niedziela, 8 marca 2015

Fanfik #3

Kiedy poszły do pokoju przebrały się w luźne ciuchy. Zaraz miał być obiad, więc wyszły z pokoju na zbiórkę. Zamknęły drzwi i Zuza włożyła do kieszeni spodni kluczyk. Po 5 minutach wszyscy się zebrali i udali się w stronę jadalni. Dziewczyny usiadły w kącie i zaczęły jeść.
-Naleśniki, kocham!- powiedziała Zoe
-Haha. Prawdziwa Zoe się odezwała.- zaśmiała się blondynka
-Odezwała się ta która ich niby nie lubi.
-No dobrze, tu mnie masz.- zaczęły się śmiać. Po 10 minutach wszyscy rozeszli się do pokoi. Zach chwilę miał zacząć się trening chłopaków, więc dziewczyny tylko na chwilę weszły do pokoju po potrzebne rzeczy takie jak okulary i telefon. Usłyszały głos nauczyciela który wołał wszystkich na zbiórkę. Od razu wyszły i zamknęły drzwi. Nauczyciel na nie spojrzał i powiedział.
-No to teraz role się odwróciły hm..?- zaśmiał się
-Tak.- powiedziały obie, a w tym samym czasie wszyscy zaczęli wychodzić z pokoi.
-No proszę, proszę. Jednak idziecie.- powiedział Kise
-No tak. Nie będziemy się nudzić. Wy mogliście się na nas gapić to my też możemy.- powiedziała Zoe
-Nie tak ostro, ja tylko mówię.- uśmiechnął się blondyn
-Pogadacie sobie później, a teraz nie mamy czasu. Chodźcie!- pomachał ręką i wszyscy poszli za nim. Po 10 minutach byli już na boisku ,a dziewczyny zajęły wcześniejsze miejsce chłopaków. Oni zaczęli biegać ,a one się w nich wgapiały. Cały czas biegali i biegali. Po godzinie dziewczyny już się znudziły ,ale w końcu zaczęli grać. Podzielili się na dwie drużyny. Pierwszy skład grał przeciw drugiemu. Po 15 minutach gry nagle miała być zbiórka. Kise i Murasakibara wyskoczyli po piłkę ,ale uderzyli w siebie i upadli. Zaczęli się kłócić. Jak to u chłopców bywa. Dziewczyny zaczęły się śmiać i wszyscy patrzyli na nie. Zawstydzone przestały i dalej zaczęli grać. Nagle podeszła do nich dwójka chłopaków. To byli ci z tej innej szkoły. Ten z dredami usiadł obok Zuzy ,a ten drugi obok Zoe.
-No cześć. Pamiętacie nas?
-Tak.- powiedziała Zuza obojętnie.
-Ja jestem Haizaki ,a to Hanamiya.
-Powiem ,że nie ciesze się z tej znajomości.- powiedziała blondynka, a chłopak się do niej przybliżył.
-Dlaczego? Nie podobam ci się?
-Szczerze to urodą nie grzeszysz i manierami chyba też.
-Haha. No to się przekonamy co powiesz po tym.- chciał ją pocałować ,ale dostał w głowę piłką.
-Przepraszam. To było NIECHCĄCY.- powiedział fioletowowłosy. Ostatnie słowo zaakcentował i popatrzył na niego nie zbyt przyjemnym wyrazem twarzy.
-To twoja dziewczyna?
-Nie, ale nie musisz jej od razu macać.
-A czy ja ją macam? Hanamiya, co o tym sądzisz?
-Mnie to nie obchodzi. Wolę tą która siedzi obok mnie.- i jak na zawołanie przybiegł Kise.
-Wątpię ,że cię polubi, a tak w ogóle co wy tu robicie ?!
-Ooo Kise. Dawno się nie widzieliśmy.
-Nie cieszę się z tego spotkania.
-Haha, a ja bardzo. Zagramy sobie meczyk i zobaczymy kto jest lepszy.
-I wy myślicie ,że jesteście lepsi. Haha.
-No to się jeszcze przekonamy. Papa piękne.- wstali i poszli.
-Ech... Jak oni mnie wkurzają.- powiedział blondyn
-Ale skąd wy ich znacie??
-Dłuższa historia.
-No dobra...- powiedziała Zoe.
-No co wy tam robicie?! Szybko, nie mamy całego dnia!
-Już idziemy.- powiedzieli i poszli na boisko...

Po treningu wszyscy poszli do swoich pokoi.
-Pójdę jeszcze poćwiczyć.- powiedziała szatynka
-Dobrze, ale teraz nie przeszkadzaj bo idę spać.- obróciła się na drugi bok
-Mogę twoją piłkę?
-Tak.- powiedziała blondynka ,a Zoe wzięła piłkę i wyszła...

-No dlaczego nie mogę trafić?!- krzyknęła dziewczyna i kopnęła piłkę.- Naprawde jestem taka beznadziejna?!- poszła po piłkę kiedy nagle poczuła ,że ktoś za nią stoi.
-Nie denerwuj się tak. Pomóc ci?- był to Kise
-Tak.- powiedziała zniechęcona dziewczyna. Podniosła piłkę i podała ją chłopakowi.
-Patrz. Ręce ustawiasz tak, uginasz nogi ,a potem prostujesz ręke i rzucasz.- podał jej piłkę
-Tak?- ustawiła się tak jak jej pokazał.
-Żle trzymasz ręce.- podszedł do niej i złapał ją za ręce która trzymała piłkę. Lekko się zaczerwieniła.  Pomógł jej rzucić do kosza. Pokierował ruch jej rąk ,że piłka trafiła.
-I widzisz? To nie jest takie trudne.- uśmiechnął się ,a dziewczyna to odwzajemniła. Po kilku nie udanych próbach i kolejnym tłumaczeniu chłopaka udało się. Piłka trafił do kosza.
-Udało mi się! Dziekuje- podbiegła do chłopaka i go przytuliła.
-Haha. Nie ma za co. To była sama przyjemność spędzić z tobą czas.- odwzajemnił gest. Stali na samym środku boiska. Chłopak podniósł jej podbródek i lekko musnął jej wargi. Odwzajemniła ten gest i kiedy chcieli połączyć swoje usta w pocałunku ktoś zadzwonił do Zoe. Zdenerwowana odebrała telefon
-Czego chcesz? Ja tu robie coś ważnego.- była to Zuza
-Gdzie ty jesteś? Kasamatsu przyszedł i się pyta mnie czy wiem gdzie jest Kise. Przychodźcie tu szybko!
-No już idziemy.- powiedziała i się rozłączyła.
-Kto to był?
-Zuza. Pytała się gdzie jesteśmy bo Kasamatsu nie wie gdzie jesteś i takie tam.
-Ech...on traktuje mnie jak małe dziecko no ,ale jak trzeba to trzeba. Bierz piłkę i idziemy.- powiedział ,a dziewczyna poszła po piłkę i podeszła do blondyna.
-Chodźmy.- uśmiechnęła się ,a chłopak splótł ich palce. Było tak przyjemnie i... romantycznie...

-Gdzie wy byliście? Martwiliśmy się!- powiedziała Zuza kiedy ucieszona parka weszła do pokoju.
-No na boisku. Kise uczył mnie rzucać.
-A co ty sama nie umiesz?
-Umiem ,ale udało mi się za trzy.- uśmiechnęła się do chłopaka
-No dobrze, dobrze ,ale my już chodźmy.- powiedział Kasamatsu i podszedł do blondyna. Ten dostał od niego po głowie i wyszli. Po chwili Zuza podeszła do swojej przyjaciółki i spytała.
Co wy tam robiliście? Napewno nie tylko rzucaliście. Jesteś cała czerwona więc gadaj.
-No dobrze... Prawie się pocałowaliśmy, ale ty zadzwoniłaś i wszystko zepsułaś!
-No przepraszam ,ale Kasamtsu przyszedł i domagał się ,że mam do ciebie zadzwonić.
-Ech... ale jesteś mi coś winna.
-Co niby?
-Nie wiem. Jakąś przysługę.
-No dobrze.- powiedziała dziewczyna i podeszła po stoliczka na którym leżała paczka pocky.
-Chcesz?
-Tak.- powiedziała i zaczęły wspólnie jeść...

Kiedy poszli na kolację dziewczyny znowu usiadły w kącie i jadły. Nagle podszedł do nich Kise i wręczył Zoe kartkę. Nie powiedział nic tylko się uśmiechnął i poszedł. Dziewczyna rozłożyła ją.

"O 20 przyjdź na plażę. Czeka cię miła niespodzianka."

-O co chodzi?
-Potem ci powiem.- dziewczyna się uśmiechnęła i włożyła liścik do kiszeni.

Kiedy wszyscy już poszli do swoich pokoi Zoe powiedziała co było napisane w liściku.
-Ooo...No to idź bo zaraz 20. Miłej zabawy.
-Dzieki.- uśmiechnęła się i wyszła.

Po 10 minutach doszła na plażę. Nigdzie nie widziała chłopaka.
-Czy on mnie wystawił?- powiedziała i usiadła na piasku. Nagle poczuła jak ciepłe ręce oplatają ją w pasie.
-Kto to?- spytała
-Zboczniec
-Oj Kise... wiem ,że to ty.- zaśmiała się i odwróciła do chłopaka. Wtuliła się w niego bardzo mocna. Siedzieli tak chwilę kiedy on nagle wstał i podał jej rękę. Skorzystała z jego pomocy i wstała. Cały czas uśmiechał się do niej.
-Chodźmy tam.- wskazał palcem na morze.
-Dobrze.- podeszli bliżej. Było pięknie. Jasne, księżycowe światło padało na taflę wody od której odbijał się księżyc.- Pięknie tu jest.
-Dlatego cię tu przyprowadziłem.- uśmiechnął się do niej. Złapał ją w talii i dzieliło ich tylko pare centymetrów. Nagle chłopak złączył ich usta w pocałunku. Był słodki i delikatny. Kiedy oderwali się od siebie patrzyli sobie w oczy. Kise puścił ją i popchnął do wody. O mały włos by nie upadła ,ale miała na tyle dobre wyczucie równowagi, że uniknęła tego.
-Co to miało być?- zaczęła się śmiać.
-Droczę się tylko z tobą.- też się zaśmiał.
-No to teraz patrz.- ochlapała go ,a on jej oddał. Czuli się jak dzieci które nigdy nie widziały morza. Po dobrych 10 minutach zabawy chłopak podniósł ją i zaniósł na brzeg. Położyli się na piasku i mieli to gdzieś ,że byli cali oblepieni nim. Blondyn znowu ją pocałował ,ale tym razem dłużej i namiętniej. On wtuliła się w niego bardzo mocno. Leżeli tak i oglądali gwieździste niego. Kise złapał ją za rękę i spytał.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.- powiedziała cicho i oparła się o tors chłopaka.

W tym samym czasie...

-Może pójdę sobie jeszcze potrenować? Ciepło jest więc czemu nie.- powiedziała sama do sibie i poszła się przebrać. Założyła te same spodenki z numerem 9 jakie miała na treningu i kolejną z jej kolekcji czarną koszulkę. Wzięła piłkę i poszła na boisko...

Po 5 minutach zaczęła się rozgrzewać. Na początku rzucała normalnie aby rozruszać ręce. Po chwili wzięła się za wsady. Pare razy spróbowała ,ale nic. Kiedy już prawie jej się udało znowu upadła na ziemię i leżała. Nie chciała już wstawać bo wiedziała ,że to nie ma sensu. Zamknęła oczy kiedy nagle poczuła ,że ktoś nad nią stoi. Otworzyła powoli i zobaczyła Murasakibarę.
-Robisz to źle.
-Co masz na myśli?
-No to ,że źle się wybijasz. Patrz.- wziął piłkę i po chwili zrobił wsad.
-Tobie to łatwo bo wysoki jesteś.
-No wiem, ale musiałem się tego nauczyć.- podał jej rękę i wstała.
-No to mi pomóż.
-No dobrze. Musisz ugiąć kolana i jak najmocniej skoczyć.
-No tyle to ja wiem ,ale jak ty to robisz?
-Normalnie.
-Ech...-poszła po piłkę i nagle chłopak złapał ją w tali.- Co jest?
-Pomogę ci.- podniósł ją i wziął na barana. Podał jej piłkę i podszedł do kosza.- Wrzucaj.- zrobiła tak jak jej powiedział. Zaczęła się śmiać i on też...

2 komentarze:

  1. Fajne ;) Wskoczyłabyś na mojego bloga?
    http://slodkiflirtnamoichzasadach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej możesz napisać opowiadanie o Arminie lub kentinie bo nigdzie nie ma :)

    OdpowiedzUsuń