niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 1

-Wejść tam czy nie ?- mówiłam tak pod nosem stojąc przed drzwiami z napisem "Pokój gospodarzy"...A tak wogule mam na imię Zuzia. Przeprowadziłam się do mojej cioci poniewarz moi rodzice rozwiedli się ,ale to już inna historia. Ale wracając bałam się trochę tam wejść bo nie wiedziałam co mnie czeka po drugiej stronie. Lecz w końcu zebrałam się na odwagę i tam weszłam... Przy biurku siedział jakiś chłopak w blond włosach.
-Cześć.- powidziałam to  tak cicho ,że nie mam pojęcia jak on to usłyszał. Miał bardzo ładne włosy, wydawały się takie miękkie, a jego oczy jaśniały w słońcu. Były piękne, koloru złota. Był wyższy odemnie o głowe. Gdy tak na niego patrzałam to przywitał się ze mną.
-Cześć. Jestem Nataniel ,a ty pewnie jesteś nową uczennicą.- powiedział to z lekkim uśmiechem na ustach.
-A... tak. Jestem Zuzia, ale możesz do mnie mówić Zuza.- ocknęlam sie po jakiś 20 sekundach.
-Hehe, dobrze.- uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Dyrektorka mnie przysłała bo miałam się ciebie spytać o moje dokumenty.- powiedziałam to z lekkim uśmiechem.
-Ok to ide ich poszukać.- Odwzajemnił ten uśmiech. Zaczął ich szukać i nie mogłam przestać na niego patrzeć. Był taki przystojny...
-Już je mam. Brakuje ci dwóch rzeczy. Po pierwsze zdjęcia, a po drugie twój opiekun musi to podpisać.- wręczył mi jakąś kartkę.
-Dziekuje.- uśmiechnęłam się- Tylko nie wiem gdzie mogę zrobić zdjęcie.
-Możesz je zrobić na bazarze.- uśmiechnął się leciutko.
-Bardzo dziękuje ci za pomoc i do zobaczenia następnym razem.- uśmiechnęlam sie promiennie, a on odwzajemnił uśmiech.
-No to papa.- powiedział a ja poszłam w stronę klasy gdzie miałam mieć lekcje.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Nauczycielka przedstawiła mnie klasie i kazała mi usiąść z dziewczyną o białych włosach...
-Cześć. Mam na imię Rozalia- odezwała się do mnie jako pierwsza.
-Hej. Mam na imię Zuza.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Dziewczynki prosze nie rozmawiać. Porozmawiacie sobie na przerwie.- uciszyła nas pani bo naprawde byłyśmy nieco za głośno. Lekcje jak lekcje nie mijały za szybko lecz zaniepokoił mnie jeden fakt. Czerwono włosy chłopak który siedział za nami cały czas sie na mnie gapił. Od momentu kiedy weszłam do szkoły nie mógł odemnie oderwać wzroku co było bardzo denerwujące.
-Rozalia mam pytanie.- powiedziałam do niej.
-Mów
-Kto to jest ? Ten chłopak który siedzi za nami ?- spytałam się jej z lekkim niepokojem w głosie.
-To Kastiel. Radze ci uważaj na niego.
-Dlaczego?
-Sama się przekonasz.- dlaczego ona mi nie chce powiedzieć ? Teraz mam lekkiego stracha przez nią...
Lekcje już się skończyły i postanowiłam iść zrobić to zdjęcie. Wyszłam ze szkoły, zrobiłam pare kroków i poczułam jak ktoś mnie łapie w pasie i podnosi do góry. Okazało się, że to nie jest nikt inny tylko Kastiel.
-Puść mnie !- wierciłam sie ile tylko mogłam.
-Nie. No chyba, że dostane coś w zamian.- obrucił mnie w swoją stronę i łobuzersko się uśmiechnął.
-Cooo??- on chyba nie myślał, że go pocałuje!
-Jeśli chcesz żebym cię tak cały czas trzymał to prosze bardzo.- zdenerwowałam się.
-Puść mnie bo wiesz, że i tak cię nie pocałuje! Wolałabym żebyś mnie już rzucił o drzewo!- Naprawde mnie wkurzył. Nie będę się całować w chłopakiem z którym pierwszy raz rozmawiam w życiu.
-Jak chcesz.- Kastiel podszedł do drzewa i poprostu rzucił mnie tak, że głową uderzyłam o pień. Gdy jeszcze ledwo kontaktowałam ze światem podszedł do mnie i powiedział mi na ucho:
-Jeszcze kiedyś będziesz moja.- Co? Za to co mi teraz zrobił ? Gdy słyszałam, że odchodzi nagle usłyszałam kłótnie i, że ktoś do mnie mówi. Nie wiedziałam kto to bo po chwili zemdlałam. Kiedy się obudziłam leżałam na kolanach Nataniela który gładził mnie po głowie, a na przeciwko nas siedział nie znany mi biało włosy chłopak.
-Obudziłaś się już.- Nataniel powiedział to do mnie z ciepłym uśmiechem, gładząc moje włosy.Było tak przyjemnie, że chciałam zostać w tym miejscu na zawsze.
-Co się stało?- powiedziałam niewyraźnym głosem
-Kastiel rzucił tobą o drzewo- zaczął Nataniel - i gdyby nie Lysander to nie wiem co by było. Lecz najważniejsze, że jesteś już tu zemną...yy...to znaczy z nami.- zaczerwienił się, a ja lekko się uśmiechnęłam, Lysander też.
-Już nie przesadzaj ty też wiele zrobiłeś- powiedział to uśmiechając się do mnie.
-Dziekuje- powiedziałam to cicho.
 Chciałam wstać lecz nie fortunnie stanęłam i straciłam równowage. Upadłam na kolana Nataniela. Oboje zaczerwieniliśmy się.
-No to ja już chyba pójde haha.- W tej samej chwili Lysander wstał i wyszedł z wielkim uśmiechem na ustach, a my zaczęliśmy się głośno śmiać.



------------------------------------------------
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się wam  spodobał i
mam nadzieje że następny będzie w tym tygodniu
papapa ;*






9 komentarzy:

  1. Niezły początek. Wiem,że początki zawsze nie chcę wyjść, ale mi się podoba.
    Sama jestem słaba z polaka więc jedyny błąd jaki wychwyciłam jest rozdzielenie słowa "białowłosy"
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i życzę weny, by ta nieskończyła się po dwóch rozdziałach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest całkiem dobrze, ale popełniasz błędy językowe, są powtórzenia tego samego wyrazu, ale jak już powiedziałam nie jest źle. To jest opowiadanie, więc pamiętaj, żeby było to realistyczne. :D Fantastyki na pewno nie chcesz użyć, dlatego wyobraź sobie to co piszesz i zobacz, czy tak ludzie się zachowują.

    PS. To co napisałam, nie miało służyć jako obraza, więc mam nadzieje, że źle mnie nie zrozumiesz. Pisz dalej i czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. dziekuje za rady ;* i podziekowania ze ktos to wogule przeczytal ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się bardzo podoba ;*
    Ja na takie rzeczy jak interpunkcja nie zwracam uwagi wiec to mi nie przeszkadza podobnie do ortografi wiec czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale zerzniete z innego bloga.

    OdpowiedzUsuń