czego się śmiejesz?
-Z ciebie. Taka ty to niby chytra i przebiegła, a tu proszę. Haha.
-Grr...- mruknęła brunetka i usiadła z założonymi rękami koło Zuzy...

Po 10 minutach narzekania Zoe w końcu wszyscy wrócili do swoich pokoi. Dziewczyna wbiegła do swojego z prędkością Sonica i zaczęła rozrzucać wszystkie ubrania po całym pokoju.
-Stop, stop, stop! Co ty robisz?!
-No przygotowywuję się na bal.
-Ale przy tym nie musisz robić takiego bałaganu.- spojrzała na nią wzrokiem pełnym hejtu i rozwaliła się na łóżku. 
-Co ty robisz?- stanęła nad nią brunetka i złapała się za głowę
-No leżę... Ja nie potrzebuje tyle czasu co ty...
-No, ale, ale... Idź umyć włosy!
-Dlaczego?
-No bo jak chcesz żebym cię uczesała to musisz mieć je czyściutkie.
-Ale dlaczego nie możesz zrobić tego później?
-Chcesz ładnie wyglądać?- powiedziała już zirytowana brunetka
-Tak...
-No to biegnij do tej łazienki i myj te włosy! Raz, raz!- wskazała ręką łazienke, a Zuza szybko wstała i pędem do niej pobiegła.- No i idealnie.- dopowiedziała dziewczyna i zaczęła szukać sukienki dla siebie. Znalazła sukienkę w kolorze pudrowego różu. W drugą rękę wzięła czarne, sznurowane buty na obcasie za kostkę.
-Może być.- powiedziała po cichu. Nagle Zuza wybiegła z łazienki.
-No i co teraz?- powiedziała i podeszła do swojej przyjaciółki
-Siadaj na krześle to coś wykombinuję.
-Oki.- powiedziała i usiadła na wskazanym miejscu. Zoe po chwili zastanowienia uznała, że wyprostuje jej włosy.Wyciągnęła z torby prostownice. Podłączyła ją do kontaktu i po paru minutach była już ciepła. Paroma sprytnymi ruchami włosy blondynki stały się proste.
-Pięknie.- powiedziała i odłożyła prostownice.- A teraz daj mi gumkę.
-Po co? Nie zostawisz ich tak?
-Nie. Zrobię ci kucyczka i ozdobię go kokardką. Dobrze?
-Rób co chcesz.- powiedział i po chwili jej włosy były już związane w kitkę. Grzywka dopełniała cały efekt. Zoe podeszła do swojej torby i wyciągnęła z niej czarną kokardkę. Przypięła ją do włosów Zuzy i podała jej lusterko.
-Ooo... Jak ładnie wyglądam. Dziekuje.
-To drobiazg, ale wybacz bo teraz ja muszę się zrobić na bóstwo.
-No dobrze, dobrze. Już ci schodzę.- Zuza podniosła się z krzesła i ustąpiła Zoe. Ta usiadła na nim i zaczęła się czesać. Blondynka natomiast znalazła w swojej walizce czarną sukienką z koronkowymi rękawami i tego samego koloru sznurowane buty na koturnie. Weszła do łazienki i ubrała się. Po chwili wyszła z niej i zobaczyła Zoe która mocuje się z lokówką.
-Boże... Myślałam, że tylko ja mam takie problemy.- Zuza podeszła do swojej przyjaciółki i pomogła jej.
-Dziekuje, ale wiesz... mogłaś się pośpieszyć.- powiedziała brunetka i zabrała jej z ręki lokówkę.- I tak w ogóle rozpuść włosy.
-Po co?
-Bo nie podobasz mi się tak.
-A mi się podoba.
-Ale to nie tobie ma się podobać tylko innym.
-Tak, tak. Wmawiaj sobie co chcesz.
-Rozpuszczaj je.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.- podeszła do niej i siłą pociągnęła za gumkę i włosy blondynki opadły jej na ramiona.
-No dzięki.- Zuza spojrzała na swoją przyjaciółkę morderczym wzrokiem.- Ale co ty chcesz mi jeszcze z tymi włosami robić?
-Zrobię ci koka.-  wzięła gumkę do ręki i jednym zręcznym ruchem zrobiła upięcie. Na środku dodała jeszcze kokardkę.- I jak?
-No... wyglądam lepiej, Dziekuje jeszcze raz.
-No i widzisz. Cioci Zoe się słucha.
-Dobrze, dobrze ciociu.- obie zaczęły się śmiać.- Ale teraz ty się szykuj bo nic jeszcze nie zrobiłaś.
-Hmm...To prawda. Ty się musisz tylko pomalować, a ja co?
-No to tyle nie gadaj tylko do pracy. Raz, raz!- blondynka powiedziała i usiadła na łóżku. Natomiast Zoe poszła do łazienki się ubrać. Po paru minutach wyszła ubrana w sukienkę koloru pudrowego różu i czarne, zawiązywane buty na koturnie. Usiadła przy stoliku i zaczęła kręcić loki lokówką. Po 15 minutach jej fryzura była gotowa. Później zaczęła się malować i przy okazji zrobiła to samo z jej przyjaciółką. Po 20 minutach były już w pełni gotowe. Miały jeszcze trochę czasu, więc zaczęły rozmawiać o tym jak super będzie na balu...

-No gdzie oni są?!- powiedziała brunetka, a bardziej krzyknęła kiedy już któryś raz z kolei spojrzała na zegarek który wskazywał 19:57.
-Nie denerwuj się, spokojnie,..
-No, ale nienawidzę jak ktoś się spóźnia, a poza tym nie na darmo szykowałam się tyle czasu!
-No to my po nich chodźmy.
-To będzie najlepszy pomysł...- powiedziała poddenerwowana Zoe i poszły w kierunku drzwi. Nagle ktoś zaczął je otwierać i Zuza prawie dostałaby w głowę gdy się nie odsunęła. Była to ta dwójka spóźnialskich.
-Cześć...- powiedzieli równocześnie i nagle zamilkli i patrzyli się na dziewczyny. Zoe nagle podeszła do nich i zaczęła ich ciągnąć za ramiona na zewnątrz.
-Co ty robisz?- spytał Murasakibara który nie za bardzo wiedział co się dzieje.
-Jak można się tak spóźniać?
-No bo Pan Model musiał układać 2 lata swoje włosy.
-Ta fryzura sama się nie zrobiła.- powiedział oburzony blondyn
-Tak, tak. Prze ciebie zawsze się spóźniamy.- dodał chłopak, a niewierząca w tych ludzi Zuza wyszła z pokoju i zamknęła drzwi. Wszyscy czekali już tylko na tą czwórkę. 
-Witam wszystkich. Na wstępie powiem, że wszyscy pięknie wyglądacie. Bal będzie trwał do północy i mamy dla was małą niespodziankę którą zobaczycie później, a teraz proszę za mną.- wszyscy grzecznie poszli za nauczycielami i po chwili weszli na wielką salę...


------------------------------------------------------------------------------------------
Magicznie zachciało mi się napisać kolejny rozdział miłosnych przygód naszego ukochanego kwartetu B) Piszcie czy się podobało :3 Od razu mówię, że przygotowania dziewczyn były pisane z jakiś miesiąc temu xD

poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 28

Kiedy siedziałam na łóżku uświadomiłam sobie ,że jutro mam sprawdzian z chemii. Od razu złapałam książkę i zaczęłam się uczyć. W między czasie przyszedł Daniel.
-Hej. Co robisz ?- podszedł do mojego łóżka i na nim usiadł
-Uczę się, a co?
-Bo chciałem iść do galerii kupić sobie nową marynarkę.
-Daniel...
-Co?
-Czy to ty, a może ktoś cię podmienił?
-No co? Nie mogę raz w życiu być elegancki?
-Ja nic nie mówię, ale wiesz... to do ciebie niepodobne.
-Och moja kochana kuzynko. Ja nie chcę ubierać się poważnie jak Lysander, ale jednak coś bardziej wyjściowego mi się przyda.
-Ech... Kiedy chcesz jechać?
-Już...
-No to dobra, chodźmy.
-To ja idę po kluczyki do samochodu, a ty już schodź na dół.
-Oki.- Daniel wyszedł, a ja wzięłam telefon z szafki. Najwyżej pouczę się jak wrócimy.Zeszłam na dól i ubrałam się ciepło bo na zewnątrz padał śnieg. Po chwili obok mnie pojawił się mój kuzyn i zrobił to samo co ja. Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy w stronę samochodu do którego po chwili weszliśmy...
Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Daniel zaparkował samochód i wyszliśmy z niego. Popchnęłam drzwi które prowadziły do wnętrza galerii. Było w niej cieplutko i wszędzie wisiały różne ozdoby świąteczne. W tle leciały różne bożonarodzeniowe piosenki. Ach... Już czuję święta! Od razu poszliśmy do sklepu z artykułami męskimi. Daniel wybrał chyba z dziesięć marynarek z którymi wszedł do przebieralni. Przymierzenie pięciu z nich zajęło 30 minut. Kiedy kuzyn zakładał szóstą z tej całej kolekcji powiedział:
-Wiesz co... Mogłabyś powiedzieć Lysandrowi co do niego czujesz. Bylibyście naprawdę piękną parą.- w tej samej chwili zamurowało mnie.
-Ty w końcu dorastasz czy opiłeś się jakieś herbatki?
-Ale mówię serio. On jest skrytym i nieśmiałym człowiekiem, więc na krok z jego strony poczekasz jeszcze z dziesięć lat.
-Ech... A jak powie, że mnie nie kocha?
-Czy ty tego nie widzisz?! Jesteście parą idealną.- podszedł do mnie i potrząsnął. 
-No dobrze, dobrze. Jutro się go spytam. 
-Zuch dziewczyna!- uśmiechnął się i zaczął przymierzać kolejne marynarki...

Po dwóch godzinach spędzonych w galerii jechaliśmy do domu Daniel kupił sobie dwie marynarki: niebieską i czarną. Ja nabyłam jasno niebieską sukienkę przed kolana.

Rano założyłam moją nową sukienkę i poszłam szczęśliwa do szkoły. Byłam nauczona na sprawdzian i miałam powiedzieć mojemu wybrankowi serca, że go kocham. Z uśmiechem na ustach przeszłam przez bramę szkoły i zobaczyłam Lysandra który bazgrał coś w swoim notatniku. Podeszłam do niego na co ten się uśmiechnął.
-Potrzebujesz czegoś?- spytał miło chłopak.
-Nie,nie... Albo może...chodź.- złapałam białowłosego za rękę i pociągnęłam w stronę klatki schodowej. Usiedliśmy na schodach i wypowiedziałam te magiczne słowa:
-Zostaniesz moim chłopakiem?- powiedziałam cicho na co on wstał i...poszedł. Odszedł z pośpiechem w swoją stronę. Po moich policzkach zaczęły spływać ciepłe łzy. 
-Czyli mam to uznać jako "nie"?- powiedziałam do siebie cicho i wstałam. Otarłam łzy z moich policzków i poszłam pod klasę...

Na sprawdzianie nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o tym co się wydarzyło. Wszystko zapomniałam i nadziubdziałam tyle ile mogłam. Wątpię, że dostane z tego lepszą ocenę niż trzy...

Po lekcjach poszłam do domu i przy okazji płakałam. W szkole jeszcze parę razy przeszłam obok Lysandra, ale nawet na niego nie spojrzałam. To za bardzo bolało...

Kiedy weszłam do domu Daniela nie było. Moje oczy znowu zrobiły się mokre kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Zobaczyłam w nich zdyszanego Kastiela.
-Czy ty głucha jesteś? Krzyczałem do ciebie, a ty się nie odwróciłaś... Dlaczego płaczesz?- nie wytrzymałam tylko przytuliłam się do chłopaka. Trochę zaskoczony objął mnie swoimi ramionami. 
-Bo on mnie nie kocha.- zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
-Lys?
-Tak, a niby kto?
-I nic mi nie powiedział...Coś czułem, że jest coś z nim dzisiaj nie tak. Jakiś smutny chodził...
-No, ale dlaczego? Myślałam, że coś z tego będzie.
-Tak jest w życiu. Ludzie są dziwni. Przychodzą i odchodzą.- nie odzywałam się tylko płakałam... Nie oczekiwałam, że będzie mnie pocieszał, ale teraz potrzebowałam kogoś kto mnie wysłucha.- wiesz co... zostanę z tobą bo boję się, że zrobisz coś głupiego. 
-Ale wiesz, że nie musisz?
-Wiem, ale wątpię, że chcesz być teraz sama. Mam rację?
-No masz...- powiedziałam cicho, a ten się tylko uśmiechnął i pocałował mnie w czubek głowy. Jednak jak chce to potrafi być miły...

Po dwóch godzinach siedzenia, oglądania jakiejś komedii i śmiania się z głupoty czerwonowłosego zachciało mi się spać.
-Kastiel...
-Hm...?
-Spać mi się chce.- ziewnęłam
-Zaniosę cię, chcesz?
-Aż tak zmęczona nie jestem.- spojrzałam na niego i wstałam z kanapy. Poszłam w stronę schodów kiedy nagle usłyszałam głos chłopaka.
-A co ze mną?
-Jak chcesz zostać to zostań, ale nie przeszkadzaj mi kiedy śpię.
-Dobrze, dobrze. Nie wejdę do ciebie do pokoju i nie będę cię macał. Obiecuję.
-Ech...Nigdy się nie zmienisz.- uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam na górę...

Kiedy spałam poczułam jakby ktoś mnie trzymał. Otworzyłam niechętnie oczy i obróciłam się w stronę z którego biło to ciepło. Zobaczyłam Kastiela który aktualnie spał. Już chciałam na niego wrzeszczeć, ale się powstrzymałam. Tak fajnie wyglądał. Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
-Miej coś od życia, nie będę cię budzić.
-Ależ dziękuje panno Zuzanno, że pani taka łaskawa.- nie otwierając oczu uśmiechnął się tym swoim uśmiechem i jeszcze mocniej mnie przytulił. Zamknęłam oczy i znowu zasnęłam.,,

---------------------------------------------------------------------------------------------
Jak mi wstyd ;_; Tak długo nie było rozdziałów ;_; Wiem, że teraz mnie zjecie, ale wybaczcie mi. Miałam już gotowy rozdział, ale mi się skasował :') No to czekajcie na kolejne i mam nadzieje, że się spodobał ;) Kazik taki romantico xD

wtorek, 31 marca 2015

Informacja :3

Mam świetną wiadomość (chyba) dla tych którzy czekają na kolejne przygody Zuzi i Lysia :3 Rozdział powoli się pisze xD 

wtorek, 24 marca 2015

Fanfik #5

Spocone i zmęczone dziewczyny poszły do pokoju żeby się umyć. Zuza przebrała się z luźną, białą koszulkę i czarno-białe szorty w paski, a Zoe w czarny podkoszulek i luźne, białe szorty do kostek. Blondynka od razu rzuciła się na łóżko i nie wstawała. Zoe uznała, że pójdzie się gdzieś przejść bo nie chce się jej gadać z tym śpiochem. Założyła swoje czarne air force'y i wyszła. Uznała, że pochodzi sobie po okolicy. Po 10 minutach znalazła drzewo i uznała, że pod nim usiądzie. Było tak cicho i przyjemnie. Zamknęła oczy, ale ta przyjemność nie trwała długo.
-Bu!- ktoś krzyknął, a dziewczyna aż podskoczyła. Był to Kise który teraz śmiał się z niej.
-Och... Kise...
-No co? Nawet nie wiesz jakie to jest śmieszne.- uśmiechnął się, a brunetka wstała i go pocałowała...

W tym samym czasie...

Zuza sobie smacznie spała gdy nagle do jej pokoju wparowały dwa osobniki płci męskiej.
-No i widzisz? Śpi, więc chodźmy i jej nie przeszkadzajmy.
-Ech... ty idź, a ja tu jeszcze chwilę zostanę.
-No dobrze, tylko nie przeszkadzaj.- Himuro wyszedł, a fioletowowłosy usiadł na podłodze i patrzył na śpiącą dziewczynę. Po 5 minutach zaczęło mu się nudzić, więc zaczął ją dźgać palcem w brzuch. Po chwili blondynka szybko się podniosła i spojrzała na niego z wyrzutem.
-Dlaczego mnie obudziłeś?
-Bo mi się już nudziło.
-No, ale nie musiałeś mnie budzić. Wiesz przecież, że kocham spać.
-No wiem, ale wątpie, że chcesz przespać swoje całe życie.
-Nie chce.
-No to właśnie.- pocałował ją, wstał i kiedy chciał już wychodzić powiedział.- Mam nadzieje, że będziesz na naszym meczu. Ktoś musi trzymać moje słodycze.
-Głupi.- zaczęła się śmiać, a chłopak wyszedł...

Kiedy wszyscy poszli na obiad nauczyciele mięli ważną wiadomość.
-Słuchajcie! Pamiętacie jak przed wyjazdem mówiliśmy abyście wzięli jakieś eleganckie stroje?
-Tak.- niektórzy powiedzieli
-A więc jutro odbędzie się bal. Rozpocznie się o godzinie 20.00. Obecność obowiązkowa, a teraz życzymy smacznego!- nauczyciel powiedział i usiadł na krześle.
-Ooo... już nie mogę się doczekać jutra!- powiedziała zachwycona Zoe
-No fajnie,,,- dodała niezbyt chętnie Zuza
-Ale o co ci chodzi? Nie lubisz się bawić?
-Ja bardzo lubię, ale ja nie przywiązuje wagi do wyglądu i wiesz... nie wiem jak mam się ubrać...
-Och, to o to chodzi? Haha! Nie przejmuj się bo ja ci pomogę. Rozmawiasz z ekspertem.- uśmiechnęła się brunetka i poklepała swoją przyjaciółkę po ramieniu...

Za pół godziny miał się zacząć mecz, więc chłopcy już zaczęli wychodzić z pokoi. Dziewczyny uznały, że też już pójdą bo i tak nie mają nic do roboty. Wyszły z pokoju i stanęły przed nauczycielem.
-Dlaczego jeszcze nie zostajecie w pokoju?
-Bo i tak nie mamy zajęcia, więc pójdziemy wcześniej.- powiedziała blondynka i nagle ktoś stuknął palcem w jej ramie. Był to jej chłopak który wręczył jej wielką siatkę.
-Co to jest?
-Słodycze. Przecież ktoś musi je trzymać.
-No dzięki.
-Ależ nie ma za co.- uśmiechnął się, a kiedy wszyscy się już zebrali poszli w stronę boiska...

Dziewczyny usiadły na trybunach, a cała męska część towarzystwa weszła na boisko. Biegali i rzucali do kosza. Zuza spojrzała się na siatkę ze słodyczami i wzięła z niej pocky.
-Zostaw bo to nie twoje.- powiedziała Zoe pod nosem
-Nie. Od życia mi się coś należy.- powiedziała i otworzyła paczkę. Po 20 minutach druga drużyna przyszła. Przez chwilę patrzeli się na siebie i wtedy sędzia zagwizdał początek meczu. Przywitali się ukłonem i zaczęli gre...

Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 23:25 dla przeciwników. To było bardzo dziwne... Przecież Pokolenie Cudów zawsze wygrywa... Rozpoczęła się druga kwarta...

Pod koniec czwartej kwarty było wiadome kto wygra. Było 77:68. Pokolenia jednak nikt nie pokona. Tak jak wszyscy myśleli stało się. Wygrali itd... Obie dziewczyny podeszły do swoich drugich połówek i pogratulowały im. Zastanówmy się jakby mogły wyglądać te gratulacje hm...? Ten kto powiedział lub pomyślał buziak ma jeden punkt. Po tym wszyscy wracali razem i rozmawiali o meczu...

Następnego dnia Zoe wstała pierwsza bo jak zwykle Zuze trzeba było budzić pół godziny. Po przebudzeniu dziewczyna miała dosłownie "gniazdo" na głowie, Brunetka zaczęła się z niej śmiać.
-Z czego się tak śmiejesz?
-Bo masz szopę na głowie.
-No dzięki.- powiedziała z przekąsem i podeszła do lustra.- Boże! Jak ja wyglądam.
-No i widzisz.- obie zaczęły się śmiać, a potem ubrały się i ogarnęły wygląd swoich pięknych twarzy. Po 15 minutach wszyscy poszli na śniadanie. Jak zwykle przyjaciółki usiadły w kącie. Po 5 minutach do ich stolika podeszła dwójka dobrze znanych im panów.
-Cześć.- powiedzieli oboje.
-Hej. Co jest?- powiedziała Zoe
-Bo mamy do was ważną sprawę... Czekajcie na nas po śniadaniu w pokoju.
-Dobrze... Ale co się stało?
-Zobaczycie.- powiedział blondyn i odeszli.
-Ciekawe o co może im chodzić...

Po skończonym śniadaniu wszyscy poszli do swoich pokoi. Dziewczyny czekały aż w końcu ktoś zapukał.
-Prosze!- Zuza krzyknęła i dwójka chłopaków weszła do pokoju.
-No to idziemy?
-A-ale gdzie?- spytała Zoe
-W fajne miejsce.- powiedział wyższy i wyszli. Każda para poszła w inną stronę...

Kise i Zoe poszli do Wesołego Miasteczka. Było tam bardzo kolorowo. Dzieci cały czas biegały wokoło nich.
-Ooo... Jakie one są słodkie!- powiedziała dziewczyna i złapała się za policzki.
-Ooo tak! Kocham wszystko co jest słodkie!- zaczęli się śmiać. Cały czas szli wgłąb Miasteczka kiedy nagle Zoe zobaczyła takie stoiska na których można wygrywać różne nagrody. Pociągnęła blondyna za rękaw i poszła z nim w tamtą stronę.
-Zagraj.
-Ooo... Moja mała Zoe chce pluszaka... Jakie to słodkie.- powiedział i podszedł do mężczyzny który zajmował się tym wszystkim. Chłopak zapłacił mu i przystąpił do gry. Jego zadaniem było strącenie trzech wieżyczek z butelek. Nie było to trudne bo jednak z takim celem jak ma Kise to było badalnie proste. Po chwili Zoe trzymała w swoich rękach wielkiego białego misia z czerwoną kokardką. Dziewczyna złapała chłopaka za krawat i pocałowała.
-Dziekuje.- powiedziała
-Nie ma za co.- powiedział i uśmiechnął się słodko. Zaczął się rozglądać.
-Coś nie tak?
-Nie, nie wszystko dob...- nagle urwał zdanie.- Zamknij oczy i zaufaj mi.- dziewczyna zamknęła oczy, a chłopak złapał ją za rękę. Po chwili zatrzymali się i chłopak ją puścił. Usłyszała tylko dźwięk przekręcania jakby jakieś... korbki. Później poczuła, że chłopak wkłada jej coś na palec...
-Już możesz otworzyć oczy.- powiedział szeptem, a Zoe otworzyła oczy. Zobaczyła na swoim palcu plastikowy pierścionek z małym czerwonym serduszkiem. Za blondynem stały automaty na kulki w których są te małe drobiazgi. Od razu zrozumiała skąd miał ten pierścionek. Blondyn przybliżył swoją twarz do niej.
-Chcesz pójść ze mną na bal?
-Tak...- powiedziała i go pocałowała...

niedziela, 15 marca 2015

Fanfik #4

-No i widzisz? To nie jest takie trudne.
-Ale to dzięki tobie. Mi się to nigdy nie uda.
-Uda, uda tylko musisz jeszcze poćwiczyć.- zeszła z jego pleców i poszła po piłkę. Nagle poczuła ,że chłopak stoi tuż za nią. Szybko się obróciła i wpadła w ramiona chłopaka który ją objął. Nie wiedziała na początku o co chodzi.
-Co jest? Przeszkadzam ci?
-A czy ja coś mówię?
-Haha. Nie, ale miałaś dziwną minę.
-No dzięki.- powiedziała żartobliwie. Ręce chłopaka przesunęły się na talię dziewczyny. Powoli ich twarze zbliżały się do siebie. Jak na złość zaczął dzwonić telefon.
-Czego?- odebrała zdenerwowana dziewczyna
-Haha. Pozdrów Murasakibarę. Haha.- Zoe rozłączyła się.
-Kto to był?
-Masz pozdrowienia od Zoe.
-Wybrała niezbyt dobry moment.
-No wiem.- nagle chłopak złapał ją podbródek i pocałował. Trwało to dobrą chwilę, ale kiedy się od siebie oderwali chłopak powiedział szeptem.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.- odpowiedziała szeptem i wtuliła się w niego...

-Muszę ci coś powiedzieć!- powiedziała...a bardziej krzyknęła Zoe kiedy zobaczyła Zuzę siedzącą na łóżku.
-Właśnie ja też, ale mów pierwsza.
-No... mam chłopaka...
-Czyżby Kise?
-Yyy...tak.
-Haha wiedziałam.- uśmiechnęła się.-No to jak już zaczęłaś ten temat to...ja też...
-Czyżby pan fioletowowłosy?
-Tak... a pozatym co masz do jego koloru włosów? Jest słodziutki.
-Haha.- obie zaczęły się śmiać.

W tym samym czasie...

-Cześć.- powiedział chłopak o fioletowych włosach do swojego przyjaciela.
-Hej, gdzie byłeś?
-Mam dziewczyne...
-Serio? No to gratuluję. Zuza?
-Tak...- rzucił się na łóżko
-Współczuje jej.
-Dlaczego?
-Bo będzie musiała z tobą wytrzymać.- zaczął się śmiać
-Masz coś do mnie?
-Nie no tylko sam przyznasz, że no...jesteś jakby to powiedzieć...leniwy.
-Nie oceniaj mnie.
-Ja tu stwierdzam tylko fakty... a pozatym to się ciesze, że wkońcu kogoś masz.
-A co? Przeszkadzam ci?
-Nie, no, ale sam przyznaj, że ją lubisz, lubisz.
-No lubie, lubie.
-Haha. Wiedziałem...

W tym samym czasie...

Kise wszedł powoli do pokoju bo myślał, że jego współlokator spał...Pomylił się i to bardzo.
-Gdzie ty byłeś?!- krzyknął Kasamatsu i uderzył blondyna w głowę
-No...no...no...mam dziewczynę.
-Co?
-No mam dziewczyne.
-I teraz mi będziesz zawalać treningi? O nie, nie mój drogi.
-Ale..ale...
-No żartuję przecież, a teraz trzeba iść spać żeby rano wstać.
-Ty i te twoje powiedzonka. Ech...

Rano dziewczyny smacznie spały kiedy nagle ich drugie połówki weszły do ich pokoju i zaczęli robić hałas. Zuza która była rozwalona na całym łóżku tylko coś mruknęła pod nosem, a Zoe przez sen nakryła się kołdrą. Kise podszedł do niej i pocałował w czoło, a ta przez sen złapała go za bluzkę i nie chciała puścić. Chłopak tylko czule się uśmiechnął i zdjął jej ręce ze swojej koszulki. Usiadł na podłodze obok łóżka i znowu pocałował ją w czoło.  Po chwili zaczęła otwierać oczy. Kiedy już kontaktowała ze światem uśmiechnęła się i powiedziała do drugiego chłopaka który obecnie dźgał Zuzę w policzek.
-Tak nic nie zrobisz. Ona ma sen jak kamień.
-Jakbym widział siebie.- powiedział i wziął ją na ręce.
-Co ty robisz?
-Zaniosę ją gdzieś.
-Tylko mi jej nie zgwałć czy coś takiego...- powiedziała Zoe
-Będę trzymał rączki przy sobie, spokojnie...- wyszedł zamykając drzwi kopnięciem...

Zaniósł ją na boisko. Razem z nią usiadł na ziemi i usadowił ją tak, że siedziała. Oparł swój podbródek o jej głowę i mocno ją objął. Po chwili zaczęła się budzić.
-Gdzie ja jestem?- powiedziała zaspana
-Na boisku. Fajna pobudka?
-Że ci się chciało mnie tu nieść.
-A co nie mogę?
-Nie zabraniam ci tylko wiesz... nie jesteś uznawany za osobę chętna do różnych rzeczy.
-Ech... widzę, że nasz kochany Himuro wyprał ci mózg.
-Nie... ja tylko o tym wiem.
-Dostałaś błędne informacje na mój temat.
-Już się ze mną nie drocz, oboje wiemy, że to prawda.
-No niech ci będzie.- pocałował ją w czubek głowy,a ona jeszcze bardziej się w niego wtuliła...

W tym samym czasie...

Kise i Zoe leżeli na łóżku i trzymali się za ręce,a chłopak cicho opowiadał jej o tym jak całe Pokolenie Cudów powstało i jak się poznali...
-No to czyli Akashi was jakby zebrał do kupy?
-No tak. Odkrył jaki kto ma talent i tak powstało to wszystko.
-Kochasz kosza?
-Tak. Jakby tak nie było to dawno bym już przestał grać.
-No, ale wiesz wole się spytać.- powiedziała i przytuliła się do niego. On odwzajemnił gest i pocałował ją bardzo delikatnie, ale ona chciała więcej. Pocałowała go mocniej, a chłopak się nie opierał. Po 5 minutach usłyszeli, że nauczyciela woła ich na zbiórkę.
-Dlaczego wszyscy zawsze muszą przerywać?- powiedział chłopak szeptem
-Nie wiem.- dodała i go pocałowała...

Kiedy już wszyscy byli na śniadaniu dwie przyjaciółki jak zwykle siedziały w kącie. Zoe jadła sałate, a Zuza płatki z mlekiem.
-Tak w ogóle o której jest ten mecz, wiesz?
-Nie. Jak zjemy pójdziemy się spytać.
-Oki.- powiedziała blondynka i wzięła kolejną łyżkę płatków do buzi... Po skończonym śniadaniu obie poszły się spytać kiedy w końcu będzie ten mecz.
-Przepraszamy, ale czy mógłby nam pan powiedzieć o której będzie ten mecz?
-Tak. O godzinie 11.00 będzie mecz dziewcząt, a chłopców o 15.00.
-Dziekujemy.- uśmiechnęły się i poszły do swojego pokoju...
Był czas wolny, ale dziewczyną nigdzie nie chciało się chodzić. Nagle usłyszały, że nauczyciel woła dziewczyny. Wszystkie wyszły ze swoich pokoi i podeszły do niego. Trzymał w rękach stroje. Zoe dostała strój z numerem 7, a Zuza z numerem 9.
-Pamiętajcie, mecz zaczyna się o 11.00, ale bądźcie gotowe o 10.30 bo trzeba się rozgrzać.
-Dobrze.- powiedziały chórem i znowu poszły do swoich pokoi.

O 10.20 zaczęły się poszukiwania butów Zuzy.
-Jak zwykle musisz je gdzieś wcisnąć.- Zoe klepnęła się w czoło.
-Nie moja wina. One same uciekają...
-Tak,tak. Wmawiaj to sobie.- po 5 minutach szukania w końcu znalazły buty które cały czas były pod łóżkiem.- Zabiję cię.
-Haha. Już nie przesadzaj.- blondynka uśmiechnęła się i założyła swoje czarne jordany. Zoe też ubrała jordany tyle, że białe. Obie spieły włosy w wysokie kucyki i wyszły na korytarz. Po chwili wszystkie dziewczyny wyszły na korytarz i czekały na nauczyciela. Ten wyszedł ze swojego pokoju i powiedział, że już muszą iść na boisko...
No i zaczęło się... Punktualnie o 11.00 obie drużyny stanęły na przeciwko siebie. Zuza oczywiście jak to ona była najwyższa, a Zoe od razu po. Przeciwna drużyna nie wyglądała na silną. Były w niej dziewczyny które nie wyglądały na silne. Mecz się zaczął i już po 5 minutach było 10:2. Dziewczyny dobrze myślały. Tamta drużyna grała tylko żeby grać. Pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 30:6. -Spokojnie dziewczyny. Teraz wiecie już co i jak. Wygracie to spokojnie.- powiedział i weszły na boisko. Było jednak inaczej... Na boisko weszła szatynka z numerem 8. Z pozoru nie wyglądała na groźną, ale po 5 minutach przewaga zmalała do 5 punktów. Ona umiała wszystko! Od rzutu za trzy punkty do wsadów. Dziewczyny już się zdenerwowały. W pewnym momencie Zoe wkońcu udało się rzucić za trzy punkty! Zastosowała się do rad Kise. Nie stresowała się i udało się, ale to i tak nic nie pomogło. Pod koniec pierwszej połowy Zuza chciał spróbować zrobić wsad, ale bez skutku. Znowu upadła na ziemię i w tym samym momencie zakończyła się 2 kwarta. Dziewczyna leżała na ziemi i po jej policzku spłynęła łza. Nagle stanęła nad nią ta dziewczyna.
-Haha. Jesteś za cienka żeby zrobić wsad. Tylko ci mocni to umieją,- jak na zawołanie dziewczyna wstała.
-Coś ty o mnie powiedziała.- zrobiła groźną minę. Tamta nie była wysoka. Sięgała blondynce do ramienia.
-No to, że jesteś za cienka i nigdy tego nie zrobisz wielkoludzie.- to fakt Zuza była wysoka no, ale...
-Mam prośbę... Niech jakieś rozwydrzone dziecko nie mówi mi, że jestem wysoka bo ja doskonale o tym wiem.
-No to czyli uważasz, że jesteś wielkoludem i nikt cię nie chce? Spoko.
-Ja nic takiego nie mówiłam, a pozatym mam chłopaka. Siedzi sobie teraz na trybunach. Patrz.- pomachała do fioletowowłosego.
-Haha. Obydwoje się dobraliście. Wielcy tacy.- w tym momencie dziewczyna nie wytrzymała. Już chciała ją uderzyć, ale Zoe ją zatrzymała.
-Co ty robisz?!
-Nie widzisz?! Chce jej coś zrobić, a teraz puszczaj!
-Nie, bo to tylko głupie zagrania. Zostaw ją.
-Ech... No dobrze.- poszły w stronę swojej drużyny...
Pod koniec drugiej połowy różnica wynosiła 67:63 dla przeciwników. Nagle Zoe rzuciła za trzy punkty i różnica zmniejszyła się o trzy punkty. Zostało 20 sekund, a piłka była przeciwników. W pewnej chwili Zuza odebrała piłkę i już chciała rzucić, ale postanowiła, że zrobi wsad. Ostatnimi resztkami sił wybiła się jak tylko najmocniej mogła i... udało się! Zrobiła to! Zawisła na obręczy i wtedy 2 połowa się skończyła. Blondynka puściła się obręczy i zeskoczyła na ziemię. Zaczęła płakać ze szczęścia. Schowała twarz w dłoniach i wtedy podeszła do niej Zoe.
-Udało ci się! Brawo! Dzieki tobie wygrałyśmy!- przytuliła ją
-Dzieki. Moje marzenie się spełniło.- powiedziała cicho i w oddali było słychać tylko niezadowolenie tej dziewczyny... Nagle Zoe ją puściła i poczuła, że ktoś inny ją tuli.
-Brawo. Udało ci się.- był to Murasakibara który teraz całował dziewczynę po głowie.
-Wiesz, że jestem spocona?
-No i co? Najważniejsze, że ci się udało.
-Ach... jak miło się na nich patrzy.- powiedziała Zoe
-Prosze cię. Ty też masz powód do dumy moja mała. Rzucałaś za trzy punkty jak zawodowca.
-Nie przesadzaj.
-Ja nie przesadzam. Mówię to co widzę.- powiedział i przygarnął ją do siebie ramieniem...


niedziela, 8 marca 2015

Fanfik #3

Kiedy poszły do pokoju przebrały się w luźne ciuchy. Zaraz miał być obiad, więc wyszły z pokoju na zbiórkę. Zamknęły drzwi i Zuza włożyła do kieszeni spodni kluczyk. Po 5 minutach wszyscy się zebrali i udali się w stronę jadalni. Dziewczyny usiadły w kącie i zaczęły jeść.
-Naleśniki, kocham!- powiedziała Zoe
-Haha. Prawdziwa Zoe się odezwała.- zaśmiała się blondynka
-Odezwała się ta która ich niby nie lubi.
-No dobrze, tu mnie masz.- zaczęły się śmiać. Po 10 minutach wszyscy rozeszli się do pokoi. Zach chwilę miał zacząć się trening chłopaków, więc dziewczyny tylko na chwilę weszły do pokoju po potrzebne rzeczy takie jak okulary i telefon. Usłyszały głos nauczyciela który wołał wszystkich na zbiórkę. Od razu wyszły i zamknęły drzwi. Nauczyciel na nie spojrzał i powiedział.
-No to teraz role się odwróciły hm..?- zaśmiał się
-Tak.- powiedziały obie, a w tym samym czasie wszyscy zaczęli wychodzić z pokoi.
-No proszę, proszę. Jednak idziecie.- powiedział Kise
-No tak. Nie będziemy się nudzić. Wy mogliście się na nas gapić to my też możemy.- powiedziała Zoe
-Nie tak ostro, ja tylko mówię.- uśmiechnął się blondyn
-Pogadacie sobie później, a teraz nie mamy czasu. Chodźcie!- pomachał ręką i wszyscy poszli za nim. Po 10 minutach byli już na boisku ,a dziewczyny zajęły wcześniejsze miejsce chłopaków. Oni zaczęli biegać ,a one się w nich wgapiały. Cały czas biegali i biegali. Po godzinie dziewczyny już się znudziły ,ale w końcu zaczęli grać. Podzielili się na dwie drużyny. Pierwszy skład grał przeciw drugiemu. Po 15 minutach gry nagle miała być zbiórka. Kise i Murasakibara wyskoczyli po piłkę ,ale uderzyli w siebie i upadli. Zaczęli się kłócić. Jak to u chłopców bywa. Dziewczyny zaczęły się śmiać i wszyscy patrzyli na nie. Zawstydzone przestały i dalej zaczęli grać. Nagle podeszła do nich dwójka chłopaków. To byli ci z tej innej szkoły. Ten z dredami usiadł obok Zuzy ,a ten drugi obok Zoe.
-No cześć. Pamiętacie nas?
-Tak.- powiedziała Zuza obojętnie.
-Ja jestem Haizaki ,a to Hanamiya.
-Powiem ,że nie ciesze się z tej znajomości.- powiedziała blondynka, a chłopak się do niej przybliżył.
-Dlaczego? Nie podobam ci się?
-Szczerze to urodą nie grzeszysz i manierami chyba też.
-Haha. No to się przekonamy co powiesz po tym.- chciał ją pocałować ,ale dostał w głowę piłką.
-Przepraszam. To było NIECHCĄCY.- powiedział fioletowowłosy. Ostatnie słowo zaakcentował i popatrzył na niego nie zbyt przyjemnym wyrazem twarzy.
-To twoja dziewczyna?
-Nie, ale nie musisz jej od razu macać.
-A czy ja ją macam? Hanamiya, co o tym sądzisz?
-Mnie to nie obchodzi. Wolę tą która siedzi obok mnie.- i jak na zawołanie przybiegł Kise.
-Wątpię ,że cię polubi, a tak w ogóle co wy tu robicie ?!
-Ooo Kise. Dawno się nie widzieliśmy.
-Nie cieszę się z tego spotkania.
-Haha, a ja bardzo. Zagramy sobie meczyk i zobaczymy kto jest lepszy.
-I wy myślicie ,że jesteście lepsi. Haha.
-No to się jeszcze przekonamy. Papa piękne.- wstali i poszli.
-Ech... Jak oni mnie wkurzają.- powiedział blondyn
-Ale skąd wy ich znacie??
-Dłuższa historia.
-No dobra...- powiedziała Zoe.
-No co wy tam robicie?! Szybko, nie mamy całego dnia!
-Już idziemy.- powiedzieli i poszli na boisko...

Po treningu wszyscy poszli do swoich pokoi.
-Pójdę jeszcze poćwiczyć.- powiedziała szatynka
-Dobrze, ale teraz nie przeszkadzaj bo idę spać.- obróciła się na drugi bok
-Mogę twoją piłkę?
-Tak.- powiedziała blondynka ,a Zoe wzięła piłkę i wyszła...

-No dlaczego nie mogę trafić?!- krzyknęła dziewczyna i kopnęła piłkę.- Naprawde jestem taka beznadziejna?!- poszła po piłkę kiedy nagle poczuła ,że ktoś za nią stoi.
-Nie denerwuj się tak. Pomóc ci?- był to Kise
-Tak.- powiedziała zniechęcona dziewczyna. Podniosła piłkę i podała ją chłopakowi.
-Patrz. Ręce ustawiasz tak, uginasz nogi ,a potem prostujesz ręke i rzucasz.- podał jej piłkę
-Tak?- ustawiła się tak jak jej pokazał.
-Żle trzymasz ręce.- podszedł do niej i złapał ją za ręce która trzymała piłkę. Lekko się zaczerwieniła.  Pomógł jej rzucić do kosza. Pokierował ruch jej rąk ,że piłka trafiła.
-I widzisz? To nie jest takie trudne.- uśmiechnął się ,a dziewczyna to odwzajemniła. Po kilku nie udanych próbach i kolejnym tłumaczeniu chłopaka udało się. Piłka trafił do kosza.
-Udało mi się! Dziekuje- podbiegła do chłopaka i go przytuliła.
-Haha. Nie ma za co. To była sama przyjemność spędzić z tobą czas.- odwzajemnił gest. Stali na samym środku boiska. Chłopak podniósł jej podbródek i lekko musnął jej wargi. Odwzajemniła ten gest i kiedy chcieli połączyć swoje usta w pocałunku ktoś zadzwonił do Zoe. Zdenerwowana odebrała telefon
-Czego chcesz? Ja tu robie coś ważnego.- była to Zuza
-Gdzie ty jesteś? Kasamatsu przyszedł i się pyta mnie czy wiem gdzie jest Kise. Przychodźcie tu szybko!
-No już idziemy.- powiedziała i się rozłączyła.
-Kto to był?
-Zuza. Pytała się gdzie jesteśmy bo Kasamatsu nie wie gdzie jesteś i takie tam.
-Ech...on traktuje mnie jak małe dziecko no ,ale jak trzeba to trzeba. Bierz piłkę i idziemy.- powiedział ,a dziewczyna poszła po piłkę i podeszła do blondyna.
-Chodźmy.- uśmiechnęła się ,a chłopak splótł ich palce. Było tak przyjemnie i... romantycznie...

-Gdzie wy byliście? Martwiliśmy się!- powiedziała Zuza kiedy ucieszona parka weszła do pokoju.
-No na boisku. Kise uczył mnie rzucać.
-A co ty sama nie umiesz?
-Umiem ,ale udało mi się za trzy.- uśmiechnęła się do chłopaka
-No dobrze, dobrze ,ale my już chodźmy.- powiedział Kasamatsu i podszedł do blondyna. Ten dostał od niego po głowie i wyszli. Po chwili Zuza podeszła do swojej przyjaciółki i spytała.
Co wy tam robiliście? Napewno nie tylko rzucaliście. Jesteś cała czerwona więc gadaj.
-No dobrze... Prawie się pocałowaliśmy, ale ty zadzwoniłaś i wszystko zepsułaś!
-No przepraszam ,ale Kasamtsu przyszedł i domagał się ,że mam do ciebie zadzwonić.
-Ech... ale jesteś mi coś winna.
-Co niby?
-Nie wiem. Jakąś przysługę.
-No dobrze.- powiedziała dziewczyna i podeszła po stoliczka na którym leżała paczka pocky.
-Chcesz?
-Tak.- powiedziała i zaczęły wspólnie jeść...

Kiedy poszli na kolację dziewczyny znowu usiadły w kącie i jadły. Nagle podszedł do nich Kise i wręczył Zoe kartkę. Nie powiedział nic tylko się uśmiechnął i poszedł. Dziewczyna rozłożyła ją.

"O 20 przyjdź na plażę. Czeka cię miła niespodzianka."

-O co chodzi?
-Potem ci powiem.- dziewczyna się uśmiechnęła i włożyła liścik do kiszeni.

Kiedy wszyscy już poszli do swoich pokoi Zoe powiedziała co było napisane w liściku.
-Ooo...No to idź bo zaraz 20. Miłej zabawy.
-Dzieki.- uśmiechnęła się i wyszła.

Po 10 minutach doszła na plażę. Nigdzie nie widziała chłopaka.
-Czy on mnie wystawił?- powiedziała i usiadła na piasku. Nagle poczuła jak ciepłe ręce oplatają ją w pasie.
-Kto to?- spytała
-Zboczniec
-Oj Kise... wiem ,że to ty.- zaśmiała się i odwróciła do chłopaka. Wtuliła się w niego bardzo mocna. Siedzieli tak chwilę kiedy on nagle wstał i podał jej rękę. Skorzystała z jego pomocy i wstała. Cały czas uśmiechał się do niej.
-Chodźmy tam.- wskazał palcem na morze.
-Dobrze.- podeszli bliżej. Było pięknie. Jasne, księżycowe światło padało na taflę wody od której odbijał się księżyc.- Pięknie tu jest.
-Dlatego cię tu przyprowadziłem.- uśmiechnął się do niej. Złapał ją w talii i dzieliło ich tylko pare centymetrów. Nagle chłopak złączył ich usta w pocałunku. Był słodki i delikatny. Kiedy oderwali się od siebie patrzyli sobie w oczy. Kise puścił ją i popchnął do wody. O mały włos by nie upadła ,ale miała na tyle dobre wyczucie równowagi, że uniknęła tego.
-Co to miało być?- zaczęła się śmiać.
-Droczę się tylko z tobą.- też się zaśmiał.
-No to teraz patrz.- ochlapała go ,a on jej oddał. Czuli się jak dzieci które nigdy nie widziały morza. Po dobrych 10 minutach zabawy chłopak podniósł ją i zaniósł na brzeg. Położyli się na piasku i mieli to gdzieś ,że byli cali oblepieni nim. Blondyn znowu ją pocałował ,ale tym razem dłużej i namiętniej. On wtuliła się w niego bardzo mocno. Leżeli tak i oglądali gwieździste niego. Kise złapał ją za rękę i spytał.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.- powiedziała cicho i oparła się o tors chłopaka.

W tym samym czasie...

-Może pójdę sobie jeszcze potrenować? Ciepło jest więc czemu nie.- powiedziała sama do sibie i poszła się przebrać. Założyła te same spodenki z numerem 9 jakie miała na treningu i kolejną z jej kolekcji czarną koszulkę. Wzięła piłkę i poszła na boisko...

Po 5 minutach zaczęła się rozgrzewać. Na początku rzucała normalnie aby rozruszać ręce. Po chwili wzięła się za wsady. Pare razy spróbowała ,ale nic. Kiedy już prawie jej się udało znowu upadła na ziemię i leżała. Nie chciała już wstawać bo wiedziała ,że to nie ma sensu. Zamknęła oczy kiedy nagle poczuła ,że ktoś nad nią stoi. Otworzyła powoli i zobaczyła Murasakibarę.
-Robisz to źle.
-Co masz na myśli?
-No to ,że źle się wybijasz. Patrz.- wziął piłkę i po chwili zrobił wsad.
-Tobie to łatwo bo wysoki jesteś.
-No wiem, ale musiałem się tego nauczyć.- podał jej rękę i wstała.
-No to mi pomóż.
-No dobrze. Musisz ugiąć kolana i jak najmocniej skoczyć.
-No tyle to ja wiem ,ale jak ty to robisz?
-Normalnie.
-Ech...-poszła po piłkę i nagle chłopak złapał ją w tali.- Co jest?
-Pomogę ci.- podniósł ją i wziął na barana. Podał jej piłkę i podszedł do kosza.- Wrzucaj.- zrobiła tak jak jej powiedział. Zaczęła się śmiać i on też...

sobota, 7 marca 2015

Fanfik #2

Reszta dnia przebiegła spokojnie. Wszyscy mięli już kłaść się spać. Zuza miała na sobie różowe spodenki i białą bluzkę. Na nogach miała misiate papucie. Natomiast Zoe miała jednoczęściową piżamę z logo batmana i kapturem. Blondynka wyjęła ze swojej torby mangę i zaczęła ją czytać ,a brunetka włożyła słuchawki do uszu i zaczęła słuchać muzyki. Po 15 minutach uznały ,że pójdą spać. Rozmawiały jeszcze przez chwilę i zasnęły...

Rano nagle ktoś zapukał do drzwi. Zoe wstała i poszła otworzyć. Pomińmy fakt ,że na głowie miała gniazdo. Nacisnęła klamkę. Była to nauczycielka.
-Dzień dobry.- powiedziała zdziwiona dziewczyna
-Dzień dobry słońce. Mam prośbę do ciebie i Zuzi. Czy mogłybyście obudzić wszystkich? Dam wam listę pokoi, jest tak napisane gdzie kto jest. Mogę na was liczyć?- Zoe przez chwilę się zastanowiła i zgodziła się. Pani wręczyła jej listę i podeszła do łóżka swojej przyjaciółki. Szturchnęła ją pare razy ,ale nic. Później mocniej ,ale nic. W końcu szarpnęła ją za ramię i się obudziła.
-Co jest?
-Nauczycielka nas prosi abyśmy wszystkich obudziły.
-No to idź to zrób ,a ja jeszcze się prześpie.
-Ech...- Zoe podeszła do stolika na którym leżały pocky. Wzięła je i powiedziała.
-Jeśli nie wstaniesz to wyrzucę je przez okno.- jak na zawołanie dziewczyna podniosła się z łóżka i podeszła do swojej przyjaciółki.
-Oddaj.
-W nagrodę ,że wstałaś to ci je oddam.- zaśmiała się. Uznały ,że na początku się chociaż trochę ogarną. Uczesały się i wzięły listę wszystkich osób.
-No to może ja wezmę osoby po prawej ,a ty po lewej?- powiedziała blondynka
-Dobrze.- wyszły ze swojego pokoju i każda poszła w swoją stronę. Zoe weszła do pokoju Kise i Kasamatsu. Blondyn spał na brzuchu z buzią wbitą w poduszkę. Zoe zaczęła się śmiać. Nagle zobaczyła ,że się budzą.
-Co jest? Coś się dzieje?- powiedział Kasamatsu
-Nie, tylko jak zobaczyłam ten obrazek przede mną na łóżku to zaczęłam się śmiać.
-Masz do mnie pretensje ? Nie podoba ci się jak śpie?
-Haha. To mi się bardzo podoba.- odwróciła się i kiedy chciała już wychodzić potknęła się o własne nogi i kiedy już miała upaść odzyskała równowagę. Teraz to męska część towarzystwa zaczęła się śmiać.
-Haha. Niezdara z ciebie.- powiedział blondyn i zaczął się śmiać. Zoe trochę zażenowana wyszła z pokoju i poszła do innego...

W tym samym czasie...

Zuza weszła do pokoju Himuro i Murasakibary. Było tam strasznie ciemno i było słychać ciche chrapanie fioletowowłosego. Brunet natomiast był odwrócony do dziewczyny tyłem.
-Halo...Wstawajcie...- powiedziała ,ale nic.- Wstawać.- powiedziała głośniej, ale to nic nie pomogło. Uznała ,że zrobi im na złość i podeszła do okna. Złapała za zasłony i szybkim ruchem je odsłoniła. Nagle Himuro się odwrócił i powiedział.
-Kto ci pozwolił nas budzić hm...?- powiedział pół żartem, pół serio.
-Nauczycielka powiedziała ,że ja i Zoe mamy was pobudzić więc to robimy. A ten czemu nie wstaje?- wskazała palcem na cały czas śpiącego chłopaka.
-Ty nawet nie wiesz jak się go ciężko budzi.
-Mówisz poważnie? No to zaraz zobaczymy.- podeszła do sterty słodyczy która leżała na stoliku i wygrzebała z niej paczke pocky. Pomyślała ,że zastosuje technike jej przyjaciółki.
-Jak się nie obudzisz to je wyrzucę.- potrząsnęła paczką i w sekundzie chłopak się podniósł.
-Oddaj.
-Nie. Ty mi nie chciałeś oddać okularów to ja też ci nie oddam pocky.- powiedziała i zaczęła wychodzić z pokoju kiedy nagle chłopak podszedł do niej od tyłu i próbował jej zabrać paczkę. Zuza nie chciała się poddać ,ale już musiała.
-No prosze.- wręczyła mu pudełko i wyszła...

Po śniadaniu mięli czas wolny. Dziewczyny uznały ,że sobie pozwiedzają. Po 10 minutach kiedy szły nagle zobaczyły autokar. Z niego zaczęły wychodzić jakieś nieznane im osoby. Głównie chłopcy. Na oko było tylko 7 dziewczyn. Zaczęli iść w ich stronę. Nagle jeden z chłopaków się odezwał.
-Widzę ,że ładne dziewczyny mają w tej szkole. Kise i reszta się dorobili.- powiedział chłopak z czarnymi a'la dredami. 
-Nie podniecaj się tylko chodź.- dodał chłopak z dziwnymi brwiami i czarnymi włosami. 
-No dobrze. Później się z nimi zapoznam.- poszli w stronę budynku w którym mięli mieszkać...

Kiedy doszły do pokoju zobaczyły ,że nauczyciel ma ważną rzecz do przekazania. Podeszły bliżej. Zauważyły w tym tłumie Kise i podeszły do niego. 
-O co chodzi?- powiedziała Zuza
-Mamy grać jakiś mecz towarzyski ,a teraz ciii...- zwróciły wzrok na nauczyciela
-Więc, jutro gramy mecz towarzyski ze szkołą Rōō. Męski skład już mamy ,ale szukam chętnych do składu damskiego.- kiedy dziewczyny to usłyszały od razu podniosły ręce.- Zuzia i Zoe są chętne. No dziewczyny bierzcie z nich przykład.- powiedział nauczyciel i pare dziewczyn niechętnie podniosło ręce. Najważniejsze ,że był chociaż główny skład.- No to dobrze. Najpierw odbędzie się trening dla dziewczyn ,a później dla chłopaków. Pierwszy zaczyna się za pół godziny, więc ruchy, ruchy, ruchy!- kiedy skończył mówić dziewczyny chciały wbiec do pokoju ,ale zostały perfidnie zatrzymane.
-Przyjdziemy popatrzeć.- powiedział blondyn
-Dobrze.- powiedziała Zoe
-Mi to bez różnicy tylko później nie narzekajcie ,że jesteśmy lepsze.- powiedziała Zuza i ominęły ich. Weszły do pokoju i zaczęły się przebierać. Zuza ubrała koszykarskie, czarne spodenki swojego starszego brata z numerem 9. Pomyślicie ,że jak ona może nosić męskie spodenki. Jej brat gra w kosza i oddał jej te bo zamawiali nowe stroje i niestety ,ale dostał o wiele za małe, więc zrobił jej mały prezent. Do tego czarną, za dużą bluzkę i ukochane Jordany. Włosy upięła w wysokiego kucyka. Zoe miała biały top, czarne szorty i czarne air force'y. Włosy miała rozpuszczone. 
-Boże, jak ja chce już zacząć biegać.- powiedziała szatynka
-Ja też.- dodała jej przyjaciółka i wzięły potrzebne rzeczy takie jak piłkę, wodę itd. Po chwili usłyszały głos nauczyciela. Od razu wyszły z pokoju i zamknęły drzwi. Z innych stron było słychać niezadowolenie ich rówieśniczek. Usłyszały kolejny skrzyp otwieranych drzwi ,ale już się nie obróciły. Nagle poczuły ,że ktoś za nimi stoi. Zoe odwróciła się i zobaczyła Kise ,a Zuza podniosła twarz do góry i zobaczyła Murasakibarę.
-Chłopcy ,ale wy trening macie później.
-Wiemy, wiemy ,ale chcemy popatrzeć.
-No dobrze. Przecież wam nie mogę zabronić. Chodźmy!- machnął ręką i udali się na boisko...

Po 10 minutach błądzenia znaleźli tartanowe boisko. Chłopcy usiedli pod drzewem ,a dziewczyny weszły na boisko. Położyły swoje rzeczy i nauczyciel zwołał naradę.
-Więc, teraz wam wybiorę pozycje. Zuza ty ,że jesteś najwyższa to będziesz środkową.
-Co? Ja nie chce. Chciałam być rzucającym obrońcą.
-Nie kłóć się ze mną. Zoe, co najlepiej umiesz lub chcesz się nauczyć?
-Rzucać za trzy.
-A mnie to się już nikt nie pyta o zdanie.- powiedziała obrażona blondynka
-Cicho! Zoe będziesz niską skrzydłową.
-Dobrze.- po paru minutach i słuchania narzekań blondynki zaczęli się rozgrzewać. Biegali i podawali sobie piłki. Miały ćwiczyć rzuty do kosza. Ustawiły się w rządku i po kolei każda rzucała. Zoe za żadne skarby świata nie mogła rzucić za te trzy punkty. 
-No dlaczego nie umiem?!
-Musisz jeszcze poćwiczyć.- powiedziała blondynka i pobiegła jak tylko mogła najszybciej pod kosz aby zrobić wsad. Kiedy odbiła się prawie jej się udało ,ale nie doskoczyła i upadła na plecy. Po chwili cała obolała wstała i poszła po piłkę. Usłyszała śmiechy ze strony chłopaków. Posłała im jedno ze swoich spojrzeń ,ale to nic nie dało. Murasakibara patrzył na nią z kpiną ,ale można było dojrzeć nutkę przejęcia i opiekuńczości. Natomiast Kise cały czas wgapiał się w Zoe i nie mógł oderwać wzroku...

Po dwóch godzinach skończyli i dziewczyny chciały iść do swojego pokoju aby się odświeżyć ,ale dwójka ich znajomych zatrzymała je.
-Co?- spytała obojętnie Zuza
-Nic... tylko fajnie było na was patrzeć.- uśmiechnął się Kise.
-Dokładnie. Szczególnie nieudany skok pewnej osoby mi się bardzo spodobał.- powiedział fioletowowłosy
-I teraz mi będziecie to do końca życia wypominać.- powiedziała Zuza
-Nie, tylko to wyglądało śmiesznie.
-A ja natomiast czekam aż Zoe się w końcu uda rzucić za trzy punkty.- uśmiechnął się do dziewczyny
-Dziekuje.- odwzajemniła gest. Nastała chwila ciszy którą przerwała blondynka
-No to teraz my przyjdziemy na wasz trening.
-No dobra. Zobaczymy kto tu jest lepszy.- powiedział wyższy chłopak
-A bardzo chętnie. Do zobaczenia.- pociągnęła Zoe za rękę i poszły do pokoju się przebrać...

------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszelkie błędy :)

niedziela, 1 marca 2015

Fanfik #1

I nie to nie jest Zuza z opowiadania ;3
--------------------------------------------------------------------
Dwie dziewczyny- Zuza i Zoe. Dwie najlepsze przyjaciółki. Obie się przeprowadziły i zaczynają nowe życie. Nowe, lepsze życie...

-Ile jeszcze do tej szkoły będziemy iść?- spytała znudzona Zuza.
-Jeszcze pare minut.
-To dobrze bo już mam dość...- powiedziała blondynka cały czas idąc...

Kiedy już doszły ucieszyły się. Był to duży, biały budynek. Popatrzyły się na siebie.
-To początek nowej przygody.- powiedziała Zoe i udały się na swoją pierwszą lekcje w nowej szkole...

-Dzień dobry. Do naszej klasy dołączyły dwie uczennice- Zuzia i Zoe. Dziewczynki.- nauczycielka zwróciła się do nich.- W naszej klasie mamy taką zasade ,że dziwczyny siadają z chłopakami. Zuzia, z tego powodu ,że jesteś wyższa usiądziesz na końcu z Murasakibarą ,a ty Zoe z Kise. Dobrze ?
-Tak.- powiedziały równocześnie i udały się na swoje miejsca. Murasakibara- chłopak o fioletowych włosach. Zaczął sprzątać na ławce bo miał jakby to delikatnie powiedzieć bałagan. Dziewczyna usiadła koło niego i chwilę się na niego patrzała. Zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu. Zoe przysiadła się do blondyna który się nazywał Kise. Tak jak Zuza zmierzyła go od góry do dołu ,a ten się lekko do niej uśmiechnął. Była to godzina wychowawcza. Omawiała tygodniową wycieczkę na którą mieli jechać. Tak. Zuza i Zoe też o niej wiedziały i pojadą. Ich mamy uznały ,że wtedy lepiej się zapoznają z klasą i w ogóle...
Kiedy lekcja się skończyła wszyscy wstali z ławek Zuza stanęła jak wryta. Murasakibara był bardzo ,ale to bardzo wysoki. Patrzyła tak chwile na niego kiedy on się odezwał.
-Co?
-Nic, nic tylko... Jesteś wysoki.
-No wiem o tym...- poszedł z siatką słodyczy na przerwe. To fakt. Zuza nie jest niska,ale kurde...

Reszta lekcji minęła bardzo szybko. Dziewczyny były bardzo zadowolone bo poznały wielu nowych ludzi. Nie tylko swoich sąsiadów z ławki ,ale i inne osoby. Takie jak: Kuroko, Kagami, Himuro, Kasamatsu itp. Kiedy wyszły ze szkoły Zuza chciała iść po coś słodkiego do sklepu. Zaczęły takowego szukać ,ale nie mogły znaleźć. Dopiero po 15 minutach odnalazły swój cel który przerósł ich najśmielsze oczekiwania. To był sklep wyłącznie ze słodyczami. Weszły do niego i nie mogły uwierzyć własnym oczom. Na półkach było wszystko. Od Pocky aż po Mochi. Blondynka uznała ,że weźmie dwie paczki pocky. Truskawkowe i czekoladowe. Kiedy już miała dwie paczki w rękach chciały iść w stronę kasy ,ale nagle wpadły na trójkę znajomych. Byli to Kise, Himuro i Murasakibara. Ten ostatni trzymał w rękach GÓRE słodyczy. Dziewczyny popatrzyły przez chwilę na niego ,a później odezwał się Kise.
-Cześć. Cóż za miłe spotkanie.- uśmiechnął się
-Tak, cześć...- Zoe czekała jak Zuza się przywita ,ale nic. Dopiero po chwili ją szturchnęła w ramię ,a ta się przywitała.
-Aaa... cześć.- ocknęła się. Powodem jej wyłączenia się z rzeczywistości było patrzenie cały czas na fioletowowłosego chłopaka. On tak samo. Nastała chwila ciszy ,ale blondynka ją przerwała.
-No to my już pójdziemy. Chce już zjeść te pocky. Papa.
-Do następnego.- powiedział blondyn i poszli w drugą stronę. Dziewczyny udały się do kasy i zapłaciły. Wyszły ze sklepu, a Zuza otworzyła upragniony smakołyk. Wzięła jeden paluszek i ugryzła go.
-Chcesz?- spytała się brunetki.
-Tak.- wracały do domu zajadając pocky.

2 tygodnie później...

-Zuza szybciej! Spóźnimy się i to będzie twoja wina!- powiedziała Zoe do swojej przyjaciółki.
-No już ide! Nie krzycz na mnie!- wzięła dwie walizki w ręce i przeszła obok Zoe.
-Co ty tam masz?
-Ważne rzeczy. Takie jak np. piłka do kosza.- powiedziała. W ogóle dziewczyny kochają grać w kosza. W poprzedniej szkole chodziły na treningi ,ale ,że się przeprowadziły to przestały. Chodź na WF-ie świetnie sobie poradziły bo były w tej samej drużynie i wygrały. Zuza chce się nauczyć robić wsady bo wysoko skacze ,a Zoe rzucać za trzy punkty bo ma dobrego cela. Narazie im to jeszcze nie wychodzi... Ale wracając poszły...pobiegły do szkoły. W ostatniej chwili zdążyły. Wszyscy weszli do autokaru i zajęli swoje miejsca. Zuza usiadła przy oknie ,a Zoe z brzegu. Obok nich w przeciwnym rzędzie usiadł Kise z Kasamatsu. Natomiast za dziewczynami byli Himuro i Murasakibara. Zuza wyjęła paczke pocky i zaczęła jeść.
Nagle ktoś pociągnął ją za jej kite. Spojrzała w górę i zobaczyła fioletowowłosego chłopaka. Wyglądało to komicznie bo musiał się strasznie wygiąć żeby go zobaczyła. Himuro zaczął się śmiać. -Mogę?- wskazał palcem na pocky. -Tak.- podała mu paczkę. Wziął dwie pałeczki i jedną z nich włożył do buzi. -Dzięki.- powiedział i usiadł.
-Himuro chcesz ?
-Nie, dzieki.
-Chcesz?- spytała się Zoe.
-Ychy.- kiedy dziewczyna się odwróciła dostała czymś w głowę. Obróciła się i zobaczyła Kasamatsu i Kise zwijających się ze śmiechu. Zmierzyła ich wzrokiem i spytała.
-Co jest?
-Bo...bo...Kise PRZEZ PRZYPADEK rzucił w ciebie cukierkiem.
-Przepraszam.- dodał blondyn i zaczął się znowu śmiać. Zoe uśmiechnęła się i usadowiła się wygodnie na fotelu...

Po 4 godzinach dojechali do pięknego ośrodka. Tak spokojnie i w ogóle. Kiedy wszyscy wyszli z autokaru Zuza trzymając się za plecy przeciągnęła się.
-Ała.
-Co ci jest?- spytała Zoe
-Bolą mnie plecy bo PEWNA KOCHNA OSOBA cały czas wbijała mi swoje kolana w fotel...- popatrzała z wyrzutem na Murasakibarę.
-No co? Moja wina ,że mam długie nogi?
-Ech...- po chwili odezwał się nauczyciel.
-Posłuchajcie. Teraz dostaniecie przydział do pokoi. Ustawcie się z kolejce po kluczyk. W jednym pokoju mogą być dwie osoby.- po chwili wszyscy ustawili się w kolejce. Dziewczyny dostały pokój z numerem 15. Wzięły walizki i udały się do swojej kwatery.
Po 5 minutach doszły pod drzwi. Nie mogły otworzyć drzwi! Zamek się musiał zaciąć...
-Głupie drzwi.- powiedziała Zuza.
-Haha. Fajnie wyglądasz jak się złościsz. Haha.- Zoe zaczęła się śmiać. Po chwili Zuza też.
-Pomóc wam?- podszedł do nas Kise.
-No... fajnie by było.- powiedziała brunetka i przesunęła się. Kise też szarpał się z zamkiem ,ale jemu się udało.
-Prosze.- podał Zoe klucz.
-Dzieki.- uśmiechnęła się i otworzyła drzwi. Ładnie tam było. Dwa łóżka, szafki. Tak jak na wyjazdach. Rozpakowały się i nagle usłyszały głos nauczycielki. Wyszły z pokoju. Zobaczyły ,że z drzwi po prawej stronie wychodzi Murasakibara i Himuro ,a po lewej Kise i Kasamatsu. Zuza patrzyła w prawo ,a Zoe w lewo. Fioletowowłosy uśmiechnął się do blondynki ,a blondyn do brunetki.
-Słuchajcie!- powiedział nauczyciel.- teraz idziemy na plaże więc się przebierzcie i za 15 minut wychodzimy.- powiedział ,a dziewczyny wbiegły do pokoju. Szybko wyjęły kostiumy ze swoich walizek. Zoe weszła do łazienki i szybko się przebrała. Później Zuza. Była ubrana w czarną, długą bluzkę, krótkie fioletowe szorty i czarne trampki ,a na nosie czarne okulary. Zoe natomiast miała czarny kostium w kwiaty. Na to założyła bluzkę z flagą Ameryki, krótkie podarte szorty i kapelusz. Wzięły torebki i wyszły z pokoju. Cudem zamknęły drzwi i Zoe wruciła klucz do swojej torebki. Poczekały chwile i nagle wszyscy wyszli ze swoich pokoi. Nauczyciel powiedział ,że mają się ustawić w pary. Szybkim krokiem poszli na plażę...

Po 10 minutach doszli w miejsce plażowania. Zoe odrazu pobiegła do morza ,a Zuza położyła się na ręczniku. Bardzo lubi się kompać ,ale uznała ,że dzisiaj nie ma ochoty więc zostaie na lądzie. Nagle ktoś stanął nad nią i zasłonił jej słońce. Otworzyła oczy i zobaczyła Murasakibarę i Himuro.
-Cześć. Możemy się dosiąść?- spytał Himuro.
-Tak.- powiedziała i położyli się obok niej. Oczywiście Murasakibara coś jadł. Jakże by inaczej. Po minucie chłopak ściągnął jej okulary z oczu i założył je na swój nos. Dziewczyna podniosła się.
-Oddaj.
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo mnie razi słońce.- uśmiechnął się. Himuro zaczął się śmiać. Próbowała mu je zabrać ,ale się nie udało. Chłopak wstał i pomógł wstać swojemu przyjacielowi. Zuza zrobiła to samo i podbiegła do nich. Cały czas rzucali do siebie jej okulary i biegali po całej plaży. Zrezygnowana poszła na usiąść bo uznała ,że zaraz im się to znudzi. Tak też się stało. Usiedli obok niej. Jeden po jednej stronie, drugi po drugiej. Fioletowowłosy miał na nosie jej okulary więc szybkim ruchem mu je zabrała i założyła. Po 5 minutach Murasakibara wstał i powiedział.
-Himuro chodź ze mną do sklepu.
-Nie. Raz w życiu idź z kimś innym. Kto obok ciebie stoi ?
-No...Zuza. I co?
-Niech ona z tobą pójdzie.
-Pójdziesz? Temu leniowi się nie chce.
-Kto tu jest leniwy hmm...?
-No dobrze, dobrze. Nie wytykaj moich cech.- Zuza się zaśmiała.- Co?
-Fajnie to wygląda jak tak rozmawiacie.- uśmiechnęła się. Wzięła pieniądze i poszli do tego sklepu...

Po 10 minutach szukania znaleźli sklep. Weszli tam i odrazu poszli do działu ze słodyczami. Chłopak wziął znowu GÓRE słodyczy ,a Zuza dwie paczki pocky i maiobu.
-Widze ,że też lubisz?
- Tak.- uśmiechnęła się i poszli do kasy...

W tym samym czasie...

Zoe siedziała w wodzie kiedy podszedł do niej Kise.
-Hej.- powiedział i uśmiechnął się
-Cześć.- odwzajemniła uśmiech. Nagle chłopak ją ochlapał.- To czyli tak chcesz się bawić, tak?- powiedziała i zrobiła to samo co on. Minęło dobre pięć minut i byli cali mokrzy. Zaczęli się głośno śmiać. Nagle ktoś złapał Zoe za tyłek. Obróciła się i okazało się ,że jest to jakiś chłopak ze starszych klas.
-Czy ty sobie żartujesz ?- spytała
-Nie, uważam ,że jesteś słodka.- wkurzyła się. Zaczęła podchodzić do niego coraz bliżej ,ale Kise ją złapał za ramie.
-Co ty mu chcesz zrobić?
-Coś złego.- wyrwała się i uderzyła go w piszczel. On osunął się na ziemie. Uderzyła go jeszcze w policzek.- Z damami się tak nie obchodzi.- powiedziała i odeszła. Kise patrzał na nią jak wryty.
-Nie spodziewałeś się czegoś takiego?
-Nie...
-Zoe! Co ty robisz?!- biegła w jej kierunku Zuza.- Czy ty zwariowałaś?!
-Nie. Poprostu mnie złapał za tyłek. Dam się tak nie traktuje.- poszła w stronę koców ,a Zuza za nią. Przeszły obok Himuro. Wysztraszył się. Spał i został obudzony przez nie bo nasypały na niego piasek.
-Co jest? Kto strzela?
-Nic się nie dzieje. 
-To dobrze bo myślałem ,że strzalają.- i znowu się położył.
-Już nigdy nie wyczyniaj takich rzeczy dobrze?- spytała blondynka
-Ech...ale on mnie wkurzył.
-Ale już jest po wszystkim. Mam dobre rzeczy na poprawienie humoru, chcesz?
-Tak...


--------------------------------------------------------------------
Hej xDD Wzięło mnie na pisanie fanfików o Kuroko no Basket xD Mam nadzieje ,że się podoba i no.. xD
Będą jeszcze około 2 części xD Przepraszam za wszystkie błędy ;-;