niedziela, 15 marca 2015

Fanfik #4

-No i widzisz? To nie jest takie trudne.
-Ale to dzięki tobie. Mi się to nigdy nie uda.
-Uda, uda tylko musisz jeszcze poćwiczyć.- zeszła z jego pleców i poszła po piłkę. Nagle poczuła ,że chłopak stoi tuż za nią. Szybko się obróciła i wpadła w ramiona chłopaka który ją objął. Nie wiedziała na początku o co chodzi.
-Co jest? Przeszkadzam ci?
-A czy ja coś mówię?
-Haha. Nie, ale miałaś dziwną minę.
-No dzięki.- powiedziała żartobliwie. Ręce chłopaka przesunęły się na talię dziewczyny. Powoli ich twarze zbliżały się do siebie. Jak na złość zaczął dzwonić telefon.
-Czego?- odebrała zdenerwowana dziewczyna
-Haha. Pozdrów Murasakibarę. Haha.- Zoe rozłączyła się.
-Kto to był?
-Masz pozdrowienia od Zoe.
-Wybrała niezbyt dobry moment.
-No wiem.- nagle chłopak złapał ją podbródek i pocałował. Trwało to dobrą chwilę, ale kiedy się od siebie oderwali chłopak powiedział szeptem.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.- odpowiedziała szeptem i wtuliła się w niego...

-Muszę ci coś powiedzieć!- powiedziała...a bardziej krzyknęła Zoe kiedy zobaczyła Zuzę siedzącą na łóżku.
-Właśnie ja też, ale mów pierwsza.
-No... mam chłopaka...
-Czyżby Kise?
-Yyy...tak.
-Haha wiedziałam.- uśmiechnęła się.-No to jak już zaczęłaś ten temat to...ja też...
-Czyżby pan fioletowowłosy?
-Tak... a pozatym co masz do jego koloru włosów? Jest słodziutki.
-Haha.- obie zaczęły się śmiać.

W tym samym czasie...

-Cześć.- powiedział chłopak o fioletowych włosach do swojego przyjaciela.
-Hej, gdzie byłeś?
-Mam dziewczyne...
-Serio? No to gratuluję. Zuza?
-Tak...- rzucił się na łóżko
-Współczuje jej.
-Dlaczego?
-Bo będzie musiała z tobą wytrzymać.- zaczął się śmiać
-Masz coś do mnie?
-Nie no tylko sam przyznasz, że no...jesteś jakby to powiedzieć...leniwy.
-Nie oceniaj mnie.
-Ja tu stwierdzam tylko fakty... a pozatym to się ciesze, że wkońcu kogoś masz.
-A co? Przeszkadzam ci?
-Nie, no, ale sam przyznaj, że ją lubisz, lubisz.
-No lubie, lubie.
-Haha. Wiedziałem...

W tym samym czasie...

Kise wszedł powoli do pokoju bo myślał, że jego współlokator spał...Pomylił się i to bardzo.
-Gdzie ty byłeś?!- krzyknął Kasamatsu i uderzył blondyna w głowę
-No...no...no...mam dziewczynę.
-Co?
-No mam dziewczyne.
-I teraz mi będziesz zawalać treningi? O nie, nie mój drogi.
-Ale..ale...
-No żartuję przecież, a teraz trzeba iść spać żeby rano wstać.
-Ty i te twoje powiedzonka. Ech...

Rano dziewczyny smacznie spały kiedy nagle ich drugie połówki weszły do ich pokoju i zaczęli robić hałas. Zuza która była rozwalona na całym łóżku tylko coś mruknęła pod nosem, a Zoe przez sen nakryła się kołdrą. Kise podszedł do niej i pocałował w czoło, a ta przez sen złapała go za bluzkę i nie chciała puścić. Chłopak tylko czule się uśmiechnął i zdjął jej ręce ze swojej koszulki. Usiadł na podłodze obok łóżka i znowu pocałował ją w czoło.  Po chwili zaczęła otwierać oczy. Kiedy już kontaktowała ze światem uśmiechnęła się i powiedziała do drugiego chłopaka który obecnie dźgał Zuzę w policzek.
-Tak nic nie zrobisz. Ona ma sen jak kamień.
-Jakbym widział siebie.- powiedział i wziął ją na ręce.
-Co ty robisz?
-Zaniosę ją gdzieś.
-Tylko mi jej nie zgwałć czy coś takiego...- powiedziała Zoe
-Będę trzymał rączki przy sobie, spokojnie...- wyszedł zamykając drzwi kopnięciem...

Zaniósł ją na boisko. Razem z nią usiadł na ziemi i usadowił ją tak, że siedziała. Oparł swój podbródek o jej głowę i mocno ją objął. Po chwili zaczęła się budzić.
-Gdzie ja jestem?- powiedziała zaspana
-Na boisku. Fajna pobudka?
-Że ci się chciało mnie tu nieść.
-A co nie mogę?
-Nie zabraniam ci tylko wiesz... nie jesteś uznawany za osobę chętna do różnych rzeczy.
-Ech... widzę, że nasz kochany Himuro wyprał ci mózg.
-Nie... ja tylko o tym wiem.
-Dostałaś błędne informacje na mój temat.
-Już się ze mną nie drocz, oboje wiemy, że to prawda.
-No niech ci będzie.- pocałował ją w czubek głowy,a ona jeszcze bardziej się w niego wtuliła...

W tym samym czasie...

Kise i Zoe leżeli na łóżku i trzymali się za ręce,a chłopak cicho opowiadał jej o tym jak całe Pokolenie Cudów powstało i jak się poznali...
-No to czyli Akashi was jakby zebrał do kupy?
-No tak. Odkrył jaki kto ma talent i tak powstało to wszystko.
-Kochasz kosza?
-Tak. Jakby tak nie było to dawno bym już przestał grać.
-No, ale wiesz wole się spytać.- powiedziała i przytuliła się do niego. On odwzajemnił gest i pocałował ją bardzo delikatnie, ale ona chciała więcej. Pocałowała go mocniej, a chłopak się nie opierał. Po 5 minutach usłyszeli, że nauczyciela woła ich na zbiórkę.
-Dlaczego wszyscy zawsze muszą przerywać?- powiedział chłopak szeptem
-Nie wiem.- dodała i go pocałowała...

Kiedy już wszyscy byli na śniadaniu dwie przyjaciółki jak zwykle siedziały w kącie. Zoe jadła sałate, a Zuza płatki z mlekiem.
-Tak w ogóle o której jest ten mecz, wiesz?
-Nie. Jak zjemy pójdziemy się spytać.
-Oki.- powiedziała blondynka i wzięła kolejną łyżkę płatków do buzi... Po skończonym śniadaniu obie poszły się spytać kiedy w końcu będzie ten mecz.
-Przepraszamy, ale czy mógłby nam pan powiedzieć o której będzie ten mecz?
-Tak. O godzinie 11.00 będzie mecz dziewcząt, a chłopców o 15.00.
-Dziekujemy.- uśmiechnęły się i poszły do swojego pokoju...
Był czas wolny, ale dziewczyną nigdzie nie chciało się chodzić. Nagle usłyszały, że nauczyciel woła dziewczyny. Wszystkie wyszły ze swoich pokoi i podeszły do niego. Trzymał w rękach stroje. Zoe dostała strój z numerem 7, a Zuza z numerem 9.
-Pamiętajcie, mecz zaczyna się o 11.00, ale bądźcie gotowe o 10.30 bo trzeba się rozgrzać.
-Dobrze.- powiedziały chórem i znowu poszły do swoich pokoi.

O 10.20 zaczęły się poszukiwania butów Zuzy.
-Jak zwykle musisz je gdzieś wcisnąć.- Zoe klepnęła się w czoło.
-Nie moja wina. One same uciekają...
-Tak,tak. Wmawiaj to sobie.- po 5 minutach szukania w końcu znalazły buty które cały czas były pod łóżkiem.- Zabiję cię.
-Haha. Już nie przesadzaj.- blondynka uśmiechnęła się i założyła swoje czarne jordany. Zoe też ubrała jordany tyle, że białe. Obie spieły włosy w wysokie kucyki i wyszły na korytarz. Po chwili wszystkie dziewczyny wyszły na korytarz i czekały na nauczyciela. Ten wyszedł ze swojego pokoju i powiedział, że już muszą iść na boisko...
No i zaczęło się... Punktualnie o 11.00 obie drużyny stanęły na przeciwko siebie. Zuza oczywiście jak to ona była najwyższa, a Zoe od razu po. Przeciwna drużyna nie wyglądała na silną. Były w niej dziewczyny które nie wyglądały na silne. Mecz się zaczął i już po 5 minutach było 10:2. Dziewczyny dobrze myślały. Tamta drużyna grała tylko żeby grać. Pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 30:6. -Spokojnie dziewczyny. Teraz wiecie już co i jak. Wygracie to spokojnie.- powiedział i weszły na boisko. Było jednak inaczej... Na boisko weszła szatynka z numerem 8. Z pozoru nie wyglądała na groźną, ale po 5 minutach przewaga zmalała do 5 punktów. Ona umiała wszystko! Od rzutu za trzy punkty do wsadów. Dziewczyny już się zdenerwowały. W pewnym momencie Zoe wkońcu udało się rzucić za trzy punkty! Zastosowała się do rad Kise. Nie stresowała się i udało się, ale to i tak nic nie pomogło. Pod koniec pierwszej połowy Zuza chciał spróbować zrobić wsad, ale bez skutku. Znowu upadła na ziemię i w tym samym momencie zakończyła się 2 kwarta. Dziewczyna leżała na ziemi i po jej policzku spłynęła łza. Nagle stanęła nad nią ta dziewczyna.
-Haha. Jesteś za cienka żeby zrobić wsad. Tylko ci mocni to umieją,- jak na zawołanie dziewczyna wstała.
-Coś ty o mnie powiedziała.- zrobiła groźną minę. Tamta nie była wysoka. Sięgała blondynce do ramienia.
-No to, że jesteś za cienka i nigdy tego nie zrobisz wielkoludzie.- to fakt Zuza była wysoka no, ale...
-Mam prośbę... Niech jakieś rozwydrzone dziecko nie mówi mi, że jestem wysoka bo ja doskonale o tym wiem.
-No to czyli uważasz, że jesteś wielkoludem i nikt cię nie chce? Spoko.
-Ja nic takiego nie mówiłam, a pozatym mam chłopaka. Siedzi sobie teraz na trybunach. Patrz.- pomachała do fioletowowłosego.
-Haha. Obydwoje się dobraliście. Wielcy tacy.- w tym momencie dziewczyna nie wytrzymała. Już chciała ją uderzyć, ale Zoe ją zatrzymała.
-Co ty robisz?!
-Nie widzisz?! Chce jej coś zrobić, a teraz puszczaj!
-Nie, bo to tylko głupie zagrania. Zostaw ją.
-Ech... No dobrze.- poszły w stronę swojej drużyny...
Pod koniec drugiej połowy różnica wynosiła 67:63 dla przeciwników. Nagle Zoe rzuciła za trzy punkty i różnica zmniejszyła się o trzy punkty. Zostało 20 sekund, a piłka była przeciwników. W pewnej chwili Zuza odebrała piłkę i już chciała rzucić, ale postanowiła, że zrobi wsad. Ostatnimi resztkami sił wybiła się jak tylko najmocniej mogła i... udało się! Zrobiła to! Zawisła na obręczy i wtedy 2 połowa się skończyła. Blondynka puściła się obręczy i zeskoczyła na ziemię. Zaczęła płakać ze szczęścia. Schowała twarz w dłoniach i wtedy podeszła do niej Zoe.
-Udało ci się! Brawo! Dzieki tobie wygrałyśmy!- przytuliła ją
-Dzieki. Moje marzenie się spełniło.- powiedziała cicho i w oddali było słychać tylko niezadowolenie tej dziewczyny... Nagle Zoe ją puściła i poczuła, że ktoś inny ją tuli.
-Brawo. Udało ci się.- był to Murasakibara który teraz całował dziewczynę po głowie.
-Wiesz, że jestem spocona?
-No i co? Najważniejsze, że ci się udało.
-Ach... jak miło się na nich patrzy.- powiedziała Zoe
-Prosze cię. Ty też masz powód do dumy moja mała. Rzucałaś za trzy punkty jak zawodowca.
-Nie przesadzaj.
-Ja nie przesadzam. Mówię to co widzę.- powiedział i przygarnął ją do siebie ramieniem...


6 komentarzy:

  1. Mam pytanie nie na temat tego opowiadania a chodzi mi o opowiadanie o słodkim flircie. Będzie kolejny rozdział?Dziś zaczęłam czytać jestem na 14 rozdziale i boje się,że kolejnej części nie będzie i co ja będę czytać proszę o odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam do pytania.

      Usuń
    2. Opowiadanie będzie kontynuowane tylko chce już skończyć ten ff ;) nie zostawiłam tamtego opowiadania ;3 spokojnie ;)

      Usuń
    3. A kiedy będziesz kontynuowała bo ja już przeczytałam wszystkie rozdziały tamtego opowiadania?

      Usuń
  2. Fajne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń